Grzeszę grzeszę…
No więc, jakby to powiedzieć, żeby nie wydawało się aż tak tragicznie… hmmmmm
Jestem winna :(
Wpadka numer 1 (środa 26/09/2012) – kolegaz z pracy przyniósł tort po swoim weselu – najmniejszy możliwy kawałek, ale jednak – potem jednak nie było II śniadania – kara wymierzona sama sobie
Wpadka numer 2 (poniedziałek 01/10/2012)– pożegnanie koleżanki z pracy – 1 kawałeczek ciasta z pianką jogurtowo-owocową – nie zjadłam potem kolacji
Wpadka numer 3 (dzisiaj) – urodziny przyjaciółki z pracy – 1 kawałeczek (1/4 normalnej kostki) jabłecznika od Sowy (moja największa słabość) oraz rogalik z dżemem – nie zjem dziś II śniadania
<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />
Jest mi teraz smutno i mam wyrzuty sumienia!!!! Czy to już koniec mobilizacji?? Przyznam szczerze, że nie chcę mówić w pracy, że jestem na diecie, bo potem wszyscy będą na mnie patrzeć i mnie oceniać, jak mi idzie (nie mam zbyt wielu przyjaciółek w pracy – atmosfera nie jest najlepsza – a ja jestem jedną z najgrubszych osób L)
Dziś idę na siłownię, aczkolwiek mam spadek mocy, energii i motywacji…
Pomożecie?????
Ściskam Was wszystkie serdecznie