Praca wreee
Oczywiście nie udało mi się wstać o 7 i miałam godzinną obsuweczkę ale o 8.30 byłam już na ogrodzie i dzielnie pracowałam do 12. Szło mi znacznie lepiej niż wczoraj choć efekty nadal mizerne. Wiem, że można użyć odchwaszczacza ale mam tam posadzone kwiaty, porzeczki i piękną owocującą jabłoń więc nie chce ich stracić, a nie jedno drzewo już padło przez takie środki.
Wiecie ile mięśni pracuje przy takim ciągłym schylaniu się, kucaniu, klęczeniu na kolanku (już dziś nie dawałam rady po prostu) Porościągały mi się wszystkie mięśnie nóg i tyłeczka, że jeszcze teraz je czuję.
Dietowo ok, choć mam właśnie smaka na coś....
Pozdrawiam i miłego wypoczynku życzę:)
Pracowicie...
Mimo wielkiego upału, postanowiłam w końcu wziąć się do pracy na działce. W końcu połowa lata, a ja zamiast nowo założonego trawnika, mam zielskową łąkę! Wielki obszar w ogóle nie tknięty w tym roku. Pracowałam od 11-14 i udało mi się odchwaszczyć zaledwie 1/15 całego terenu! Masakra mówię wam, zielsko na zielsku zielskiem zakryte, a jeszcze trzeba to przekopać, ubić, wysiać... Chyba rzucam się z motyką na słonce i trzeba było zatrudnić chłopa.
Odważyłam się i pracowałam w koszulce na naramkach, lało się ze mnie! W pewnym momencie ocieram czoło o ramię, a ono też mokre. W końcu zrobiło mi się niedobrze i wróciłam do domu. Prysznic, obiad i przespałam 2h.
Obudziłam się głodna i pochłonęłam dwa jogurty i dwa jajka na twardo od rana. Oj niedobra niedobra.
Plan jest taki, że jutro o 7 jestem już na działce i pracuję, bo w tym tempie to mi zakładanie tego trawnika na jesieni się skończy, po za tym jak się nie pospieszę to co wypieliłam znowu zarośnie:( Robota głupiego mówię wam... A trzeba było sprzedać na wiosnę...
A jeszcze jedno, z opalenizny ani śladu...
Czy któraś z was stosuje lub stosowała jakieś doustne środki antypotne??
Przykra zmiana paska....
No niestety, nie ma się co czarować waga skoczyła i to bardzo...
Tak na prawdę, dwa miesiące w łeb wzięło, no bo miesiąc laby i teraz miesiąc, aby wrócić do stanu poprzedniego. Och jaki człowiek głupi:(
No ale trzeba zacisnąć pasa i do przodu i oby to się już nie powtórzyło.
Byłam dziś u fryzjera i włoski wygolone:) czyli urlop oficjalnie rozpoczęty.
Na obiad sałatka krabowa z makaronem ryżowym i świeżym ogórkiem, ale chyba jednak wolę tą opcję czosnkową z ryżem:)
Pozdrawiam Was dziewczynki i nie popełniajcie moich błędów.
Bo ja tańczyć chcę....
.... ale nie mam z kim i gdzie :(
Kto się wybierze na tańce?? Mogą być same dziewczyny przecież...
oj dlaczego wy wszystkie tak daleko mieszkacie:(:(:(
:) urlopik
Od niedzieli całkiem grzecznie i dietowo (poza wpadką na poniedziałkowym ognisku pracowniczym). Dziś miałam plan pracy na działce ale całe przedpołudnie leniwie czekałam na deszcz, a teraz wyszło słońce i wcale mi się nic nie chce:( No bo tak ciężko się zmotywować do kopania...
Cieszę się że wróciłam i choć to dopiero 4 dzień jestem z siebie dumna bo cały miesiąc zajęło mi aby to osiągnąć. Tak trudno podnieść się z upadku i standardowy tekst zacznę od jutra spowodował że przybrałam bardzo.
Jutro dietetyk, zobaczymy czym mnie zaskoczy:) i jak nakrzyczy:(
Pozdrawiam papa
Wracam!
Wracam w wielkim stylu czyli z wielkim dupskiem.
Zaczęłam dziś urlop i mam plan wykorzystać go na doprowadzenie się do pionu!
Dieta, ćwiczenia i praca na działce! Koniec z tłumaczeniem się brakiem czasu i stresem!
Dziś plan żywieniowy wykonany, a wieczorem zaczynam brzuszki!
Kupiłam spódnice w rozmiarze 46 i wyglądam w niej nieźle ale to nie znaczy że można poprzestać. To kopniak do tego aby działać dalej.
Przejrzałam kilka pamiętników i znalazłam powera, którego było mi potrzeba! Będę was gonić laseczki i nie odpuszczę!
Buziaki
Cześć dziewczynki :)
Dawno mnie nie było, ale mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałyście tak do reszty.
W ogóle nie wiem jak przeżyłam ten ostatni tydzień,
co dziennie wstawanie przed 6 i chodzenie spać po 2. Pod konie tygodnia
mama miała urodziny, przyszli goście a ja nie wiedziałam jak siedzieć
aby zachować otwarte oczy, momentami gryzłam się w język aby nie zasnąć. W piątek jak padłam o 1 w nocy to spałam do 11, a później jeszcze pół soboty. Niedziela na imieninach cioci (jedzonko) i po weekendzie...
Dieta masakra, nic nie wychodzi ale od jutra ślubuje
poprawę, już żadnych słodyczy i bułek, podjadania i przekąsek o 12 w nocy. Koniec z tym bo wał na
brzuchu wygląda potwornie. O sukience na czwartkowej uroczystości mogę
zapomnieć! A miesiąc temu leżała niemal idealnie. Teraz znowu nie wiem w co się ubrać.
Jedyny plus z tego przytycia to taki, że moje cycusie znowu mięsiste, pełne i aż chce się miętosić, ale trudno za tydzień wrócą do poprzedniego stanu.
Potrzebuje Was aby znowu wpaść w rytm! Pozdrawiam gorąco i zabieram się za papiery...
Nie sądziłam, że aż tyle...
Dziś krótki wpis bo nie ma się co rozwodzić nad głupotą.
Byłam u dietetyka i nie spodziewałam się, że będzie aż tak źle.
Ostatnio zarejestrowana waga z końcówki maja to 101,1kg, a dzisiejsza 105,9kg! A bywało już dwucyfrowo pomiędzy!
Brak słów prawda....
Wróciłam z wojaży z dodatkowym bagażem...
Powiem krótko, wymęczona niemiłosiernie i grubsza:(
Miało być 30kilogramów na 30 urodziny... Urodziny jutro a kilogramów nie będzie nawet 20:( Dziś tańce i tequila bo i tak nic to nie zmieni.
Buziaki
Wizyta u gin:)
W końcu się odważyłam i poszłam do nowego ginekologa. Chodzę regularnie bez stresu i badam się. Tyle, że tym razem nie chodziło o cytologię, a coś co wymacałam na piersi i co czasem mnie boli. Już miałam wizję raka, mój ukochany właśnie z tym walczył i poległ.
Okazało się, że to efekt październikowego upadku na schodach, miałam mega siniaka na piersi, ale po takim czasie zszedł i sądziłam że nie może mieć związku. Jednak lekarz wyjaśnił mi, że z tuczenie piersi bardzo długo zostaje bolesne i może się zachowywać jak rana pooperacyjna czyli boleć na zmianę pogody! Wyobrażacie sobie to?? Zwykły siniak i problem na całe życie, ale i tak mi ulżyło:)
W czwartek wyjazd do Łeby więc dziś noc w papierach, bo chcę wyjechać bez zaległości i się zrelaksować!!