- Kochanie, ogoliłaś nogi?
- No
- To dobrze bo jutro masz basen.
Cudownie tydzien się zaczyna.
Mam sprawy do pozałatwiania dzisiaj i jutro w Zusie i UP...
Wstałam rano, żeby ogarnąć chate, i wyszykować małego do wyjazdy do miasta, zanim wstanie, zrobiłam mojemu śniadanko.
Mój wyszedł do pracy, po chwili wrócil, bo mu auto nawaliło, zabral mi kluczyki od mojego... i chwile potem znowu przylazł, bo się okazało, że mój też nie odpalił :/
I teraz nawet nie wiem czy dotarł do pracy, czy za chwile mi tu przylezie, i jak ja mam pozałatwiac sprawy bez auta, mrozisko jest nieziemskie... i nie chce telepac się z małym autobusem...
I znowu po weekendzie, obrzarta... kapuchą ;) już mi się wszystko nudzi, jogurty, twaróg ( twaróg to mi się znudził po tygodniu), kurczak, babeczki, jajka... kapusta. Nie chce mi się kombinować... z gotowaniem:/ w weekend się najadlam, to teraz mogę caly tydzień pościć na jogurtach i kurczaku...
Zjadłam kostke czekolady light, kilka cukierków bez cukru ;), i troche łopatki wieprzowej- to z grzechów głównych ;)
A mimo to i tak waga powolutku spada... dzisiaj 75 na skali, a wazyłam się po wypiciu 2 duużych kaw około 600 ml, i przed "kupą". Chociaż pozytyw taki z tego obżarstwa weekendowego, że dwa dni pod rząd się zalatwiłam- brzuchol plaski jak nigdy!