Piątek:
Ś: musli z mlekiem i otrębami
O: duży Joguś z 3 garściami płatków kukurydzianych, 2 grzanki na białym chlebie z żółtym serem, pieczarką i cebulą (o ja głupia!!!)
rzodkiewka
K: 2 duże kromki białego chleba z masłem serem białym i rzodkiewką, 2 malutkie kromeczki z masłem (i po co mi to było!! przecież nie byłam głodna, to było czyste ŁAKOMSTWO!!!)
WRRRRRRR.... muszę zapisywać co jadłam bo mam z tym problem, nie mogę się upilnować. O ile z ćwiczeniami i ruchem w ogóle jest już git o tyle z jedzeniem jest dupowato!od jakiegoś czasu waga pokazuje 59kg, czyli 1kg poszedł w dół. Ale jak tak będę wpierniczać ten chleb to długo tej 5 z przodu nie pooglądam!
Masakra to moje dzisiejsze meni, bardzo wartościowe posiłki, no normalnie szał. Ale tak to jest jak jestem u mojego M., jak siedzę w domu u siebie to nie mam z tym jedzeniem takich problemów. Ale u M. jem co jest. A ponadto mieszka przy piekarni (o zgrozo!!!) i wieczorem kupują świerzy, pachnący chleb!!! a ja nie umiem sobie go odmówić. Ehhhh muszę to jakoś rozwiązać bo z tych moich ćwiczeń nie będzie efektów...
Dobranoc