Pamiętnik odchudzania użytkownika:
morella

kobieta, 35 lat,

175 cm, 91.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: z szacunkiem dla siebie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2015 , Komentarze (4)

Jakie to jest okropne, kiedy sobie cos postanawiam i nie potrafie tego osiagnac. Zwlaszca jesli to jest postanowienie mozliwe do wykonania, w wiekszosci zalezne ode mnie. Od kilkunastu dni nie jem slodyczy i okropnych rzeczy. Jem regularnie i zdrowo. Jezdze do pracy na rowerze (ok. 14 km dziennie), ale potrzebuje celu, wiekszej motywacji, cwiczen i wykluczenia wiekszej ilosci syfiastych polproduktow. Ktoregos razu przy moim odchudzaniu (jak ten czas leci!), bylam tu obecna i mnie to mobilizowalo, zatem: hellol!

11 lutego 2015 , Komentarze (2)

Muszę tutaj wrócić, bo zboczyłam, zbłądziłam i już nie chcę być głupią, grubą, ale wciąż młodą kobietą.

Chcę być lekka, gibka, zwinna, smukła.


12 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Jeszcze nie wracam, ale juz sie przymierzam. Nie bede sie tlumaczyc ze swojej nieobecnosci, ani powrotu do okropnej wagi. Kielkuje we mnie mysl o diecie od wielu tygodni i chyba rzeczywiscie niebawem cos z tego bedzie.

Tymczasem duzo pracujemy i duzo remontujemy. A na wiecej nie za bardzo jest czas. Ale bedzie musial byc. Poki co odstawilam slodycze, okropnosci slone, biale pieczywo itd. Ppwrot do normalnej diety i do vit. niebawem.

11 maja 2014 , Skomentuj

Całe życie o sobie myślałam, jako o grubasce. Rozmawiałam nawet o tym ostatnio z moją przyjaciółką z dzieciństwa. Najśmieszniejsze jest to, że na strychu w rodzinnym domu znalazłam ostatnio zdjęcie klasowe, sprzed jakiś 10 lat. Jestem na nim chudziutka, szczuplutka jak marzenie.

I doskonale pamiętam, zresztą mój ówczesny pamiętnik pełny jest na to dowodów, że się siebie wstydziłam. Tego, że jestem za duża.

Ale dość.

8 maja 2014 , Komentarze (4)

Jeśli ktoś zna sposób na realizację planów kroczek po kroczku, codziennie, konsekwentnie- niechże się odezwie i wspomoże nieogara, czyli mnie!

Od kilku dni mam prawdziwą dietę. Wracam do swojej formy.

Jem zdrowo, ćwiczę, robię obiady dzień wcześniej i zabieram dnia następnego. Jeżdżę do sądu na rowerze.

Ale jak do tego, do cholery, dodać efektywną naukę?

Do egzaminu wstępnego mam nieco ponad 140 dni. Piekielnie mało biorąc pod uwagę, że dysponuję czasem na naukę dopiero po 17, kiedy wracam z pracy i nieco się "ogarnę".

Ale-

WRÓCIŁAM, DZIEWCZĘTA!

9 marca 2014 , Komentarze (1)


Udaje się. 
Powolutku.
Wczoraj  na imprezce trwającej do 2 w nocy nie zjadłam NIC niedetetycznego i nie wypiłam  nawet odrobiny alko.

Jeździłam  za to 10km na rowerku (witaj, kochanie).
A dzisiaj bylismy na spacerze, a to powyżej, to obiad na jutro do pracy, odpowiednio większą porcję ma mój  T.

TO SIĘ OBUDZIŁO! :)

8 marca 2014 , Komentarze (4)

Wracam do Was, Dziewczęta, w najlepszy ku temu dzień. Czy Wy też jesteście przekonane, że to moment wprost stworzony do powrotu do mojego osobistego wyzwania 100 dni? W ubiegłym roku pisałam w trakcie niego magisterkę, uczyłam do sesji i obrony i 11 kg poszło z... Potem.

Dość wymówek, że mam stresującą pracę, więc nie mogę się ani uczyć, ani tym bardziej odchudzać, że serotoninę najlepiej pozyskać z czekolady, a mój mózg jest zbyt zmęczony, żeby walczyć z zachciankami. Nawet nie wiem, jak wspaniały mam mózg. Dlatego, kiedy znowu nawiedzi go kortyzol w ilości nie do udźwignięcia, ja zamiast nawpieprzać się tłuszczów trans w ilości nie do przetrawienia, wezmę go sposobem. Zadbam o siebie i o niego, czy tego chce, czy nie. Nie boję się wyzwań, jestem wytrwała i ambitna. 
Tym razem to będzie pierwsza tura "100 dni", a potem planuję studnie bez dna takich stu dni :)

Witajcie! Tęskniłam za Wami, że ho ho! Dobrego dnia:)

Ps. Moja waga się zepsuła i wieczorem jedziemy po nową (w drodze na imprezę do znajomych- jak znowu się dowiedzą, że się odchudzam... :p). Jutro więc sprawdzę, JAK  bardzo schrzaniłam.

Ps. 2 Napisałam do moich rodziców i sióstr, że jestem na PRAWDZIWEJ DIECIE i jeżeli mnie będą kusić słodkościami i innymi tego typu, to wszyscy zginiemy, Tata odpisał: 

"Trzymamy kciuki, Kochanie! Ale, żeby tak ŻADNYCH słodkości?:(" 

:D

9 lutego 2014 , Komentarze (3)

Kasza i warzywa się gotują, podzielę je na części dwie i wpakuję do pojemników, wystarczy na dwa dni. 
Zabiorę ze sobą do pracy i głód, nadgodziny, brak dobrego jedzenia w okolicy itd., nie będą dla mnie wymówką.

Choćbym miała całymi tygodniami jeść kaszę i warzywa, warzywa i kaszę.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.