- Dzień dobry, tu ja, ciekawy człowiek. Homo sapiens i lubi wiedzieć.
- Noo, cześć.
- Co tam u Ciebie?? Jak Ci dzień minał? nadal beznadziejnie?
- Ehh. Tak się cieszę, że pytasz. Strasznie mnie do ludzi ciągnie, ale jednocześnie coś mnie odpycha. Albo ich...
- Oh, Alicjo. Zobaczysz że jutro wstanie słonko i Ty też.
- Wiesz co ja dziś zrobiłam? Zjadłam o 9 ogromne, gigantyczne, monstrualne śniadanie. A potem, o 18 sporą kolację.
- Faktycznie, jesteś do niczego. Ale nie przejmuj się, ja Cię naprawię.
- Wiem. W dodatku z G. moim coraz gorzej. On uważa, że jestem zła albo się obrażam. A ja po prostu wymagam bardzo wiele. Od siebie i od niego. I oczywiście nic się nie udaje, a to rodzi rozczarowanie i rozgoryczenie.
- Potrzebujesz miłości idealnej, bezgranicznego zaufania i akceptacji, no nie? Nie możesz sobie wyobrazić, że Ciebie może ktoś kochać widząc innych ludzi. No i skoro on nie pisze polskich znaków to znaczy że nie chce mu się wysilać dla Ciebie? I jeśli robi literówki to sądzisz, że tak jak te błędy, Ty jesteś bez znaczenia?
- świetnie mnie rozumiesz. Zostaniesz moim trzeci przyjacielem, zaraz po Rodionie Raskolnikowie i przemiłym Razumichinie. Chcesz??
- Na zawsze, na 100%.
- A wiesz co?? On kiedyś dał mi 9/10 pkt. I powiedział, że za charakter zasługuję na 10. Wiesz co to znaczy, nie?? Tu nie ma mowy o miłości jeśli nie kocha moich niedoskonałości, nie?
- Rozumiem Cię. A teraz przestań myśleć, napij się wody i ucz się biologii. Niech przynajmniej nauczycielka będzie dumna. A potem przytul się do siebie i zaśnij, śniąc pusty sen. Pamiętaj, nie pisze się listów do umarłych.