Zmiana czasu już dawno za nami a mi wstawanie rano idzie okropnie! Do tej pory miałam fajnie...bo mąż był w domu, ale dziś był pierwszy dzień wstawania nie o 8!! a najpóźniej o 7. Zuzia dziś nie była dla mnie łaskawa i pobudka była o 6.18. Chwilkę jeszcze poleżałyśmy ale i tak przed 7 wstałyśmy.
Do 8 się ogarnęłam i poszliśmy do przedszkola. Mam ochotę na spacer, ale teraz mała śpi.. rano musiałam ogarnąć co nie co.. więc dopiero po powrocie z przedszkola może się uda. Taka ładna pogoda.. nie można jej marnować!!
No i oczywiście kusi mnie na rower, czym prędzej muszę kupić fotelik do roweru dla Zuzu mojej kochaniutkiej.
W sobotę miałam kolejną wizytę w dietetyczki... i szczerze to ona sobie pomyśli, albo nawet pomyślała, że jestem jakaś szajbnięta ..... weszłyśmy na temat jedzenia a ja do niej że tego nie lubie, to lubie i że to ma być w jadłospisie a tego nie.. na chora jakaś nie ??? Jeszcze chwilę i powiedziała by do mnie " A pisz pani sobie sama ten jadłospis".. przecież mam książkę wymienników i jak coś mi nie pasuję to sobie mogę sama powymieniać.
Trochę mnie uspokoiła.. że warzyw nie muszę się trzymać co do grama, za to owoców muszę ale też nie co do grama. Czekam na ten kolejny jadłospis, bo ma być więcej obiadków jednogarnkowych. ciekawe czy będzie to co lubię?? bo notatki robiła więc może nie będzie tak źle.
No i najważniejsze... przez 3 tyg schudłam 2 kg. Tylko 2 kg bo po drodze były Święta. Ale 2 kg to też dobry wynik. Pomiarów nie mam jak zrobić, bo gdzieś zapodział mi się metr. Muszę kupić nowy.
Trzymajcie się ciepło i wiosennie