no, zdecydowanie, chociaz wiadomo, ze jakies drobne plus zawsze jest, noo ale po okresie swiatczno- sylwestrowym.. jak zobaczylam 63,300 kilogramy to.. sie wkurzylam, ze tyle mojej pracy na marne poszlo, zla na siebie , zla na tych co sie dawałam skusic.. bez sensu. ( no ejdzeni w nocy mAKARONU MNIe DOPADLO I TAKIE TAM) Ale uparta jestem istota i w miesiac spokojnie, na razie do 61 (+/-200g) doszlam. Gdzies wyczytalam wątek ze jak sie siedzi w domu, na bezrobociu, to sie tyje. hmm ja od zlamania ręki (3 wrzrsnia 2013...) jestem na l4 tzw.. i trzymam sie, nie chce mi sie pecjalnie cwiczyc, czasami sie zmuszać musze. l hoodze, duzo chodze..dzis 40 minut rano, potem 25 minut, i potem jszcze 20. No nie bede na 1- 2 przystanki biletu kASOWAC (ZA 2,80... s mlko kupi za to, i bde miec do placków czy owsianki)
Wkurzylam dzis ludzi w pracy.. ze siedze w domu.. i niezle wygladam.. !!a oni do pracy i mają pare kg więcej;) A bo wiecie.. jak człowieka ksiązka pochłonie, to zapomina o jedzeniu. o wszystkim
na sniadanko byly nalesniki z wczoraj, ogrzwane n pateni grillowej,bez tłusczu- kocham ta patelnie,
II sniadanko 2 grzanki ( takie z tostera.. to powojne ;) z serem wędlina, troh slonecznika
obiad: ziemniaki, misczka salaty z ogorkiem, i kilkami slonecznika z otem i oliwa, i kaszanka n grillowej zrobiona mniam, cebuli nie dodawalm i tak wyszla super.
A dzis wieczorem III wladcy- to ide do mamy (ma nieco lepszy ekran;) wiec popcorn bedzie, jako przekaska filmowa, przed moze jakis jogurt z mieszanina otrebow roznych