OnZ v. Turbo dzień ostatni (czyli 10). Waga 66,00 kg (-3,2 kg od początku, -0,1 od wczoraj). Ciekawa jestem jutrzejszego ważenia - to będzie podsumowanie całej OnZ. Przy okazji zmienię też pasek.
Dzisiaj dzień cudo, chociaz na jedzenie nie miałam czasu. Pojechałam na basen z córciami - chciałyśmy zobaczyć jak jest w Arce - tam ostatnio moja druga połowa dostała wejściówki w nagrodę za jakiś turniej tenisowy. No i pojechałyśmy, a tam po
1. - pusto na początku tylko my
2. woda solankowa - więc dla zdrowotności (drogi oddechowe, skóra)super
3. można siedzieć bez ograniczeń za 10 zł wstępu - małej (6,5lat) wogóle nie liczą.
A ja na dodatek mam 20 darmowych wejściówek. Hip hip hurrra!!!
Wyczołgałyśmy się po 3h (mała nie chciała wcześniej), ale przez to uciekły mi posiłki. A było tak
7:30 - jabłko + graperfruit + siemie lniane
9:30 - duża kostka gorzkiej czekolady - przed basenem
13:00 - dwa jajka na twardo - na szczęście wzięłam ze sobą, bo chyba bym padła z głodu.
14:00 - krem szpinakowo-brokułowo, kalafiorowy
16:00 - pierś z kurczaka z mikrofali z sosem jogurtowym
18:00 - jeszcze nie wiem, czy krem szp-br-kal, czy tuńczyk z serkiem.
Oba były w jadłospisie, ale jeden posiłek mi wypadł i teraz nie wiem na co się zdecydować. Ogólnie to dzisiaj mało jedzonka (ale nie jestem wogóle głodna, tylko zmęczona jak pies po basenie), a dużo ruchu.
Od jutra odżywianie po staremu, czyli SB II faza w pełnej krasie. Jeżeli nie będzie mi nic spadało, to po @ zrobię kolejną 10 -dniówkę. Bardzo dobrze się czułam mna tym jedzonku.