Ze wszystkich diet jakie stosowałam dotychczas ta dieta okazała się strzałem w 10tkę.
Mimo, iż nie stosuję się w 100% do jej zaleceń i mam w dalszym ciągu problemy z podziałem produktów, mogę śmiało powiedzieć, że TO NAPRAWDĘ DZIAŁA!!
W moim pamiętniku zamieszczam zdjęcia. Widać na nich, że to co jem nie zawsze odpowiada wymogom diety, ale staram się mniej więcej stosować do jej głównej zasady:
NIE ŁĄCZ WĘGLOWODANÓW I BIAŁEK.
Do tego dołączyłam jeszcze kilka swoich postanowień i wyszedł z tego idealny plan pozbycia się zbędnych kilogramów.
Najważniejsze z nich to:
- jem 5 posiłków (główne to śniadanie, obiad i kolacja. Na II śniadanie i podwieczorek jem zazwyczaj owoc lub jogurt. Przyznam jednak, że często opuszczam te 2 dodatkowe posiłki, bo po prostu nie chce mi się jeść)
- złota zasada DN czyli nie łączyć białek i węglowodanów ( zdarza mi się łamać tę zasadę, ale są to sporadyczne przypadki, często nawet zrobione nieświadomie)
- nie jem po 18.30
- na śniadania staram się jeść węglowodany (czasami to zamieniam) ponieważ zauważyłam, że jeśli na śniadanie zjem zestaw węglowodanowy, to nie jestem głodna przez dłuższy czas, mam również więcej energii,
- na kolację staram się jeść białka i warzywa ( gdy zjem zestaw białkowy, to czuję się taka lekka w nocy, nie napchana i lepiej mi się śpi)
*** zaobserwowałam też, że jeśli na kolację (przez cały tydzień !!) jem tylko białka, to waga spada o 1 kilogram / 1 tdz .... a jak kolacja kończy się posiłkiem ( 2-3 razy w tyg) węglowodanowym, to notuję tylko 0,5 kg/1 tdz spadek wagi.
- no i biegam... prawie codziennie robię rundę 35 min.
- jak chce mi się jeść po 18.30, to robię sobie herbatę z cukrem i cytryną lub sokiem , albo kawę inkę z mlekiem( mimo, iż nie powinno się łączyć inki z mlekiem zgodnie z DN, ale jakoś nie przeszkadza mi to i nie wpływa znacząco na wzrost wagi)
staram się pić min 1 butelkę wody dziennie, ale nie jestem zbyt sumiennym "pijaczem" więc czasami jest to tylko 0,5 butelki.
Zaobserwowałam też, że dieta super wpływa na moją przemianę materii, a brzuch przestał być "wydęty". Jestem najedzona.
Oczywiście nie jestem święta i czasami mam chwile "obżarstwa". Pochłaniam wtedy wszystko co wlezie, głównie są to chipsy i czekolada. Bardzo szybko się jednak "resetuje" i wracam znowu do diety. Mimo takich chwil nie przybieram jakoś gigantycznie na wadze
... Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać w tej wierze i motywacji jak najdłużej.... zwłaszcza, że ja naprawdę czuję, że moje ciało zaczyna dużo lepiej wyglądać i ja sama czuję się wspaniale....
ps. dla ciebie madziolinap :)
a dzisiejsze menu:
śniadanie: kanapki + banan
obiad: chłodnik
na kolację również zaserwuję sobie chłodnik. Pyszny mi wyszedł. Jogurt naturalny + dużo warzyw. Samo zdrowie :)
Wieczorem idę pobiegać. Niech tylko przestanie być tak gorąco ....