Misie Moje Kolorowe.
Wczoraj miałam kolejny fatalny dzień .
Net w pracy szwankował . Nie miałam czasu zajrzeć i dodać wpisu , ani poczytać co u was.
W pracy sporo do zrobienia , ostatnio to rzadkość . Po pracy , jechałam do tej osoby której pomagam . Do domu wpadłam tylko na moment żeby zakupy zostawić.
W między czasie miałam przykrą rozmowę z kimś kto w zeszłym roku przysporzył mi sporo problemów , jakim cudem przez niego jeszcze nie osiwiałam , sama nie wiem. Przez niego znowu byłam wczoraj kłębkiem nerwów i ryczałam. Ból głowy dopadł mnie taki że odechciało mi się wszystkiego . Wracając do domu miałam iść do rosmana na jakieś zakupy kosmetyczne i na wet na to nie miałam ochoty.
Nie było orbitreka , nie było brzuszków .
Płaczliwy humor i w łóżku była przed 20.
Dieta oczywiście zachowana bez problemu , bo nerwy mi żołądek ścisnęły.
Dziś już lepiej . Samopoczucie się troszkę poprawiło .
Do pracy na 12 więc w domku mogę coś zrobić .
Orbitrek zaliczony 60 minut i 480 brzuszków.
Z racji zbliżającego się okresu wczorajszego ważenia nie było i dobrze bo czuję po brzuchu , piersiach i łydkach że woda we ni stoi jak w bojlerze .
Czytam sobie ten wpis i tak mi się przypomina że jak zakładałam pamiętnik to myślałam że będę dodawać same optymistyczne wpisy , że nie będę tu wam marudzić . Niestety życie to jakoś zweryfikowało i jest jak jest. Smęcę wam i marudzę , mam nadzieję że mi wybaczycie.
Miłego dnia życzę i nich nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze .