Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Alicja, lat już 18, dążenia do perfekcji.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2457
Komentarzy: 31
Założony: 19 września 2011
Ostatni wpis: 31 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
elisja

kobieta, 28 lat, Kraków

158 cm, 51.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2014 , Komentarze (4)

Zostawiam niezapisaną do połowy kartkę i zaczynam nowy rozdział.

Teraz mam ciążowy brzuszek i wyrzuty, jak po zabójstwie męża i trójki dzieci.
Od rana na Niego czekałam. Na śniadanie wszamalam dwie kromki chlebka. Na obiad: rosól, makaron, ziemniaki, kotlet, grzybki z masełkiem. Na kolację czipsy, budyń, czekoladę, 2 gofry, bitą śmietanę, rodzynki, owoce. To przyczyna mojego samopoczucia.

No, było cudownie. Parę razy napomknął coś na temat mojej wagi / wyglądu, ale chyba specjalnie mówił takie rzeczy, bo wiedział, że mi na tym zależy.


*Shannon Bonatakis*

A teraz. Teraz nie plany, ale po prostu lista rzeczy, które zrobię w ciągu kolejnych dwóch tygodni (mam ferie):
1) Najlepiej rano i wieczorkiem troszkę ćwiczeń, raz dziennie przy co najmniej uchylonym oknie. Spacer, minimum 20 minut.  Rozciąganie w ciągu dnia, w wolnych chwilach.
2) Piję wodę ( z tym nie ma większych problemow)
3) Najadam się zdrowymi rzeczami (staram się)
4) Wszystkie łakocie, które dostaję, chowam do pudelka bądź odmawiam,
5) Nikomu nie mówię o tym, do czego dążę.
6) Uczę się. Codziennie. Najlepiej zacząć od biologii, nadrobić zaległości ze wszystkiego.
7) Nie narzekam, nie płaczę, nie popadam w depresję.
8) Wierzę w sukces pomimo wiecznego 48 na wadze.

AMEN.

31 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Nie pamietam ile, co, gdzie i jak jem. Albo moze nie chce pamietac.



Smutno dziś.Czuję się ( naprawdę jestem ) powiedzmy... tłuściejsza niż wczoraj.
Dziś też więcej się pocę.
Dziś już nie mieszczę się we wczorajsze spodnie.
Dziś już męczę się przy poruszaniu myszką przy komputerze.
Dziś już nie mam złudzeń, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Dziś już nie chcę niedzieli.
Nie chcę widzieć Mojego Ukochanego i  czuć, że jego niespecjalnie obchodzi to, ile ważę i jak wyglądam i co jem. Byle bym tylko nie przytyła w tydzień 20 kg, to nic nie zauważy. O ile nie będę jeść więcej na obiad niż on, to chociaż on będzie spokojny. Dopóki nie będę jeść na talerzykach deserowych łyżeczką dla dzieci, to nie zwróci uwagi. Boję się, że w niedzielę będę się czuć tak jak dzisiaj i że go tym zranię, bo będę zamknięta w moim ciele. Boję się, że jeśli tego dnia zjem : meganiedzielny obiad, gofry z bitą śmietaną i bananami, budyń czekoladowy z białą czekoladą i czipsy, to potem cały tydzień będę chodzić zatruta moimi wyrzutami sumienia.

( Najgorsze jest to, że moje uda są takie miękkie... i tak rozlewają się żałośnie na krześle gdy siedzę.)

 Przykro.

28 stycznia 2014 , Komentarze (1)

źle. Pomimo zaklinania na wszystko.
Rano musiałam czekać 15 min na autobus, który po przejechaniu 2 przystanków się zespuł. Potem pół godziny czekania na coś innego, cym mogłabym dostać się do szkoły. Bardzo się wyziębiłam.
o 8 zjadłam owsiankę z daktylem, jabłkiem i kiwi. I cynamonem, z mlekiem 1,5%.
o 10 zjadłam ok 25 serowo-ziemniaczanych kopytek.
o 14 zjadłam jabłko. dość spore.
o 15 zjadłam podwójną kanapkę (składaną) z szynką (2 plasterki) i ogórkiem (ok 3/4, resztę zjadłam na śniadanie).
o 18 zjadłam: dwie filiżanki bigosu, miskę (sporą) marchewki gotowanej (zasmażanej niestety,z  obiadu została), kromkę z miodem. Albo dwie????? Albo to nie był ten dzień?? Czy naprawdę każdy dzien koncze kanapką z miodem?? chyba tak... spoko.

W szkole dowiedziałam się, że będę mieć pasek. Co za radość! Ale oczywiście teraz martwię się tym, czy aby nie mam gorszej średniej ocen od kogoś. Przykre.

G. Oczywiście nie miał dla mnie czasu, ale cóż... Poczekam na weekend.
Byłam w sklepie kupić chipsy na weekend. Bo planuję cheat day ale im więcej o tym myślę, tym bardziej mi się odechciewa. Najwyżej on wszama to wszystko. :)) No i było mi bardzo wstyd kiedy szłam przez cały sklep z paczkami czipsow w ręce. Zastanawiałam, się, bałam się,  co oni myslą... Pewnie że mam dobrą przemianę materii, bo gruba nie jestem, ale że pewnie niezdrowa. Bo kto to widział jeść takie świństwo. LOL. Schowałam do szafki, by nikt nie widział, ani ja. Bo wstyd.

26 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Przykry dzień. Przykra sprawa. Spałam aż do 9, a wiadomo, że gdy wstaję o tej porze, to jestem niewyspana. Na śniadanie wszamałam miseczkę galaretki truskawkowej z ok 50 ml jogurtu naturalnego, cynamonem, kiwi, pół mandarynki i daktylami.
Następnie, na obiad wszamałam 2 spore ziemniaki, kawałek mięsa gotowanego wołowego i kotlet bez panierki, odsączony z tłuszczu, marchewkę gotowaną i piernika.
Potem resztkę jogurtu, łyżeczkę kawy, jabłko, jabłko, pierniczka (z choinki).
Kanapkę z szynką i kanapkę z miodem. Jestem do niczego. :(
Codziennie jak rozbieram się do mycia i widzę się...  Stoję przed tym lustrem pół godziny, ćwiczę, ale wiadomo - trochę mało miejsca w łazience. So sad.

Ale jutro będzie lepiej, wstanie słonko, a ja będę sobie wypominać że zmarnowałam weekend pod względem ćwiczeń, jedzenia i nauki. Ale spoko. Tak się żyje.

Uwielbiam Rafała Wojaczka. KOCHAM.

22 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Pobudka o 4:20. Szklanka wody i ćwiczenia do 5. Potem owsianka i lecę na autobus... Po 40 minutach doszłam do wniosku, że jest szansa że nie zamarzłam i lepiej chyba wrócić do domu.... Mieszkam chyba w najwiekszej wiosce pod Krakowem, autobusy tu nie dojeżdżają czasem.

No i mam problem... Takie usprawiedliwienie w szkole nie jest raczej mile widziane... Ale olewam. Jesli napiszą, że już mój autobus kursuje to pojadę... i tyle.

Wczoraj i przedwczoraj też było spoko. Pobudka ok 6 - śniadanie-szkoła-nauka-sen.
Tak jak tego chciałam, a tu taka niespodzianka. :C
Otuliłam się w kocyk i siedze i czekam nie wiem na co... Tyle lekcji dziś. Eh. Mam zakwasy na nóżkach. I w bioderkach gdzieś.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.