witam dziewczyny jak w tytule wczoraj miałam wypadek i musiałam jechać do szpitala,zeby mi rękę zeszyli pomiędzy 3 a 4 palcem po obu stronach,rana była głęboka i szarpana musiałam czekać na pogotowiu aż 3,5 godz i wcześniej bym ducha wyzionęła niż się doczekała pomocy.Ręka trochę boli,ale da się przeżyć.Na razie jestem uziemiona i nic nie mogę robić tylko odpoczywać i czekam na męża,żeby mi pomógł w domu teraz się przekona ile robię w domu,bo nie mogę ruszać ręką i to prawą.jak na razie porzucam ćwiczenia,aż ręka się wygoi.Waga paskowa,tak,że nie jest źle.pozdrawim.obrączka zaczepiła się w siewniko o takie pręty i przekręciło mi dłoń o 180 st jak by w porę nie zareagował to byłabym bez palca lub ręki,a tak dzięki BOGU skończyło się na szyciu,lekarz jak to zobaczył stwierdził niech to szlag jak pani rozerwała tą rękę.Pół godziny zszywali mi tą rękę,ale obrączki nie dało się uratować tylko trzeba było przeciąć.szkoda
.jeden plus tego to,że mam wszystkie palce i mogę ruszać.nie jest źle,a pani pielęgniarka powiedziała,że jestem bardzo cierpliwą osobą i naawet w takiej sytuacji się uśmiecham.to było miłe,a mąż się zmartwił i zrobiło mu się ciepło i nie mógł wejść po schodach,tak się zmartwił.tata też nie mógł dojść do siebie po tym co się stało bardziej to przeżywał niż ja ,a ręce mu się trzęsły.