- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (29)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 79038 |
Komentarzy: | 712 |
Założony: | 7 sierpnia 2012 |
Ostatni wpis: | 24 stycznia 2020 |
mężczyzna, 55 lat, Den Haag
182 cm, 104.80 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dzień 342 - stuknęła mi 50-tka
Dzień 245 - epitafium dla pewnej babci
Dzień 240 - zgubiłem 40 kilogramów
Wszystkiego najlepszego z okazji świąt. :-) Na wstępie biję się w pierś. Mea culpa: zaniedbałem tego bloga. Ale nie zaniedbałem siebie. Chudłem i chudłem, i dokładnie w sobotę dobiłem do granicy zgubionych 40 kg. Zacząłem w sierpniu ubiegłego roku od masy 134 kg, teraz ważę 94, czyli gubiłem średnio 5 kilogramów miesięcznie. To jeszcze nie koniec chudnięcia (przynajmniej taką mam nadzieję), nie mniej jednak liczba kilogramów jest okrągła, więc pomyślałem sobie, że podzielę się swymi doświadczeniami w tym zakresie.
Rodzaj diety
Jedyne co robiłem to liczyłem kalorie. Starałem się nie przekroczyć 1500 kcal dziennie, jednak zdarzały mi się okresy, że kiedy wieczorem nie czułem głodu, kończyłem na liczbie niższej, np. 1200 kcal. Z założenia jadłem wszystko - nie miałem jakichkolwiek produktów z góry wykluczonych, wliczając w to i cukier i tłuszcze. Kiedy byłem zaproszony na jakieś urodziny, czy w gości, jadłem także ciasta i torty. Nie mniej jednak kiedy liczysz kalorie i masz świadomość, że każda płaska łyżeczka cukru do herbaty to 20 kcal, a każde masło rozsmarowane niezbyt grubo na pojedynczej kromce chleba, to ekstra około 40 kcal, sam/a z tych ulepszaczy smaku rezygnujesz. Wolałem bowiem zjeść ekstra kromkę chleba niż posłodzić sobie 2 herbaty. A ważyłem i wliczałem wszystko co się dało, nawet filiżankę gorzkiej kawy (2 kcal), czy listek gumy do żucia (7 kcal).
Jak więc wyglądała moja dzienna dieta? Składała się głównie z tego co po prostu lubię. Nie zmieniłem swych nawyków żywieniowych, jedynie ograniczyłem ilość pokarmów. Dzień żywieniowy składał się zwykle z następujących posiłków:
7.30 I śniadanie
Pół kromki chleba pełnoziarnistego (ok. 35 g) obłożone serem (żółtym, białym lub pleśniowym) oraz wędzoną rybą (zwykle pstrąg, łosoś, halibut, marlin, makrela), rzadziej podsuszaną kiełbasą
9.00 II śniadanie
To samo co wyżej.
11.00 III śniadanie
To samo co wyżej.
13.00 IV śniadanie
To samo co wyżej.
16.30 obiad
Często, z powodu trybu mej pracy, zjadany gdzieś na mieście.
Najczęściej jedno z takich dań: ryba z grilla lub z wody z gotowanymi warzywami / kurczak z grilla lub wody z warzywami / jajecznica na maśle z 3 jaj z małą bułką / jakaś zupa / sałatka warzywna z rybą lub kurczakiem
19.00 I kolacja
Zwykle kromka pumpernikla obłożona żółtym lub pleśniowym serkiem z wędzoną rybą (czyli danie podobne do śniadania)
20.00 II kolacja
Coś na dogryzkę, np trochę sera żółtego (samego), niekiedy piwo celem uzupełnienia cukru.
W weekendy czasem fundowałem sobie zamiast tych wszystkich kromeczek mrożonkę typu warzywa z ryżem i kurczakiem z Frosty. Ponieważ taka paczuszka to od 600 do 700 kcal, dzieliłem ją na dwie lub trzy porcje.
Dieta powyższa jest dość jednolita i nie zawiera zbyt dużo warzyw (nie przepadam) ani owoców (są dość kaloryczne), uzupełniałem ją więc raz dziennie łykając jakiś preparat z witaminami i mikroelementami.
Aktywność fizyczna
Szczerze mówiąc żadna. Najpierw nie mogłem (przeciwwskazanie medyczne po operacji), a później nie miałem sił i czasu się za to zabrać. Moja aktywność fizyczna ograniczała się do jazdy samochodem i łażeniem po piętrach oraz po mieście w ramach zwykłej pracy. Żadnych siłowni, basenów, aerobików, nordic walking, ani ćwiczeń w domu.
Problemy
Po pierwszym miesiącu diety przypadkowo wykryto u mnie w trakcie badań zakwaszenie organizmu (aceton w moczu, tzw. ketoza). Dzieje się tak kiedy organizmowi nie wystarcza cukru i zaczyna spalać w celach odżywczych tłuszcz. Stan ten więc jest przy odchudzaniu nieunikniony, jednak musi być kontrolowany, bo znaczna ketoza może prowadzić do śpiączki cukrzycowej i zagrożenia życia. Na szczęście u ludzi zdrowych ketozę stosunkowo łatwo redukować. Trzeba uzupełnić niedobory cukru, dlatego czasem wypijam piwo, zjadam ze dwie mandarynki albo jakiś owoc puszkowany w słodkim syropie (oczywiście zawsze licząc kalorie).
Warto zaopatrzyć się w aptece w paski do badania moczu dla cukrzyków (np. keto-diastix). Są bez recepty. W ciągu kilku sekund dowiecie się, czy macie za wysoki poziom acetonu. Jeżeli tak, to łykajcie coś słodkiego (piszę o osobach zdrowych; dieta dla prawdziwych cukrzyków, to inna bajka).
Po utracie około 30 kg zacząłem się nieświadomie trochę garbić i odczuwać bóle kręgosłupa kiedy stoję i staram się utrzymać go prosto. A widzieliście kiedyś garbiącego się grubasa? Paradoksalnie otyłość prostuje sylwetkę, bo utrudnia zgięcia i schylanie się w jakąkolwiek stroną. Wystarczy przywołać problemy osób otyłych z wiązaniem butów.
Trzeba też uważać na twarz. Pogłębiły mi się trochę bruzdy. Na szczęście w internecie można znaleźć ćwiczenia twarzy, które temu przeciwdziałają.
Co zmieniło się moim życiu na lepsze
Poczułem się pewniejszy siebie, znacznie atrakcyjniejszy oraz zdrowszy. Co chwile słyszę na swój temat coś w rodzaju 'wow!'. :-)
Miałem nadciśnienie, zupełnie zniknęło.
Przestałem w nocy chrapać i znacznie lepiej sypiam. Przy krótszym czasie snu czuję się wypoczęty.
Mogę wejść praktycznie do dowolnego sklepu i kupić sobie ubranie, które mi się podoba. Wcześniej był z tym problem. Tony za dużych na mnie ubrań poszły do PCK. W zasadzie ze starszych rzeczy pasują mi jeszcze jako tako tylko skarpetki i krawaty ;-)
Lubię teraz chodzić i się nie męczę! Wcześniej kiedy szedłem i, dajmy na to, starałem się jednocześnie z kimś rozmawiać, dostawałem zadyszki.
Parę wniosków na koniec
Jeszcze z dietą nie skończyłem, ale wiem że było warto.
Mam świadomość, że nawet jak osiągnę swą docelową wagę będę musiał liczyć kalorie - to dożywocie. Ale będę mógł zwiększyć ich ilość, tak żeby faktycznie odpowiadała zapotrzebowaniu organizmu. Na szczęście w liczeniu kalorii, nawet nie mając pod ręką wagi kuchennej, posiadam już spore doświadczenie.
Często znajomi pytali mnie jak to zrobiłem, bo oni próbowali i im nie wyszło. I praktycznie zawsze okazywało się po chwili rozmowy, że nie wyszło bo sobie folgowali. Na przykład licząc chlebek, ale nie licząc już masełka, nie traktując na serio faktu, że napoje też bywają (np. soki) bardzo kaloryczne, czy też nie biorąc pod uwagę tego, że próbowanie posiłków w czasie ich przygotowania także tuczy.
Trzeba bezwzględnie liczyć wszystko i tam gdzie się da to z wagą kuchenną.
Nie kupuję rzeczy, które nie mają tabelki z opisem ich kaloryczności na opakowaniu. Oznacza to bowiem, że albo producent w ogóle nie przywiązuje wagi do zdrowia konsumentów, albo produkt jest mocno kaloryczny i taka tabelka mogłaby owych konsumentów zniechęcić do zakupu.
Kluczem do sukcesu jest moim zdaniem duża ilość, w miarę równomiernie rozłożonych w ciągu dnia, posiłków. W pracy się ze mnie śmieją, bo kiedy ktoś wchodzi do mojego pokoju, to ja zawsze jem. Ale dzięki temu zrzuciłem 40 kg, praktycznie nie czując głodu.
Dzień 74 - historia ciotki i Anglika cd.
Dzień 29 - niedoczynność tarczycy
Dzisiaj temat myślę, że znany, ale dla tych, którzy chcą mieć dokładne dane wygrzebałem trochę szczegółów. Guma do żucia. Do niedawna sam byłem święcie przekonany, że jeśli na czymś zostało napisane „sugar free”, to z pewnością produkt taki jest bezkaloryczny. W przypadku gumy do żucia przekonanie to wzmacniał fakt, że przecież gumy się nie łyka. Jeżeli więc na dodatek jest bez cukru, to hulaj dusza, samo zdrowie… Otóż okazuje się każdy listek gumy do żucia, to niestety średnio 7 kcal. Niby niewiele, ale jeśli takich niewiele w ciągu dnia się nazbiera to zrobi się z tego ciut więcej. :-) A dla maniaków cyferek znalazłem takie oto zestawienie dla 100g gumy:
· Węglowodany: 96.70 g
· Błonnik: 0.00 g
· Gluten: 0.00
· Cholesterol: 0.00 mg
· Woda: 2.60 g
· Wapń: 0.00 mg
· Żelazo: 0.00 mg
· Magnez: 0.00 mg
· Fosfor: 0.00 mg
· Potas: 4.00 mg
· Sód: 6.00 mg
· Cynk: 0.00 mg
· Miedź: 0.00 mg
· Mangan: 0.00 mg
· Selen: 0.50 mcg
· Witamina a (rae): 0.00 mcg_RAE
· Retinol: 0.00 mcg
· Witamina e: 0.00 mg
· Witamina c: 0.00 mg
· Witamina b1: 0.00 mg
· Witamina b2: 0.00 mg
· Witamina b3: 0.00 mg
· Witamina b5: 0.00 mg
· Witamina b6: 0.00 mg
· Witamina b12: 0.00 mcg
· Popiół: 0.40 g
· Witamina a, iu: 0.00 IU
· Energia: 1 427,00 kJ
· Folate, total: 0.00 mcg
· Kwas foliowy: 0.00 mcg_DFE
· Folate, food: 0.00 mcg
· Indeks glikemiczny: 55.00
· Kalorie [kcal]: 341.00 kcal
· Białko: 0.00 g
· Tłuszcze: 0.30 g
· Kwasy tłuszczowe nasycone: 0.04 g
· 10:0: 0.00 g
· 12:0: 0.00 g
· 14:0: 0.00 g
· 16:0: 0.04 g
· 18:0: 0.00 g
· 4:0: 0.00 g
· 6:0: 0.00 g
· 8:0: 0.00 g
· Kwasy tłuszczowe jednonienasycone: 0.08 g
· Kwasy tłuszczowe omega-9: 0.08
· Kwas eicosenoic 20:1 (n-9): 0.00 g
· Kwasów erukowych - 22:1 (n-9): 0.00 g
· Kwas oleinowy 18:1 (n-9): 0.08 g
· 16:1 niezróżnicowanych: 0.00 g
· Kwasy tłuszczowe wielonienasycone: 0.14 g
· 18:2 niezróżnicowanych: 0.13 g
· 18:3 niezróżnicowanych: 0.00 g
· Kwas dokozaheksaenowy (dha) 22:6 (n-3): 0.00 g
· Kwas stearydynowy (sda) 18:4 (n-3): 0.00 g
· Kwas docosapentaenoic (dpa) 20:5 (n-3): 0.00 g
· Kwas eicosatetraenoic (eta) 20:4 (n-3): 0.00 g
· Kwas eikozapentaenowy (epa) 20:5 (n-3): 0.00 g
Miłego żucia! ;-)
Dzień 27 - ważymy Wasze... piersi! ;-)
Dzisiaj postanowiłem odpowiedzieć na zadane mi kilka dni temu pytanie, na temat ważenia damskich piersi ;-). Oczywiście masa piersi u każdej z pań będzie się różnić. Przedział wagowy jest tu duży: od kilkudziesięciu gramów do kilku, a w przypadkach skrajnych nawet kilkunastu kilogramów (choć piersi kilkunastokilogramowe to raczej aberracja genetyczna i spore wyzwanie dla lekarzy). Pewnie zadajecie sobie czasem pytanie, czy Wasze piersi są za małe, za duże lub w sam raz. Odpowiadam: w sam raz. :-) Natomiast znalazłem informację, że zdaniem lekarzy zajmujących się tematem profesjonalnie piersi duże, to takie, z których każda waży powyżej 1 kg.
No to zabieramy się do ważenia. Jak to zrobić? Skorzystamy ze starego prawa Archimedesa oraz z faktu, że gęstość (jako wielkość fizyczna, czyli stosunek masy do objętości) wody i ciała ludzkiego są niemal takie same). Potrzebujecie dwóch dosyć dużych i głębokich misek, jednej większej i drugiej mniejszej. Mniejszą wstawiacie do większej i napełniacie ją po same brzegi wodą (tylko mniejszą, większa ma być sucha!). Żeby pomiar był dokładniejszy woda niestety powinna być zimna, ale czegoż nie robi się dla nauki. ;-) Następnie zdejmujemy bluzkę i staniczek, nachylamy się i wkładamy piersi do mniejszej miski z wodą. Co się dzieje? Nie, nie chodzi o to że czujecie miłe łaskotanie brodawek, lecz o to, że woda z mniejszej miski po umieszczeniu w niej swych piersi przelewa się do miski większej! OK, teraz możecie już cycuszki z wody wyciągnąć, wytrzeć ręcznikiem (jak miło…) i ubrać staniki. Małą miskę z resztą wody wyciągamy z większej, wodę spokojnie wylewamy i odkładamy na bok, nie będzie nam już potrzebna. Miskę większą zawierającą wodę, która się przelała stawiamy na wagę. I co? Hmm… mamy wagę naszych piersi? Nie Kochane, od tak otrzymanej masy należy jeszcze odjąć wagę samej miski po uprzednim wylaniu z niej wody.
I pamiętajcie, za nim spanikujecie, że pierś jest za duża wynik należy podzielić przez 2!
No, to do łazienek…
P.S. W czasie udanego seksu waga piersi może wzrosnąć nawet o 1/3. Proszę uwzględnić to w pomiarach… ;-)
Żródła:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,86228,90963254,0,Czy_wiecie_ile_waza_Wasze_piersi_.html
http://www.fizykon.org/statyka_osr_ciagle/gestosc_przyklady.htm