Dzień 274 - waga 98,5
Warszawka zaliczona. Dzięki wziętym kanapkom i jogurtowi obeszłam z daleka KFC i tym podobne, jedyne odstępstwa to dwie krówki u notariusza. A szwędanie po Arkadii zastąpiło skutecznie gimnastykę. Wieczorem padłam jak kawka. Mogłam jedynie trochę powyszywać. Mam nadzieję, że weekend tego nie zepsuje.
Dzień 273 - waga 99kg - bez zmian
Cieszę się bardzo,bo wczoraj zjadłam batona i parę kanapek, co nie do końca zgadzało się z planem diety. Martwię się co będzie dziś, bo jadę na cały dzień do W-wy, więc będzie problem i z jedzeniem i z piciem wody. Ciekawe jak wpłynie to na wagę. A propo ważenia. Ciągle dostaję rady na temat częstotliwości ważenia. Wierzcie mi, ja nie mam żadnego problemu z tymi huśtawkami. Traktuję to jako doświadczenie "naukowe", bo próbuję obserwować jak szybko to co zjem wpływa na wagę. Póki trend jest spadkowy, choć wolny, to jest ok. Bardziej chyba bym się załamała, jakbym tak po tygodniu diety weszła na wagę i akurat trafiła na dzień zwyżkowy. A tak mam obraz całościowy. Pozdrawiam.
Dzień 272 - waga 99 - pasek w dół
Więcej niż przedwczoraj, ale pasek spadł . Co prawda wczoraj było 99,9 ale dziś znowu w dół. Masaż zaliczony, jutro miałam iść na Agyptosa, ale mam służbowe i nie zdążę. Znowu się odwlecze, potem @ i nie wiem czy coś z tego wyjdzie przed świętami. Chcę wypróbować ten osławiony zabieg bo niektórzy twierdzą, że toksyny mogą skutecznie blokować spalanie tłuszczu. Do tego znalazłam chyba towarzyszkę na siłownię, więc może się ruszę w końcu
Dzień 270 - waga 98,7 - kurcze, ta woda chyba
działa
Dzień wczoraj był mało dietkowy. Były i kanapki, i słodycze. Kalorii nie liczyłam, ale 1500 na pewno przekroczyłam. Ale wlałam w siebie prawie 3 litry wody i dziś wreszcie zobaczyłam 8 zamiast 9. Dlatego siedzę właśnie nad kolejną szklanicą wody zamiast kawy i zasypiam nad klawiaturą. Za godzinę pędzę na masaż więc muszę się ogarnąć. Dobrego dnia dziewczyny!
Dzień 269 - waga 99,7 - czyżby postęp?
Pierwszy raz od dłuższego czasu wahnięcie poweekendowe nie przekroczyło setki. Więc zakładam, że tendencja jest spadkowa . Do tego żłopię wodę. Mojej siostrze dietetyczka powiedziała, że ma 10 kg niepotrzebnej wody w organiźmie i że część wagi zbiłaby bez odchudzania, tylko ma być 3litry dziennie. Ciekawe czy to realne.
Dzień 266 - waga 99,00 - żarty?
No cieszę się bardzo, choć to chyba efekt wody. Wczoraj pobiłam rekord picia, udało mi się dobić do 2,75litra. Celu z Vitalii nie osiągnęłam bo dowalili mi 3,30litra, ale i tak latałam do łazienki co chwilę. Nawet w nocy musiałam wstawać. Dziś mam wypić "tylko" 3 litry - 0,75 mam już za sobą. Nie wiem czym się mają te różnice w wyliczeniach, chyba czym więcej piję tym limit jest mniejszy.
A poza tym dziewczyny - znowu weekend!!! Tydzień przeleciał w tempie ekspresowym, właśnie sobie uświadomiłam, że zostało trzy tygodnie do świąt. A prezenty w lesie...
Dzień 264 - waga 100,3 i zimny prysznic
Dieta na boku. Obecna @ była wybitna, przypomniały mi się czasy młodości. Apetyt niepohamowany, humor pod psem czyli zespół napięcia książkowy. Mężowi się dostało bo zamiast rafaello przyniósł ptasie mleczko i wedloską z truskawkami, bo " co miałem za 5 sztuk 14zł zapłacić" Więc go zwymyślałam, że ptasie i czekoladę to on lubi, a ja zjadam jak nie ma nic innego, że miałam chęć na coś innego, że mi żałuje raz na rok (i to prawda, bo jak się chce słodkiego to on leci do sklepu i jemy ptasie) a poza tym on na piwo więcej wydaje. Oczy zrobił jak pięciozłotówki bo nienawykły do takich scen, złapał dwie dychy i przyniósł duże opakowanie Rafaello. I wrąbałam je całe bo on ich nie je, tylko syn załapał się na 2 sztuki.
I myślałam, że waga poszybuje, bo to nie był jedyny grzech w ten weekend a tu nic. Normalka - 100,3kg czyli tendencja zachowana.
A zimny prysznic? Dziś mój kochany szwagier powiedział, że waży 107kg. Wiedziałam, że się odchudza, ale zatrzymałam się na etapie 111kg z 2 listopada. A trzeba wam wiedzieć, że obecną walkę zaczynał od 115kg, a jego rekord to 128kg.
No i się zdenerwowałam, bo jak będę tak tkwić w miejscu to niedługo mnie przegoni i zostanę najcięższą osobą w rodzinie. A tego nie przeżyję. I myślę od 12-tej godziny jak się do tego zabrać, żeby on nie stracił tego zaszczytnego miejsca
Dzień 258 - waga 100,3 - cholera
Nic dodać nic ująć. Jedyna pociecha, że @ nadciąga
Dzień 253 - waga 99,7 - huśtawka trwa
wczoraj było 100,1, dziś 99,7. Zaczyna mnie to bawić.
Dzień 251 - waga 99,5 - mniej, a jednak więcej
Mniej niż wczoraj, więcej niż tydzień temu. Pasek się zaktualizował. Tak bym chciała zobaczyć znowu 98,...
Pędzę do dentysty, znowu się boję.... Nienawidzę tego