Tak, te uśmieszki to w związku z randką wczorajszą... Wreszcie, coś konkretnego!
Pan Malarz okazał się troszkę nieśmiały, ale kiedy go rozkręciłam swoimi żartami i chrzanieniem o bele czym to bardzo nam się fajnie rozmawiało. Porozmawialiśmy sobie o ostatnim filmie Prometheus, alternatywych światach, typach osobowości, o tym co robimy, jacy jesteśmy itp Ma czarujący uśmiech i chłopięcy urok mimo że ma 31 lat. Wreszcie kiedy doszliśmy do tematu jego malarstwa pokazał mi kilka zdjęć swoich obrazów (pięknie maluje) i wtedy wspomniałam że lubię styl obrazowania Rubensa, Klimta i Caravaggia (którego on, jak się dowiedziałam, uwielbia!) zaproponował że może mi pokazać jego obraz zainspirowany Caravaggim bo byliśmy kilka kroków od galerii która prowadzi. Poszliśmy, pooglądałam obraz a potem zapytał czy może mnie pocałować. I jak zaczął okazało się że wcale nie jest taki nieśmiały:P
Więc jestem happy i zobaczymy czy będzie z tej mąki chleb. Świetnie nam się gadało a to jest najważniejsze. I dobrze całuje. Też ważne.
Dzisiaj rano wstałam z dziwną zgagą, posiedziałam chwile i poćwiczyłam 30 mint na stepperze plus 10 minut aerobiku. Prysznic. Potem jedzenie, które na dzisiaj jest zaplanowane tak:
śniadanie: 2 tosty, omlet z warzywami z 2 jajek
II śniadanie: sałatka z jajkiem, pieczony ziemniak
kolacja: sałatka owocowa
Duuuużo wody i herbatek.
Dieta dobrze mi idzie, niejedzenie wieczorem jest dobrym sposobem na uniknięcie przejadania i planowanie posiłków, przynajmniej dla mnie. Drugi dzień steppera i na pewno nie ostatni, lubie się spocić. Musze jeszcze skołować ciężarki i zacząć ruszać tymi ramionami.
Czytałam dzisiaj rano dwa posty odnośnie związku, jeden napisany przez użytkowniczkę, która pokłóciła się z mężem, jeden przez użytkownika, który napisał post o tym że to kobieta wybeiera mężczyznę.
Co do pierwszego, przeraziłam się. Widze moją mamę, która jeszcze dwa lata temu była uzależniona od taty i jego tyranii, decyzji i postanowień. Nie miała prawa jazdy, mieszkali w małej mieścinie, tata mógł ale nie musiał ją gdzieś zabrać. Pamiętam jak przychodził do domu i krzyczał od progu bo miał zły dzień, a my siedziałyśmy jak na ścięciu, bo on uważa że zawsze ma rację. Cieszę się że moja mama zaczęła się starać o odzyskanie swojej niezależności, ale casami, kiedy mówi mi że tata dręczy ją tak jak dziadek kiedyś (mój dziadek był alkoholikiem) ciarki mi przechodzą po plecach. Nigdy nie chciałabym być w sytuacji w której mężczyzna z którym jestem zaczyna dominowac i podejmowac decyzje za mnie bądź decydować za moimi plecami.
Co do drugiej kwesii, jest wiele racji w stwierdzeniu ze to kobieta wybiera mężczyznę, taki jest już taniec godowy od zarania dziejów, że to mężczyzna się puszy i pokazuje swoje atuty a kobieta podejmuje ostatecznej decyzji. Przecież jeśli ona sie nie zgodzi, to on jej nie zmusi do bycia w związku, prawda? Ale nie można obarczać kobiety winą za to, jak ten związek się potem potoczy. Jeszcze niedawno byłam w bardzo niezdrowej relacji z chłopakiem który mnie emocjonalnie szantażował. Tak, wybrałam go, ale nie wiedziałam przecież ze w pewnym momencie będzie oczekiwał że będę za niego płaciła i nigdy nie mówiła nie. Niektóre kobiety popadają w ten rodzaj poddańczej symbiozy, żeby nie powiedzieć pasożytnictwa, bo widzą faceta jako epicentrum swojego życia. Tak nie można! Jesteś ludzką istotą i masz prawo do zaspokajania swoich potrzeb fizycznych, fizjologicznych i emocjonalnych. Popadanie w kanon 'ja, mężczyzna' i 'ja, jego kobieta; jest chore bo jesteśmy na równi względem siebie. Nie rozumiem głupiutkich lasek, które 'misiaczkowi' są na zawołanie. Co zrobiłaś dla siebie? Jak się rozwijasz, co cię fascynuje? Odpowiedz sobie na te pytanie. Związek nie jest układem, jest partnerstwem z zasadami równouprawnienia.
Oczywiście to moja opinia. Osobiście, nigdy nie pozwolę nikomu aby mnie ograniczał. Życzę Wam abyście pamiętały, ze jesteście jednostkami myślącymi, a nie tłem do czyjegoś obrazka.