Byłem w środę na pogrzebie. Bardzo pięknym. Zmarła babcia z rodziny, w której nauczałem angielskiego. Wypadało iść. Przycupnę sobie gdzieś z tyłu kościoła, rodzina z przodu, i jakoś dam radę. Zdumiałem się, gdy się okazało, że będąc 20 minut przed mszą miałem kłopot ze znalezieniem miejsca siedzącego. Kiedy się zaczęła ludzi było więcej niż u mnie w czasie świąt. Prosta, niczym nie wyróżniająca się babcia. Nigdy wcześniej nie usłyszałem o niej w kontekście innym, niż ten że to znajoma babcia, znajomej rodziny. A w kościele tłum. Poczty honorowe: harcerzy, stowarzyszenia poetów, stowarzyszenia malarzy, aktorów lokalnego teatru, wykładowców uniwersytetu trzeciego wieku, żeglarzy, stowarzyszenia byłych więźniów politycznych i sam Bóg raczy wiedzieć kogo jeszcze. Po mszy pogrzebowej ksiądz zaprasza na 7 kolejnych w intencji zmarłej, z czego 6 zamówionych przez różne organizacje i stowarzyszenia. Babcia wszędzie była aktywną i uwielbianą działaczką. Niekończące się przemówienia, harcerskie gawędy śpiewane nad mogiłą (wszyscy śpiewający harcerze w wieku babci), trębacz o długich włosach i wyglądzie jazzmana.
Kiedy ona miała na to czas? Gdy tam chodziłem siedziała w domu i była tak zwyczajnie zwyczajna. Żadnego narzekania na dzisiejsze czasy, żadnego pouczania innych jak powinni żyć, żadnych frontowych wspomnień. Tylko zupa na obiad, czasem wiadomości w telewizji i zawsze uśmiechnięta twarz.
tirrani
3 maja 2013, 20:3890... gratuluję:) Tęsknię za Tobą:)
MonikaSeget
26 kwietnia 2013, 08:32Pisz dalej!!! Skąd taka przerwa???
ewusha
6 kwietnia 2013, 15:31Trafiłam przez przypadek na ten Twój opis. Ostatnio tak myślałam o mojej babci właśnie, całkiem zwykłej kobiecie. Zmarła prawie dwa lata temu, a mnie cały czas ciężko się z tym pogodzić. I myślę, że pogrzeb jej się bardzo podobał, jeśli patrzyła na niego z góry. Właśnie to jest zastanawiające czasem, niby zwykła, normalna kobieta, a na pogrzebie tłumy, koleżanki w wieku lat 90 układają wiersze i czytają przy grobie. Sąsiedzi, znajomi sąsiadów, rodzina najbliższa i najdalsza... Kurcze, nawet moje przyjaciółki specjalnie jechały po kilkaset kilometrów... Nieprawdopodobne to jest...
Tazik
6 kwietnia 2013, 12:37To musiała być wspaniała osoba. Cudownie, że są tacy ludzie i to czasem tak blisko nas, na wyciągnięcie ręki.