Misie Moje Kolorowe.
Słowo się rzekło to i raz na kilka dni napisać coś trzeba, a i już Wandzia mnie ściga.
Melduję więc że żyję, dietę staram się ogarnąć, ale idzie mi to po japońsku czyli jako tako. Chociaż nie jest jeszcze jakoś tragicznie, ale wiadomo zawsze mogło by być lepiej.
Odbębniłam zeszły tydzień po 12 godzin w pracy i jestem niezmiernie szczęśliwa że już się to skończyło.
W piątek miałam totalny armagedon nie wiedziałam w co najpierw ręce włożyć, latałam jak kot z pęcherzem żeby się ze wszystkim wyrobić, po 15 miałam wrażenie że nogi wlazły mi w tyłek tak mocno że wystają mi tylko stopy. Choć nie powiem jest plus takich dni, czas leci jak błyskawica.
Porządne ogarnianie diety zaczynam po świętach, obecnie staram się na nowo przyzwyczaić do picia 1.5l wody dziennie. Przez zimę i chłodne dni jakoś zawsze się odzwyczajam i wiem że teraz stanowczo za mało piję, a jak za mało piję to i trawienie od razu mam gorsze.Pamiętam ze kiedyś miałam na telefonie aplikację przypominającą o piciu wody, ale nie pamiętam jaką miała nazwę. Może któraś z was korzysta z czegoś takiego i coś mi podpowie.
Zmykam jeszcze troszkę poudawać że pracuję i poczytać co u was.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.