Nie podniecam sie, bo to dopiero poczatek. Ale 3 kilo w dol = super plaski i miekki brzuch bez syfu w srodku. Pozwolilam sobie na 2 kawalki pysznego torku z urodzin kolezanki synka. Nie zaluje. Byl pyszny i warty grzechu.
Dalam sobie czas do grudnia by zobaczyc 6 z przodu, wiec w 8 miesiecy i 16 kilo, mysle, ze calkiem realne do zrobienia. 7 mam zamiar przywitac juz w czerwcu, mysle, ze uda sie, bo te pierwsze kg beda szly znacznie szybciej niz te pozniejsze.
do 12 jem weglowodany, ale w malych ilosciach, juz po 12 jem tylko juz warzywa, owoce i bialko.
Jem 3 posilki dziennie, moze dla niektorych malo ale mnie pasuje. Zjadam ciut wieksze porcje niz jakbym rozlozyla sobie to na 5 posilkow, ale sie najadam na tyle, ze spokojnie 4 h przetrwam do nastepnego posilku.
7 sniadanie, zazwyczaj muslki i garsc bakali. Albo zytni chleb z szynka z indyka albo warzywami.
12 obiad z mala iloscia weglowodanow czytaj: 3 lyzki kaszy, jeden ziemniak, czy 3 lyzki pelnoziarnistego makaronu. Do tego kawalek chudego miesa (wczoraj np kotleciki rybne) plus warzywa. Ostatnio zrobilam na 3 dni warzywa na cieplo. Plaski groszek, papryka, pomidor i cebula, ale wyszlo pycha!!!!
o 17:00 jem kolacje. Jest to zawsze jogurt z otrembami (one pozwalaja mi sie wreszcie regularnie zalatwiac) do tego np koreczki z mozarelli i chudej szynki z warzywami albo wedzona rybka, albo surowka warzywna badz owocowa.
Potem juz tylko zielona herbatka i woda. I klade sie z mega super ucuciem w brzuchu. Najedzona ale nie przejedzona :)
Z innej beczki postanowilam zrobic prawko.... tak, tak jeszcze istnieja kobity przed 30 bez prawka. Nie nastapi to zbyt szybko, bo na razie brak na to finansow, ale jak Kuba pojdzie do przedszkola mam zamiar przyswoic teorie i zaczac z tata troche jezdzic. Mysle, ze kolo pazdziernika bym sie zapisala i ruszyla z prawkiem.
Stane sie niezalezna, bedzie mi bardzo wygodnie. Nie moge sie tego uczucia doczekac.
Dzis np konczy mi sie mleko, woda, ciezkie rzeczy typu, maka, ziemniaki, cebula i musze prosic tate o pomoc a nie chce. zawsze pomoze, ale ma prawo tez odpoczac i zorganizowac sobie czas po swojemu.
Oprocz prawka jak osiagne cel zrobie sobie tatuaz. Na kostce imie synka z jakims kwiatkiem.
Po schudnieciu bede myslec o drugim dziecku.
Jeszcze w czasie chudniecia doprowadze swoja glowe do porzadku, zaczne zyc normalnie, bez strachu, bez placzu, bez smutku.
Znajde sens w swoim zyciu, bo poki co to wegetuje. Licze godziny by dzien sie skonczyl bym mogla isc spac. Nie mam marzen, nie rozmyslam, czuje sie mega pusta.
Jak dobrze, ze zaczynam terapie. Pierwsza sesja 50 minutowa juz 23 maja a 27 wizyta u psychiatry i raczej zmiana tabletek, bo cos przestaly dzialac.
Zamulam jak tylko wstane, ciezko mis ie zabrac do czegokolwiek. Ciezko isc sie umyc, ubrac, ciezko sie usmiechac. Naprawde wiosna mi nie sluzy. Zreszta... jaka wiosna... u nas pada, wieje, jest ciemno jakby sie non stop mialo lada chwila sciemnic. Wiec nie mozna nawet sie ta pogoda nacieszyc.
Dzis raczej nie wyjde, ale codziennie staram sie choc 30 min wyjsc i powdychac swiezego powietrza.
Nic, lece ogarnac domek, dobrze, ze obiad mam zrobiony. Jutro grilujemy i pojdziemy na male zakupy. Oby juz nie padalo!