Chodzę dziś jakaś zziębnięta. Rozgrzewam się czy sie da- kawa, herbata i nic. Najchętniej uruchomiłabym w pracy farelkę i do niej weszła.
Wczoraj dostałam w przedszkolu listę z wyprawką na przyszły rok. Nie jest tego dużo, zwłaszcza że Pierworodny już tam chodzi. W związku z tym, że poszedł do przedszkola jako rocznikowy 2latek (miał 2,5) musi zostać jeszcze rok w trzylatkach. Z jednej strony się ciesze bo będzie miał jeszcze rok dzieciństwa (będzie miał leżakowanie, zajęcia manualne dostosowane do swoich możliwości i nie będzie na siłe robiony starszym niż jest). mam tylko nadzieję, że większość jego superkolegów zostanie razem z nim w grupie (w grupie były 2latki z 3latkami) ale musze opdpytać jeszcze panią. Mój M jest tym faktem załamany. Podchodzi do tego jak do porażki ale gdzies musiał zostać. Lepiej teraz niż jak 4latki będa opowidadaly ze za rok ida już do starszaków lub jak 5latki będa odchodziły do szkoły. Tak dokoptują im jeszcze jakieś dzieciaki. Zobaczymy w praniu.
Ciągnąc dalej temat edukacyjny moich pocieszanek. Młoda oczywiście nie dostała sie do żłobka. Jest na 17 miejscu na liście rezerwowej i z tygodnia na tydzień jest na odleglejszym miejscu. Nie ma więc szans na pożegnanie niani i obniżenie kosztów. Nie protestuję z tego powodu. Przynajmniej niańka opiekuje sie wszystkimi jak starszy jest chory a ja nie musze brać L4. Jak wszystko będzie szło zgodnei z planem, za rok będzie chodziła z Pierworodnym do jednego przedszkola.