Sobota dość leniwa. Jedzonko ok.
Wyspałam się. Kurza twarz, w końcu się wyspałam. A teraz siedzę po nocach.
Byłam dzisiaj na swoich wędrówkach. Nie wiem ile przeszłam. Na Stare Miasto jest podobno 5 km. Byłam tam i z powrotem, więc dyszka na pewno była. Zasmakowało mi jedzenie w tym Barze Mlecznym, o którym pisałam we wcześniejszych wpisach. Podoba mi się, że można samemu skomponować danie, jest do wyboru kasza i gotowane lekkie mięso. Podejrzewam, że w innych knajpach też by mi ugotowali ryż czy kaszę, ale ta w tym Mlecznym jest po prostu pyszna. Nie wiem jak oni ją robią, mi taka nie wychodzi. Nie potrafię nawet określić, co jest w niej innego. Jest strasznie sypka, sucha i jakby... rozwinięta? Nie wiem co robię nie tak ze swoją kaszą. Może za długo gotuje? Może za dużo wody? Może powinnam gotować mniej i zostawić ją na trochę w odrobinie tej wody co ją gotowałam? Kurczaki, nie wiem co robię inaczej, ale tamta mi strasznie smakuje. No i kolejny plus, nie trzeba czekać na jedzenie. Idzie się z tacą, poproszę to, to i to, płacę, dziękuję.
Po spacerku wróciłam do domu. Wczoraj (a raczej już przedwczoraj) skończyłam czytać książkę "Aleja Chanel No 5" i zaczęłam kilka stron "Diablicy z Wall Street". Ta "Diablica..." tak mnie wciągnęła, że dzisiaj od (chyba) godziny 17 czytałam, czytałam, czytałam... aż skończyła się książka. Tak wciągnęło mnie, że głowa mała. Zrobiłam tylko przerwę na kolację - dwa szaszłyki z kurczakiem, brzoskwinią, czerwoną cebulą i papryką. Taki misz-masz, czytaj czyszczenie lodówki :P
W Biedronce była też oferta na plastykowe pudełka na jedzenie. Jakbym miała ich za mało, kupiłam jeszcze jeden. Tym razem w formie kubka, zapinany na zastrzaski i u góry z odpowietrznikiem. Niby można go podgrzewać w mikrofali. Kupiłam go, jakby przyszła mi fantazja zabrać sobie zupę pomidorową do pracy.
Idę spróbować zasnąć... Miłej niedzieli kochane
Caffettiera
12 lipca 2015, 10:23Moja mama zawsze wariuje na punkcie pudełek haha :D Mnie rodzina zbudziła rano na śniadanie, najchętniej bym poszła dalej spać :P