Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nigdy nie byłam w stanie zaakceptowć siebie taką jaką jestem, szczególnie waga, wieczne docinki i brak powodzenia u mężczyzn dobiły moją samoocenę. Teraz powoli zaczynam odnajdywac sposób do zdrowego żywienia i aktywności fizycznej, zeby poczuć się dumna ze swojego ciała. Jestem też w momencie życia w którym mówię tym którzy potępiają mnie za moją wagę 'Wypchajcie się'.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11153
Komentarzy: 100
Założony: 13 czerwca 2012
Ostatni wpis: 17 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Amielamie

kobieta, 34 lat, Kraków

165 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2012 , Komentarze (3)

No cóż, kiedy nie je się przez większość dnia to  niedziwota że kręci się w głowie. Nie dziwota też że łapie się za czekoladę żeby jakoś przetrwać 10-cio godzinną zmianę. Zdecydowanie mój popołudniowy posiłek musi być lepiej skomponowany i na pewnie nie słodki.

Wczoraj zjadłam kilka czekoladek około 15 bo zaczęłam się trząść i chwiać. Potem na przerwie zjadłam jedną kanapkę (zdecywanie za mało). Wieczorem, po powrocie, czułam się tak źle że zdecydowałam sie zjeść kolację mimo że była prawie 11. Wtedy wreszcie mi się polepszyło.

Nie przejmuję się że nie jem dostatecznie, patrzę na to dosyć pragmatycznie- po prostu lepiej rozplanowac posiłki i trzymac dalej. 

Rano wypiłam sobie rumianek, potem miałam ćwiczyć 50 minut na stepperze ALE ZEPSUŁAM GO. To kółko które reguluje step skrzywiło się. Myślę że to od tarcia i od tego że nośniki pod stepem nagrzewają się, plastik zaczął się topić. Zrobiłam tylko 30 minut i 10 minut ćwiczeń. Nie wiem na czym teraz będę zapylała.

Śniadania: Omlet z warzywami, grzanka, fasola w sosie pomidorowym
Poprawiłam 5 żelkami i teraz piję zieloną herbatę.

Na obiad planuję makaron z warzywami, znowu nocna zmiana w pracy. 

Wracam do tłumaczeń, wreszcie widac koniec!


7 lipca 2012 , Komentarze (1)

Skończyłam pracę około 1 rano, dzwonię do koleżanki, bo umaiwałyśmy się na powrót taksówką i nic. Próbuję dwa razy, nada. Wreszcie oddzwaia- jej koleżanka, S. prawie ustać nie może i żebym się śpieszyła na postój taksówek. Bidna, przeholowała z drinkami:P  

Jakas taka zmęczona jestem, nie wiem czy to może z mniejszej ilości jedzenia czy z niewyspania. Idę na 13 do pracy, na 10 godzin i mam nadzieję że będą fajni ludzie na zmianie to przynajmniej pożartujemy sobie. Nie lubię pracować z kilkoma dziewczynami albo są wyniosłe bo dłużej niż ja przesypują popcorn, albo dosyć głupiutkie jak to na chavettes przystało. Pocieszam się tym, że po ceremonii odebrania dyplomu poszukam pracy w sektorze analizy rynky, wtedy tez moja przygoda z MBS powinna się skończyć.

Jedzenie ok, wczoraj już nic nie jadłam po tym placku, dzisiaj rano tost na śniadanie i sałatka. W pracy zjem tez tosta, i wezmę dwie butelki wody, to by było na tyle. Jutro tez praca, ale rano będę musiała skończyć tłumaczenia żeby się nie ociągać. Wkurza mnie że nie mam czasu na naukę hiszpańskiego, chyba wezmę sobie fiszki albo zgram jakiś kurs audio, żeby chociaż posłuchać.

Bolą mnie boki od wczorajszego aerobiku, ale witam ten ból z przyjemnością bo czuję że mam mięśnie :)

Przepraszam za dosyć lakoniczny post, jestem odmóżdżona po niepełnych 5 godzinach snu :)


Powodzenia i trzymajcie się poręczy!

6 lipca 2012 , Skomentuj

Tłumaczę stronę internetową od 13 i prawie usypiam. Terminy bukmacherskie to zdecydowanie nie moja brożka. Moja koleżanka właśnie do mnie zadzwoniła, aby podzielić się ze mną swoim spostrzeżeniem. Otóż zobaczyła video do piosenki o pięknym potworze (tytuł okazał się inny, to ta piosnka  http://www.youtube.com/watch?v=RgbKKZWZuQo&feature=youtube_gdata_player  ) i mówi mi że wyglądam jak jedna okulanrica w klipie. Potem zapytała czy chcę iść do klubu ale nie mogę, bo pracuję znowu do rana :(( 

Dzisiaj zdeterminowana wstałam i poćwiczyłam 40 minut na stepperze a potem 10 minut aerobiku, potem śniadanie (byłam zagłodzona!) a potem dojadłam ciasta, głównie polewy z białej czekolady i truskawek. Już nic nie jem dzisiaj ale nie dlatego że się karzę- nie czuję potrzeby.

śniadanie: omlet ze szpinakiem, tosty z serem, fasolka w sosie pomidorowym, herbata Earl Grey
Lunch: dwa kawałki polewy czekoladowej odłupanej z ciasta, truskawki, mały kawałek biszkoptu. 

Dzisiaj może wezmę taksówkę, dojde tylko do ok. połowy drogi jaką musze przebyć. Ten odcinek bez świateł napędził mi stracha, poza tym dostało mi się za łażenie po nocy :/ Kupiłam sobie wczoraj sukienkę w serduszka i bluzkę z koronką w kolorze bordo.Musze dokupić sobie moją magiczną odżywkę do włosów i zacząć kompletować dokumenty do podania o paszport. Umówiona jestem za tydzień na kino i kolację w poniedziałek, i na kolację ze znajomymi w czwartek, resztę czasu zamierzam przeznaczyć na pracę i samodoskonalenie. Sprzedałam kilka ciuchów na ebayu i wreszcie coś się szafa opróżnia z ubrań które miałam ale nigdy nie nosiłam. Człowiek jest głupi bo kupuje pod wpływem impulsu. Lepiej mieć kilka klasycznych prostych rzeczy niż tonę innych które trudno zestawić. Chce ten trencz no!

Pomierzyłam się dzisiaj rano. Twarz mam zdecydowanie szczuplejszą, talię i brzuszek też. Muszę zakręcić się koło ćwiczenia ramion. Uważam że ramiona mówią wiele o człowieku, nawet jak ktoś jest szczupły a mu ramiona troszkę wiszą jak worek na ziemniaki to nieładnie to wygląda. Moja plecowa wysypka trochę zaczęła schodzić, ale nie mam już antybiotyków, może wreszcie się wybiorę po ponowną receptę, tylko na razie nie jest mi to po drodze.

Pisze bez ładu i składu, lecę się ubierać:D

Pa dziołchy!

5 lipca 2012 , Komentarze (2)

Po pierwsze kto żyw niech gna do kina bo Spiderman był lepszy od dwóch poprzednich! Moja koleżanka płakała 3 razy, miałam niezłą zabawę bo zazwyczaj trzyma sie kupy ;)

Dzisiaj był fajny dzień bo wreszcie słonko zaświeciło, ale jest dosyć duszno- znowu lunie i będzie tego lata. Ubrałam sobie dzisiaj buciki na obcasie i, poniewaz zazwyczaj lansuję flat shoes, mam obolałe stopy. Ale fajnie było na lunchu, pogadaliśmy, potem poszliśmy na spacer, obejrzeliśmy malowniczy kanał rzeczny, i kilkunastu mniej malowniczych żuli. Widzicie, ja nie mogę tego człeka rozpracować. Czy on mnie lubi czy nie? Pod koniec spaceru, kiedy zmierzaliśmy do miasta wziął mnie za rękę, a kiedy żegnaliśmy pocałował mnie w policzek. Chyba jest ostrożny po poprzedniej randce ;)

Mężczyźni na boku, dieta i ćwiczenia w miarę.

Wczoraj zjadłam śniadanie, potem coś przed pracą, i zapylałam jak pszczółka do 1.15 rano bez przerwy. I potem zdecydowałam że, wkurzona przez klientów, dam upust emocjom i pójdę do domu na nogach. 1 godzina marszu, plus moment grozy, kiedy przechodziłam przez alejkę bez lamp ulicznych, ale udało się. 

Dzisiaj jedzeniowo troszkę luźniej:
śniadanie: 2 tosty, ser, sałatka (to chyba moje standardowe śniadanie)
lunch (poszliśmy do pubu): smażone ziemniaki, pół bułki, burger z fasoli i słodkich ziemniaków, woda
przekąska: smoothie z mango, ale robiony z koncentratu

Już nic nie jem, żeby wrócić do mojego wieczornego postu. Może zrobię sobie 10 minut aerobiku, jutro rano na pewno będę ćwiczyła na stepperze bo dom jest pusty i mam na wieczór do pracy, znowu do późna. Najśmieszniejsze (i najbardziej wkutwiające) jest to że w zeszłym tygodniu prosiłam o zmiany do 11 bo wtedy jest mój ostatni autobus- w tym tygodniu dostałam TYLKO zmiany nocne. A żeby cię tak macica zabolała, pizdo. 

Tata prosi żeby go ostrzyc, zobaczymy czy skończy bez urazu.

Pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki! Sama wkrótce wykonam pomiary i znowu stanę na wadze bo chyba coś się ruszyło:D

Anette

4 lipca 2012 , Komentarze (1)

Wreszcie jakiś updejt ode mnie!

Po pierwsze pamiętacie tę tunikę którą miałam założyć na randkę z Panem Malarzem ale której nie znalazłam w sklepie? Otóż zachodze dzisiaj do sklepu DP do którego wczesniej nie chodziłam, o którym właściwie zapomniałam i co? JEST! Wiedziałam że to dobra prognoza na dzisiejszą randkę. I była: ubrałam się ładnie i fajnie było, no i trochę zaiskrzyło. A Pan Malarz? nie odzywał się, nie nawiązywał kontaktu sam z siebie, dzisiaj dopiero wysłał mi wiadomość, a ja (trochę mi było przykro bo spodobał mi się, ale odżałowałam go już) odpisałam mu na luzie że jak chce się spotkac to ok, bo mimo wszystko fajnie nam się gadało. No i zaprosił mnie na lunch w czwartek. Poczyniłam plany na mój wyjazd do Londynu, który nagle może sie okazać wyjazdem kilkudniowym bo mój znajomy M. który jeszcze niedawno był w Milanie, obecnie czary mary jest w Londynie i nalega żebym nocowała. Jeśli mi miła pani manager nie dowali kolejnej nocki w niedzielę to na pewno się wybiorę na dłużej.

W diecie nie zaliczyłam większych grzechów. No, oprócz tego że złamałam zasadę nie jedzenia wieczorem i wczoraj zjadłam talerz makaronu bo cały dzień głodowałam podczas wizyty w Londynie. Dzisiaj też było luźniej, bo na śniadanie zjadłam kawałek ciasta z truskawkami, na obiad jakieś leczo taty które wzięłam za rozrzedzoną chińszczyznę O.o i potem znowu kawałek ciasta. Nie przejmuję sie tym, bo nie objadam się tylko jem do momentu uczucia pełności, wiem tez że np jutro i w weekend nie zjem nic wieczorem bo mam długie nocne zmiany. Jedyne co źle zrobiłam to niećwiczenie od 3 dni, ale nie miałam jak- w niedzielę padałam na pychola a wczoraj cały dzień zjeździłam po Londynie i też po powrocie wieczorem nie dałam rady. Dzisiaj byłam na zakupach i potem na randkę, jutro może coś poskaczę albo poćwiczę na stepperze, tylko jak tata jest w domu to nie można ćwiczyć w salonie bo jęczy. Chyba się wygramolę ze stepperem na podwórko, niechże tylko nie pada! Tęsknię za rowerkiem treningowym który został w domu, uwielbiam rower. 

Ostatnio słucham w kółko Florence and the Machine, Breath of Life szczególnie. Znalazłam tez artystkę Muere Perra, która śpiewa o Elżbiecie Batory i Edgarze Allan Poe, bardzo mroczne i ciekawe brzmienie. 

Jutro rano muszę poprać, pozszywać itp ciuchy, poukać się hiszpańskiego, potem kino (Spiderman!!) a wieczorem praca do 1 w nocy. Nic tylko żyć pełną gębą. 

Przepraszam za długaśną formę, ale jak update to update, no! :P

1 lipca 2012 , Komentarze (4)

Hello, long time no see. Wczoraj miałam napisać posta ale byłam tak zmęczona, że wpadłam w pościele i nie wyszłam do rana. Mam trochę przybity humor- tęsknię za mamą, zdaje mi się że koleżanki o mnie zapomniały...Myślę, że głównym powodem jest iż Pan Malarz się nie odzywa. Nie mam pojęcia jak działa dynamika randkowania z niektórymi mężczyznami, czy kontaktuja się po randce do iluś tam dni, czy co, zazwyczaj faceci wykonują kolejne ruchy, chyba że weźmiemy pod uwagę fakt iż on jest artystą i nie można go rozpatrywać względem tego co nie-artyści robią . Na razie nie mam czasu na jojczenie bo jutro jadę do Londynu prezentować wyniki analizy rynku dla strony internetowej, której kampanię marketingową prowadzę. Szkoda że nie zostanę dłużej w mieście, w Tate Modern jest wystawa Edwarda Muncha, ale z drugiej strony jadę do L. jeszcze raz 16, po nowy paszport. 

Chciałabym żeby mama juz wróciła, nie lubię siedzieć sama w domu, a tata nie jest żadnym towarzysztwem bo ogląda programy wędkarskie jak wróci z pracy. 

Wczoraj poćwiczyłam sobie 40 minut na stepperze plus 10 aerobiku. Dzisiaj robię sobie przerwę bo złapały mnie skurcze, tylko przejde się i rozciągnę nogi bo nie chce znowu naciągnąć mięśnia jak kilka tygodni temu (AUĆ!). Jedzeniowo wczoraj też było ok:

śniadanie: 2 tosty z serem, sałatka
lunch: milkshake czekoladowy
kolacja: sałatka z pełnoziarnistego makaronu, tuńczya i ogórka

Dzisiaj zamierzam zjeść:
śniadanie: tosty, omlet z pieczarkami, sałatka
lunch: makaron z truskawkami
kolacja: jeszcze nie wiem, ale coś małego przed pójściem do pracy

Czuję się szczuplej...Mam nadzieję że waga o pokaże bo czasami naprawdę chodzę głodna i chciałabym jakąś rekompensatę za te starania.  


29 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Tak, te uśmieszki to w związku z randką wczorajszą... Wreszcie, coś konkretnego! 

Pan Malarz okazał się troszkę nieśmiały, ale kiedy go rozkręciłam swoimi żartami i chrzanieniem o bele czym to bardzo nam się fajnie rozmawiało. Porozmawialiśmy sobie o  ostatnim filmie Prometheus, alternatywych światach, typach osobowości, o tym co robimy, jacy jesteśmy itp Ma czarujący uśmiech i chłopięcy urok mimo że ma 31 lat. Wreszcie kiedy doszliśmy do tematu jego malarstwa pokazał mi kilka zdjęć swoich obrazów (pięknie maluje) i wtedy wspomniałam że lubię styl obrazowania Rubensa, Klimta i Caravaggia (którego on, jak się dowiedziałam, uwielbia!) zaproponował że może mi pokazać jego obraz zainspirowany Caravaggim bo byliśmy kilka kroków od galerii która prowadzi. Poszliśmy, pooglądałam obraz a potem zapytał czy może mnie pocałować. I jak zaczął okazało się że wcale nie jest taki nieśmiały:P 

Więc jestem happy i zobaczymy czy będzie z tej mąki chleb. Świetnie nam się gadało a to jest najważniejsze. I dobrze całuje. Też ważne. 

Dzisiaj rano wstałam z dziwną zgagą, posiedziałam chwile i poćwiczyłam 30 mint na stepperze plus 10 minut aerobiku. Prysznic. Potem jedzenie, które na dzisiaj jest zaplanowane tak:

 śniadanie: 2 tosty, omlet z warzywami z 2 jajek
II śniadanie: sałatka z jajkiem, pieczony ziemniak
kolacja: sałatka owocowa

Duuuużo wody i herbatek. 

 Dieta dobrze mi idzie, niejedzenie wieczorem jest dobrym sposobem na uniknięcie przejadania i planowanie posiłków, przynajmniej dla mnie. Drugi dzień steppera i na pewno nie ostatni, lubie się spocić. Musze jeszcze skołować ciężarki i zacząć ruszać tymi ramionami.

Czytałam dzisiaj rano dwa posty odnośnie związku, jeden napisany przez użytkowniczkę, która pokłóciła się z mężem, jeden przez użytkownika, który napisał post o tym że to kobieta wybeiera mężczyznę. 

Co do pierwszego, przeraziłam się. Widze moją mamę, która jeszcze dwa lata temu była uzależniona od taty i jego tyranii, decyzji i postanowień. Nie miała prawa jazdy, mieszkali w małej mieścinie, tata mógł ale nie musiał ją gdzieś zabrać. Pamiętam jak przychodził do domu i krzyczał od progu bo miał zły dzień, a my siedziałyśmy jak na ścięciu, bo on uważa że zawsze ma rację. Cieszę się że moja mama zaczęła się starać o odzyskanie swojej niezależności, ale casami, kiedy mówi mi że tata dręczy ją tak jak dziadek kiedyś (mój dziadek był alkoholikiem) ciarki mi przechodzą po plecach. Nigdy nie chciałabym być w sytuacji w której mężczyzna z którym jestem zaczyna dominowac i podejmowac decyzje za mnie bądź decydować za moimi plecami.

Co do drugiej kwesii, jest wiele racji w stwierdzeniu ze to kobieta wybiera mężczyznę, taki jest już taniec godowy od zarania dziejów, że to mężczyzna się puszy i pokazuje swoje atuty a kobieta podejmuje ostatecznej decyzji. Przecież jeśli ona sie nie zgodzi, to on jej nie zmusi do bycia w związku, prawda? Ale nie można obarczać kobiety winą za to, jak ten związek się potem potoczy. Jeszcze niedawno byłam w bardzo niezdrowej relacji z chłopakiem który mnie emocjonalnie szantażował. Tak, wybrałam go, ale nie wiedziałam przecież ze w pewnym momencie będzie oczekiwał że będę za niego płaciła i nigdy nie mówiła nie. Niektóre kobiety popadają w ten rodzaj poddańczej symbiozy, żeby nie powiedzieć pasożytnictwa, bo widzą faceta jako epicentrum swojego życia. Tak nie można! Jesteś ludzką istotą i masz prawo do zaspokajania swoich potrzeb fizycznych, fizjologicznych i emocjonalnych. Popadanie w kanon 'ja, mężczyzna' i 'ja, jego kobieta; jest chore bo jesteśmy na równi względem siebie. Nie rozumiem głupiutkich lasek, które 'misiaczkowi' są na zawołanie. Co zrobiłaś dla siebie? Jak się rozwijasz, co cię fascynuje? Odpowiedz sobie na te pytanie. Związek nie jest układem, jest partnerstwem z zasadami równouprawnienia. 

Oczywiście to moja opinia. Osobiście, nigdy nie pozwolę nikomu aby mnie ograniczał.  Życzę Wam abyście pamiętały, ze jesteście jednostkami myślącymi, a nie tłem do czyjegoś obrazka. 

28 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Wczoraj długi był dzień, oj długi...Zjadłam sobie w pracy sałatkę owocową i potem już nic nie jadłam mimo że umierałam z głodu...łatwo nie jeść nic wieczorem kiedy sobie tak postanowisz i kilka dni już przeszło...

Dzisiaj troszkę zaszalałam  okazji dnia wolnego i zjadłam 2 kawałki ciasta plus 1 cukierka i 2 ciastka. Ale też ćwiczyłam dzisiaj przez 40 minut więc sin problema. 

śdniadanie: 2 tosty pełnoziarniste, serek, sałatka z pomidorkami
II śniadanie: 2 kawałki ciasta z truskawkami
Obiad: makaron pełnozirnisty z warzywami, 2 ciastka i 1 cukierek

Za dużo węglowodanów! Jutro będzie jakas sałatka :)

Ćwiczenia: 30 minut stepper, 10 minut ćwiczeń na brzuszek

Przygotowuję się na randkę, zero stresu proszę państwa. Mam nadzieję że Pan Malarz nie będzie bufonem, albo chwalipiętą opowiadającym gdzie to on seksu nie miał. Tak na marginesie, kolega z pracy przeszedł z nieśmiałego uwielbienia do ofensywy i komplementuje mnie przy wszystkich a ja nie jestem dobra w te klocki i robię się czerwona jak burak! Mają ze mnie polew nie ma co! Powiedział też że jak moja randka będzie nudna to żebym dała nogę i dołączyła do niego w pubie. Ani dzisiaj ani nigdy...

27 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Obecnie czuję bezsensowność życiową...Skończyłam studia, mam dwie prace i projekt, ale czuję że się nie rozwijam...Niby uczę się hiszpańskiego, ale ten mój zapał przygasa trochę...Czego ja potrzebuję? Hmmm...Chyba przeraża mnie życie, coś na kształt początku weltschmerz ale nie, nie chcę schodzić z tego świata:P Potrzebuję wakacji! Chcę zarabiać dużo pieniędzy i podróżować, wtedy poczuję się wolna...Wiem że wiele z nas marzy o takim życiu. Może po skończeniu mojego projektu marketingowego, znajdę inny wreszcie w dziedzinie stricte analizy rynkowej i za rok pojadę studiować do MAdrytu tak jak sobie zaplanowałam...Na razie odłożę pieniądze, bo trzeba!

Jak na razie zjadłam:
śniadanie: 2 tosty pełnoziarniste z serem żótym i sałatką
II śniadanie: 2 tosty pełnoziarniste z serkiem wiejskim, rzodkiewką i szczypiorkiem, garść truskawek

Kolacja w pracy, wezmę sobie sałatkę owocową bo za dużo węglowodanów by było. Mam nadzieję że uda mi się wyjść ciut wcześniej bo chciałabym zdążyć na ostaniego busa.

Co do wczorajszej randki...PORAŻKA!  
Wydawał się kompletnie inny kiedy rozmawiałam z nim wcześniej. A na randce...Wiecie czego nie lubię? Facetów, którzy uważają że ich przeszłe podboje MUSZĄ być wspomniane na pierwszej randce żeby zrobić wrażenie...NIE, wcale NIE. Nie dość że opowiadał mi gdzie to on seksu nie miał (a chyba przeruchał już na wszystkim, pod wszystkim co się dało, włącznie z seksem na cmentarzu (?!) to pokazywał mi zdjęcia swojej byłej, supermodelki, na swoim telefonie. Kiedy wyłączał galerię jakieś inne zdjęcie się przez przypadek pokazało i normalnie było to zdjęcie tej samej supermodelki tylko od strony jej tyłka...NAGIEGO TYŁKA. O.o Na dodatek miał wyraźny pociąg do czarnych dziewczyn. Na koniec zaśmiał się, przeciągnął i chciał mnie objąć w talii i przyciągnąć do siebie..normalnie zesztywniałam. Nie bratku, nic z tego nie wyniknie. 

Jakie ja mam szczęście do kompletnych debili...Zarejestrowałam się ostatnio na portalu randkowym bo spotykałam kolesi którzy albo się mną nie interesowali, albo się interesowali ale ja z kolei nie...Mam jedną wielką wadę, a jest nią to że zawsze jestem miła i rozmawiam z każdym kto do mnie na tym portalu zagai. BŁĄD. Przypałętął się jakiś pół-Holender, który od razu w pierwszej rozmowie ze mną dokonał analizy prawdopodobieństwa naszego związku. Jest tak niekumaty w sensie interakcji międzyludzkich, że kiedy powiedziałam mu że lubię odważych facetów w łóżku, powiedział że je własną sperme....Niedobrze mi się zrobiło i go opieprzyłam. Wiecie co on na to? Że myślał że ja lubię takie gadki?! No kutwa! Znam go od tygodnia a już wszystko mi powiedział o swoim życiu miłosnym. Ja mówię mu że dzisiaj czytałam, a on mi na to że on też kiedyś czytał ale potem zaczął latać za dziewczynami i uprawiać seks na prawo i lewo...Rynce mi z nim opadają. Najgorsze jest to że on kompletnie nie łapie sarkazmu, którym go raczę. 

Koniec narzekań, ubieram się i spadam do pracy;) 

26 czerwca 2012 , Skomentuj

Dzisiaj zjadłam:

śniadanie: panini z sałatką i serkiem
lunch: sałatka owocowa polana jogurtem greckim
kolacja: kanapka z jajkiem i rzeżuchą, pomidorki, mała paczuszka czipsów

Dużo wody i herbat

Idę zaraz na randkę, właściwie nie traktuję tego jako randki tylko jako zwykłe spotkanie. Tak wiem, coś ostatnio pisze o tych randkach, ale to dlatego że zaczęłam znowu być aktywna w tej dziedzinie po tym jak zerwałam prawie 2-letni związek w kwietniu. No po prostu trzeba żyć dalej. Jestem najprzychylniej nastawiona do Pana Malarza, ale zobaczę jaki będzie na randce w czwartek, na razie nie chce myśleć. Nawet nie wiem czy chcę kolejnego cholernego związku z Anglikiem, po tym jak mi jeden dał szczególnie w dupę swoimi dąsami.

Dodałam sobie ćwieki do mojej kurtki skórzanej i wygląda teraz odrobinę lepiej. Wkurza mnie pogoda bo znowu leje ale chyba pójdę w mojej kurtce z kapturem tak czy siak bo wolę to niż przybiec zmoknięta. Musze kupić nową kurtkę-płaszczyk bo moja już się robi za duza! Chyba jednak zaczekam z przyjazdem do Polski na takie zakupy, w Anglii nic mi się już nie podoba, a jak spodoba to za drogie. 

Lubię randki, faceci są zawsze bardziej zestresowani niż ja, za bardzo się przejmują bidni. Wogóle to muszę powiedziec że push-up bra jest świetny, jak to mówiła Jenna Marbles, 'your boobs are boobylicious in it'. Mam nadzieję że kolega nie wexmie tego jako zachęty :P

Poćwiczyłam też dzisiaj aerobik, niestety butelki z wodą cienko naśladują ciężarki więc trzeba zainwestować. Nudny dzisiaj dzień tak a propos. Popisałam raportów i prezentacji, poprałam, popiekłam ciasto, ugotowałam coś i teraz idę na randkę. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.