Koksik ;)
Ten mój trener to chyba nie tylko trenować mnie chce ;) hahahahaha ogólnie jajcarz z niego taki sam jak ja ;) no i tak sobie rozmawiamy zasypując się aluzjami, podtekstami i sarkazmem ;) Hmmm ogólnie mi rzuca w twarz komplementami, a robi to zadziwiająco często hahahahaha częściej niż przyzwoitość nakazuje ;) Poza tym jak ćwiczyliśmy jogę i tam wałek tłuszczu, tam rozstęp, a tam cellulit się rozlewa... Ja sobie myślę kurde nie ma co, uroczy widok dla męskiego oka, a on że ślicznie wyglądam ;) No i ręce mi opadły, szczęka wtórowała, spojrzałam sobie w te jego ślepia i okazało się, że to nie żart, nie sarkazm tylko komplement w najczystszej postaci ;) Hahahahaha Nawet niedoskonała w swoim mniemaniu, w jego oczach widzę, że jemu podobam się taka zakamuflowana w solidną warstwę docieplenia ;)
-1,5 kg
No i osobisty trener widząc jak go rozpraszam, stwierdził, że tym razem mi daruje, ale następnym razem wyniesie mnie z domu siłą na bieganie i skakanie na skakance ;) Nie chce nic mówić, ale ten mój osobisty trener wspomaga moją walkę z nadwagą ;) Od samego myślenia o nim od razu kg spadają ;) hahahahahaha Chociaż dostałam ostrą reprymendę, a w zasadzie ładnie mnie poprosił, żebym jadła więcej ;) No ale jak tu jeść jak człowiek w głowie ma boskie ciało ;) No i przyznam, że strasznie się cieszę z tych 75,5 kg ;)))
-1 kg
Wróciłam z naprawdę zajebistego urlopu ;) Nie miałam czasu nawet porządnie nasycić się mamusiną kuchnią ;) Ale są plusy tego stanu rzeczy ;) Nie przytyłam i do tego kolejny kg w dół ;) A jak tylko wróciłam moi wspaniali przyjaciele uznali, że mnie zeswatają hahahahaha No i pół przytomna poznałam pewnego kulturystę ;) Zawsze kierowałam się stereotypem, że to bezmyślne kupy mięsa, jakież było moje urocze rozczarowanie, gdy się okazało, że tak bardzo się myliłam ;) A dziś koks przychodzi poćwiczyć ze mną jogę, a potem bat w rękę i zabiera mnie na trening cardio - mamy biegać hahahahaha. Z moją kondycją podejrzewam, że po 100 metrach będzie musiał wzywać pogotowie ratunkowe ;) Ale on jest pełen entuzjazmu hahahahaha kurs pierwszej pomocy skończył ;) No to nic nie pozostaje tylko bat przez poślady i bieganie ;)
Urlop ;)
A ja zamiast iść spać po nocce, biegam jak szalona po domu ;) pakuję się, jem, maluję paznokcie, szukam, zastanawiam się co jeszcze muszę spakować no i jeszcze w tym samym czasie gram w grę ;) hahahaha ale za jakieś 3-4 godzinki pasowałoby zamówić taksówkę na wczesny świt, dopakować się na amen i położyć spać. Co by nad ranem wstać, godzinkę jogi zrobić, żeby się wyciszyć i komu w drogę na tego domowe, polskie, mamusine jedzenie czeka hahahahaha. Jutro o tej porze będę już w drodze do domu, o ile się samolot nie spóźni ;)
- 10 kg ;)
No to jest powód do świętowania ;) Dziś rano okazało się, że równe 10 kg zbędnego balastu poszło się ... :) Jeszcze 10 i będę z siebie zadowolona, ale półmetek i tak mnie baaaaaardzo cieszy ;) nigdy bym sobie nie uwierzyła, że uda mi się zrzucić 10 kg ciężką pracą ;) hahahahaha
Samopoczucie wraca do normy ;)
No i jak tu się nie cieszyć ;) Waga stanęła ostatnio i protestowała przed spadkiem. Aż tu pewnego pięknego, słonecznego dnia, postanowiła mi pokazać, że powinnam wziąć się za siebie porzucić depresje i zacząć znowu żyć ;) Znowu zaliczam spadki wagi, co mnie cieszy, do tego zaczęłam trenować jogę ;) Budzę się w końcu z uśmiechem i nie mogę się doczekać wieczora, czy popołudnia, żeby wskoczyć na matę i się powyginać ;) Za 6 dni zaczynam urlop ;) Lecę do Polski i do Niemiec odwiedzić rodzinę. Ale dziś jest dziś i mam lenia, a powinnam się zabrać za sprzątanie i najgorsze co mogło mnie spotkać, muszę zrobić porządek w 3 szafach. Od samego myślenia o tym boli mnie głowa hahahaha. Może jednak dziś się za to zabiorę. A waga dziś wskazała 78,1 kg ;)
Prawie depresja...
Nie było mnie gdyż hmmm nie odczuwałam potrzeby wstawania z łóżka, jedzenia, oddychania itd. Waga nie drgnęła mimo ze prawie nic nie jadłam...
Maleńki kryzysik ;)
Mam lenia ;) Nie chce mi się ćwiczyć, udaję, że nie mam wagi i zjadłam dziś 3 kinder bueno oraz paczkę chipsów ;) Ale za to posprzątałam, cały dom i jestem w trakcie domowego spa ;) Mimo tego napadu żarłoczności nadal mam uśmiech na twarzy i weekendu doczekać się nie mogę ;) Cellulit jakimś magicznym cudem zmalał ;) Jutro do pracy, a w piątek po nocce zaczyna się mój mega weekend ;) Podczas tego weekendu nie będzie wypadało nie jeść ;)
Chora...
O rany to już 3 przeziębienie w przeciągu 2 miesięcy... :) Szczepionki się nie wzięło, to teraz się ma ;) Wczoraj przy okazji bólu głowy, gardła i chyba gorączki, rzuciłam się na jedzenie ;) Zjadłam więcej niż w ciągu kilku ostatnich dni. ;) Się organizm domagał czegoś, żeby mieć siłę walczyć. ;) To moje zawirowanie uczuciowe zaczyna mnie irytować ;) Chyba dam sobie spokój z tym, ale to takie fajne być zakochanym ;) Pojawia się mężczyzna, mężczyzna wydaje się mieć i co gorsza ma identyczny charakter jak ja ;) Dwie osoby z takim charakterkiem, no nie wiem... ;) Hahahaha
Idzie jak burza ;)
A dziś na wadze 79,5 ;) Jestem wulkanem energii chociaż, to nietypowe hahahaha. Sypiam po kilka godzin na dobę, jem bo jem ale jakoś nie bardzo mam apetyt. Pomyśleć, że jeszcze niedawno przesypiałam całą noc i 3/4 dnia... A tam się będę przejmować ;) Dzisiejszy dzień jest pod znakiem 7 z przodu na wadze :)