Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdeterminowana by osiągnąć sukces po przez dużo ruchu idącego w parze ze zdrowym żywieniem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8451
Komentarzy: 84
Założony: 27 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 27 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
LazyGirl

kobieta, 30 lat,

168 cm, 58.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 kwietnia 2013 , Skomentuj

Wszystko postanowione wyjeżdżam pod koniec czerwca i wracam końcem lipca. Nie mogę się doczekać! Od razu nastrój bardziej pozytywny i świat staje się bardziej kolorowy! Może to też trochę zasługa słoneczka, które w końcu wyszło i mam nadzieję, że zostanie na dłużej. Następnym powodem mojego dobrego nastroju jest to, że zadzwoniłam do biura linii lotniczych i dogadałam się amerykańskim angielskim, z którym myślałam, że będę miała problem przyzwyczajona raczej do obcowania z brytyjczykami. Więc moja psychika jest jak najbardziej podbudowana, po długim okresie nastrojów depresyjnych. 
Wczoraj tak jak mówiłam znowu ćwiczyłam killer'a, a dzisiaj miałam w planach troszkę odpocząć ze skalpel'em i przysiadami, ale zobaczę co z tego wyjdzie. Jedzeniowo dzisiaj też raczej pozytyw. 

7 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Króciutkie podsumowanie 2 ostatnich dni. Przed wczoraj nocowała u mnie koleżanka = dużo żarcia + mało ruchu. Więc nic ciekawego, a wczoraj? Troszeczkę mniej żarcia + KILLER wieczorem. Właśnie te ćwiczenia z Ewą spodobały mi się najbardziej i wykonywałam je po raz trzeci. To dziwne, że już nie sprawiają mi tak wielkiego kłopotu. Tylko 2 runda jest zabójcza, a pozostałe przechodzę bez szwanku. Dzisiaj też mam w planach poćwiczyć, to jedyna rzecz, która mi dotychczas wychodzi.
Taaak mnie kusi, żeby się zważyć, ale tego nie zrobię. Jeszcze nie. Termin ważenia: czwartek!

4 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Wiem, że nudzę Was tymi moimi porażkami, ale ciężko jest mi ruszyć z kopyta z tą dietą. Czuję się jak gruba świnia mimo, że poćwiczyłam dzisiaj całego killer'a, to tak i tak zjadłam tyle, co niektóre z Was w tydzień nie zjedzą i mówię to serio, nie będę tutaj pisać ile, bo byście pomyślały, że mam żołądek, jak stąd do Glasgow. Czuję się z tym źle, ale obiecuję poprawę od jutra (wiem, że od jutra to zgubne słowa, ale dzisiaj już nie mam co zrobić w tym kierunku) nie chcę już być leniwą grubą beczką z wielkim brzuchem! Nie wiem czy dobrze zrobiłam aktualizując ten pasek w trakcie @, bo przecież wtedy waga się bardzo waha, ale jakoś o tym zapomniałam i się ucieszyłam. Zobaczymy za tydzień!
+ mdli mnie przy ćwiczeniach, chociaż mnie nic  nie boli, nie wiem czy to tylko ja czy to normalne ?

4 kwietnia 2013 , Komentarze (1)


Pół kilograma zleciało od samych ćwiczeń, bo za dietę dalej nie dam rady się wziąć. Dzisiaj katastrofa jedzeniowa, nawet jak na moje standarty + kopnijcie mnie, bo nawet nie mam ochoty się do sklepu po owoce ruszyć i nic w domu nie mam tylko ciasteczka, a wolałabym się zapchać owocami. Krótki wpis, bo zabieram się do nauki + dzisiaj drugie podejście do KILLER'a! 
Nawiasem to jak mi te moje kompulsy nie przejdą to się wykończę i nigdy nie schudnę! 

3 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Wracam po świętach do ćwiczeń i rozsądniejszego jedzenia, a tu na drodze stają mi nowe przeszkody. Od początku. Co do jedzenia, to jak na mnie to pozytyw (nie jest to jakaś rewelacja plus z tego co widzę po jadłospisach w pamiętnikach innych, to by byłby pewnie uznany za porażkę, ale nie o tym tutaj). Więc zabrałam się tym razem za Killer'a z Chodakowską i bardzo mi się spodobał (chyba najbardziej z wszystkich dotychczas). Ćwiczę sobie, daję z siebie wszystko nie patrząc na to, że mam @ i od rana jakieś stany podgorączkowe i doćwiczyłabym do końca pokonując swoje niedoskonałośc, ale 10 minut przed końcem prawie zemdlałam i zaniechałam. Chyba serio muszę już zrobić te badania na anemię. Teraz już lecę oglądać mecz, bo jestem spóźniona. 

3 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Może z wyjątkiem tego, że byłam tutaj nieaktywna, ale po prostu te zjazdy i wyjazdy mnie tak zaabsorbowały, że nie miałam czasu, ani okazji napisać co u mnie i jak idzie, ani pokomentować waszych wyczynów.
Więc dzisiaj lekkie podsumowanie, jadłam co chciałam i ile chciałam
Wielką Niedzielę spędziłam przy stole (cały dzień), ledwie co się dotoczyłam do łóżka w nocy. Talentów kucharskich w rodzinie nie brakuje! Mniam!
W Poniedziałek Wielkanocny zjadłam mniej, bo byłam na imprezie plenerowej i w klubie wieczorem co zajęło mi trochę czasu i spaliło kilka kcal.
Dzisiaj (wtorek) też zrobiłam sobie wolne i przesiedziałam w domu, odpoczywałam. Nie zrobiłam nic i jadłam. Tak jak w temacie, nie mam wyrzutów dopóki moja waga jest prawidłowa i chcę schudnąć parę kilo, żeby po prostu nie czuć się jak beczka i się polubić (albo chociaż zaakceptować), a nie kierują mną jakieś problemy ze zdrowiem. Nie ćwiczyłam, a leniuchowałam. Jutro wracam do zdrowszego trybu życia i będę ćwiczyć, ale co ja będę mówić. Powiem Wam jak poszło- jutro + zaglądnę do Was. Motywacji mi nie brakuje tylko nie lubię czuć się przez nic ograniczona, nawet przez coś takiego jak dieta. Dobranoc!

30 marca 2013 , Komentarze (3)

Teraz jakoś nie mam ochoty sobie odmawiać niczego, w sumie trochę sobie ćwiczę więc tak i tak jestem w lepszej sytuacji niż byłam np. tydzień temu :) Mówią małymi kroczkami do celu. Chcę tylko, żeby ta zima się skończyła, bo odbiera mi  wszelkie chęci do jakichkolwiek działań. Dzisiaj prawie cały dzień sprzątałam, bo zawsze znajdą mi coś do roboty! No nic, za chwilę włączę sobie coś do ćwiczenia, może tym razem skalpel (tak sobie eksperymentuję, zobaczę co z tego wyjdzie). Oczywiście nie chcę, żeby to tak wyszło, że wszystko przekreślam, bo tak nie jest- ta chęć walki ciągle gdzieś tam we mnie drzemie!


30 marca 2013 , Komentarze (4)

Kurcze, już dawno myślałam, aby zrobić ten wpis i w końcu się do tego zabrałam! MUSZĘ SIĘ W KOŃCU WYGADAĆ! Więc nie będzie to taki typowo vitaliowy wpis, ale jak już prowadzę tutaj pamiętnik, to może przy okazji podzielę się z Wami jeszcze tym. Może uzyskam odpowiedź na to pytanie, albo ktoś mi to wytlumaczy w racjonalny sposób, jeśli w ogóle komuś będzie chciało się to przeczytać.

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że głupio mi o tym pisać i nie myślcie, że jestem jakąś przemądrzałą/ zadufaną w sobie osobą, która wygaduje głupoty, bo tak nie jest. Sama nie byłam tego tak do końca świadoma, dopóki mnie w tym nie uświadomili. 
Do rzeczy- jestem chyba największym szczęściarzem na świecie w sprawach codziennych, co jest tak demotywujące i niesprawiedliwe, że aż niemożliwe. Wszystko przychodzi mi z ogromną łatwością. Od rzeczy błahych jak nauka np. inni się cholernie starają i ja to widzę, uczą się, prowadzą zeszyty (tak, dla mnie to coś szczególnego, bo ja nawet nie robię notatek, bo mi się nie chce + nie mam ani jednego zeszytu), w dzień sprawdzianu wydrukuję sobie coś na temat, z którego mamy sprawdzian RANO przed szkołą, przeczytam w drodze do szkoły i mam od nich o wiele lepsze oceny.  Do spraw bardziej "tutejszych" jak odchudzanie, może to jest właśnie powodem mojego braku zaparcia i że jeszcze nie zaczęłam nic tak na poważnie robić, bo wiem, że i tak dojdę do swojej wymarzonej wagi. Nawet choroby mi sprzyjają- ahahaha tutaj już tak pół żartem, pół serio, bo mam stwierdzoną nadczynność tarczycy, której jednym z objawów jest cytuję stronę nadczynnosctarczycy.com.pl  "Chory nieustannie spada na wadze mimo iż tak naprawdę dużo je i ciągle towarzyszy mu ogromny apetyt, również w czasie snu"Nie jest ona (nadczynność), aż tak duża, żebym nieustannie spadała na wadze, ale mogę sobie pozwolić (nawiasem mówiąc dokładniejszą diagnozę i wskazówki dotyczące leczenia dostanę za 3 tygodnie, po zrobieniu dodatkowych badań). I pytam dlaczego? To mnie tak rozleniwia, że nie wiem, cieszę się, że mam taką głowę i wgl, ale później w życiu już nie będzie tak łatwo. Los może się ode mnie odwrócić i będę miała poważne problemy z psychiką, która może tego nie wytrzymać jako przyzwyczajona do łatwości.

Proszę nie wyśmiewajcie mnie za to, dlugo próbowałam się przełamać, żeby to napisać. To nie jest moja złuda, bo jak już mówiłam, uświadomiły mnie w tym osoby z zewnątrz. 

29 marca 2013 , Komentarze (6)

Nie będę się oszukiwac, po prostu nie chcę się męczyć!
Nie ważne, że bardzo chcę schudnąć. Jak sobie wyobrażę te wszystkie ciasta, pyszne obiadowe rzeczy, sałatki w tym momencie nawet szynki- to mnie po prostu skręca coś w żołądku. W końcu święta to czas wyjątkowy. Szczupła sylwetka poczeka momencik dłużej. Przyjdzie ciepło, będę biegać- teraz ta bożonarodzeniowa atmosfera prosi mnie o leniuchowanie.

29 marca 2013 , Komentarze (2)

Nie chciałam rzucać słów na wiatr mówiąc, że sama chce być  dla siebie  inspiracją. Trochę mi  się nudzi dzisiaj  więc  postanowiłam więc postanowiłam  poszukać i mam! Tak- to ja w  poprzednie wakacje. Nie  potrzebuję  dużo, chcę  tylko  wrócić do tamtej  sylwetki.

No to na tyle wspominek!
Wielki Piątek okazał się wybawieniem dla mojej diety
i braku ruchu. Nareszcie coś z siebie wyciągnęłam. Nie było to dużo, ale zawsze to jakiś postęp! 
Ogarnęłam sobie TURBO SPALANIE z Ewą Chodakowską, ale niestety nie przetrwałam. Jestem słaba. Muszę to przyznać. Ale i tak jestem z siebie dumna, że się do czegoś zabrałam, a no i "dieta" nie zjadłam PRAWIE nic słodkiego i zmieściłam się chyba w 1500 kcal więc totalnie na plus! PIERWSZY RAZ! yeeeeeeeah! 

No i bym zapomniała! Tak jakby "zapisałam się do grupy", w której mam zamiar robić duużo przysiadów. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.