Wczoraj byłam na badaniach okresowych do pracy. Poszło szybko momo że miałam okulistę i EKG. Podczas wizyty u lekarza medycyny pracy wyszło że mam depresję i brałam Bioxetin. Powiedziała ze po Bioxetinie się chudnie a u mnie nic. wspomniała że miała kiedyś jedna pacjentkę która reagowała na ten lek inaczej. Nie jestem więc jakimś dziwakiem.
Po powrocie z badań, zabrałam się do pracy. 5 min przed wyjściem z pracy wyłaczyłam kompa, pozamykałam szafy i w nogi. Zrobiłam małe zakupy w pobliskim markecie, podjechałam do piekarni (ciągle zerkając na zegarek) i po Spadkobiercę do przedszkola. Wracamy do domu- drzwi zamknięte na głucho. Myslę- już przed 17tą a dziewczyn (niani i Młodej) jeszcze nie ma wdomu? Zostawiłam zakupy pod drzwiami (nie miałam klucza) i poszłam ze Spadkobiercą na plac zabaw. Niczego nie podejrzewajac wyciągnęłam tel żeby zadzwonić do niańki. Patrzę na zegar a tam dopiero 15:45. Okazało sie że wyszlam z pracy o godzinę za wcześnie. Najgorsze jest to ze święcie byłam przekonana że wyszłam o czasie tj o 16tej. jaja jak berety.
Domowo ciężko. Wczoraj usłyszałam że w domu jest burdel, za dużo wydaję itp. Bałagan był u dzieciaków w pokoju (stwierdził że wywali zabawki bo tylko zagracają wszystko, na to ja że jeśli coś zniknie z domu to ja wywalę jego papiery które znosi z pracy i do nich nie zagląda "nie chce mieć z domu archiwum"). Jeśli chodzi o wydatki to już kolejny raz zaproponowałam że przeleję mu swoją wypąltę i nich robi zakupy. Obraza. Później poszło że powinnam sobie coś kupić bo chodze już jak menel. Ciągle widzi mnie w tych samych ciuchach a po domu łażę w dresach (jak mam chodzić przy 2 dzieci?- w sukience koktajlowej??). Coś mu na dekiel spadło. aaaa, mówię mu niech nie gada glupot bo tez bym chciała wrócić z pracy, mieć wystawiony na stół obiadek, nie martwić sie o zakupy do domu i dla dzici (ubrania, pampersy itp), sprzątnięte, wyprane, poprasowane, poczytać gazetkę, obejrzeć film. Obraza. Wspominał że w takim razie musimy zatrudnić jeszcze kucharkę bo PANI chce wrócić z pracy i pachnieć.
W ndz jedzie w delegację. Wraca w czw wieczorem. Będę miała cieżki poczatek tygodnia ale spokojny. Nikt nie będzie mnie wk.... .
Jutro u Starszego jest Festyn rodzinny i rozdanie dyplomów na koniec roku przedszkolnego. Tatuś już zapowiedział ze go nie będzie. Widać nie jest rodziną. Za to będę ja i mam zamiar bawić sie swietnie, biorąc udział we wszystkich konkursach.
wczoraj z tych nerwów znów się nażarłam. Senes w tabletkach już nie działa, Zjadłam 10 i nic. Dziś muszę kupić coś mocniejszego (tak na wszelki wypadek).
jjkm2
11 czerwca 2014, 17:41NIE ODPUSZCZAJ W KONCU PRZEJRZY NA OCZY I SIĘ OPAMIETA
OdchudzanieBezKitu-MojaPrzemiana
11 czerwca 2014, 14:40Musisz byc silna :) dla dzieciaków Dasz rade Wiem po części jak to jest bo mialam podobnie. Czlowiek sie stara i wszystko zle. Tyle ze nie mam dzieciaków i powiedzialam dosc i w tym tygodniu dostalam Sama.
ciezkacukierniczka
11 czerwca 2014, 14:09Dam radę.... :)
niezapominajka33
11 czerwca 2014, 13:07Kochana bądź silna dla dzieci, dla siebie !!! I cieszę się,że pójdziesz na Festyn i masz zamiar się świetnie bawić. Doskonale wiem jak się czujesz, bo jakbym czytała o swoim domu parę lat temu - u mnie jeszcze doszły awantury za alkohol. Kiedy przyszła kulminacja powiedziałam DOŚĆ i padł wybór, albo ja i dzieci, albo reszta świata .... Dziś mam (prawie) :) najcudowniejszego męża na świecie -ja tez nie jestem ideałem hehehe jest Ojcem jakich dawno nie widziałam. Sam teraz lgnie na imprezki szkolne, przedszkolne, nawet jak go wezwą do zabawy to bez problemu idzie ... Tylko pamiętaj masz być silna. Buziak