Dzien zaczal sie pieknie, cudne promyczki slonka zalaly wiekszisc twarzy przechodniow, ktorych mijalam idac do pracy,moja rowniez. Nawet pozwolilam sobie na komfort zalozenia przeciwslonecznych okularow. Okolo 14 rozpetalo sie istne pieklo pogodowe, lalo cale popoludnie , wieczor a w nocy to nawet trudno opisac co to bylo poniewaz doczepil sie do deszczu nieznosny wiatr, wyl niemilosiernie a z deszczem stworzyli niezly duet. Oczywiscie ja, jako meteorolopata,nie moglam zasnac, a jak juz mi sie to udalo, to okazalo sie ze za chwile trzeba bedzie wstac , bo juz niedziela i trzeba pojsc do pracy.
Dietkowo nie bylo najgorzej, aczkolwiek powinnam jesc to co mam w jadlospisie, ale ze wzgledu na to ze nie mam wolnego az do czwartku, z tresciwszymi zakupami musze wiec poczekac. Moj malzonek , nie bardzo sie zna na tym co moze byc mi potrzebne wiec wole sama zrobic zaopatrzenie.
Sobotnie menu wygladalo tak:
I sniadanie: owsianka
II sniadanie : 2 kromki ciemnego pieczywa z serem i 2 kielbaskami koktajlowymi z polowa pomidora
Lunch: 2 tosty z salatka z lodowej salaty, sera typu feta, i kolorowej papryki z dresingiem cytrynowo- oliwowym ( jezeli takie slowo w ogole istnieje,jesli nie- prosze o wybaczenie)
Obiado-kolacja: 150 gr ziemniakow bez tluszczu, 2 jajka sadzone i ogorki konserwowe
Piszcie jak ida Wam poczynania z dietami i sie u Was dzieje, ja chce wytwrac w postanowieniach
Postanowilam zapisac sie do szkoly i nie chce niczego i nikomu udowadniac ale chce cos zrobic dla siebie. Nie wiem z czego wyplywa ta chec uczenia sie, przyszedl taki czas w moim zawirowanym zyciu , ze czekam na wyzwania. Poprzeczke zawiesilam wysoko, ale zamierzam ja przeskoczyc. W kazdym razie doloze wszelkich staran
Pozdrawiam Was moje drogie serdecznie:)