Witajcie...
dzisiaj czwartek, dzień ważenia, aktualizacji pomiarów. Zmieniam pasek na 79,7 kg. Pierwsza siódemka :) jestem z siebie dumna :) Taka trochę naciągana, bo raptem 0,3 kg mniej niż paskudne 80, mimo wszystko cieszy :)
Moje ostatnie dni są dość monotonne, więc w zasadzie nie ma co opisywać. Na rano do pracy, po pracy obiad, spacer, jedzonko na następny dzień i do łóżka. Kasza gryczana zagościła chyba na stałe w moim domu. Zasmakowała mi i chyba już wiem, dlatego w tym Mlecznym tak mi smakuje. Prawie udała mi się taką zrobić, jeszcze trochę i będzie taka sama :D
Spaceruje bo sklepach w poszukiwaniu sukienki na wesele (1 sierpień). Początkowo cieszyłam się, bo schudłam i teoretycznie powinnam nie mieć problemu z zakupem. Niestety, myliłam się... nie wiem jakim cudem udało mi się wtedy wyrwać te sukienkę w rozmiarze L. Nic na mnie teraz nie pasuje... Brzuch odstaje albo się nie dopinam... Wczoraj spotkałam się z koleżanką, poszłyśmy na spacer i tak od słowa do słowa powiedziałam, że jadę jutro (czyli dziś) do Starogardu Gd. na poszukiwania sukienki. Bardzo się ucieszyła i zapytała czy może jechać ze mną, że mi doradzi i w ogóle. Z jednej strony się ucieszyłam ale z drugiej... ona jest ładna, szczupła (rozm. 38) długie nogi i w ogóle. Ona może ubrać każdą kieckę, ja nie... chyba się boję tego wspólnego wyjazdu... wczoraj przeszłyśmy się do Galerii, zaszłyśmy do kilka sklepów. Ona wyciąga sukienkę rozm.40 i mówi żebym przymierzyła... "ale to jest 40tka, ja się nie zmieszczę...". Było mi przykro. Ona nie rozumie mankamentów mojego ciała, że brzuch wystaje i np nie mogę sobie pozwolić na obcisłą sukienkę z takim ołówkowym dołem, bo wszystko będzie widać. "Weźmiesz marynarkę i nie będzie widać"-mówi. Ale ja nie chcę zakrywać się marynarką, to jest wesele! No i nie wiem... już miałam myśli, żeby do niej zadzwonić i powiedzieć, że chyba wolałabym pojechać sama.
Potem poszłyśmy oglądać buty. Ona wyciaga klasyczną szpilkę, czarną ze skóry, Lasocki - 189 zł. "Karolina, musisz mieć taki but. On jest klasyczny, ubierzesz go potem do pracy, czy na spotkania..."-mówi. No ja wiem, powinnam mieć taki but, jest bardzo ładny ale cena... przy wydatku, takim jest wesele, wolałabym nie kupować aż takich drogich butów. Tu sukienka, tam buty, do koperty trzeba coś włożyć (prezentów nie chcą, młodzi są na dorobku), męża ubrać. To nie jest wydatek na moją kieszeń. Ale ma rację, powinnam mieć taki but.
Boję się tych zakupów...
Z dobrych i miłych rzeczy to jeszcze sprawa pracy. Udało mi się załapać dwie umowy zlecenia. Cieszę się, bo dodatkowa kasa wpadnie. Oprócz 8 godzin w obecnej pracy, będę musiała poświęcić jeden/dwa wieczory albo jeden weekend na dodatkową pracę. Wszystko zgodnie z zawodem więc już w ogóle super. Mam nadzieję, że podołam...