Witajcie Vitalijki
Ależ mnie tu dawno nie było. Nie wiedziałam od czego zacząć więc zaczęłam od czytania co u kogo słychać. Jedne z Was powiększają rodzinę, inne dobijają do wymarzonego celu a jeszcze inne (tak jak ja) zaczynają od początku.
Co się u mnie wydarzyło przez ten czas i czemu powracam:
-> remont pochłaniał 80% mojego wolnego czasu poza pracą, więc jak miałam chwilę to chciałam najzwyczajniej w świecie odpocząć i poleniuchować
-> problemy zdrowotne mnie nie opuściły całkowicie więc na pocieszenie jadłam, dużo jadłam przez co przytyłam do wagi początkowej z przed trzech lat Kiedy zobaczyłam szatańskie cyfry 66,6 kg stwierdziłam że najwyższy czas coś z tym zrobić bo w nic się już nie mieszczę i wstyd mi kiedy ciągle słyszę "ooo przytyło Ci się.." albo "dobrze sobie wyglądasz..." albo jeszcze gorsze "...małżeństwo Ci służy.."
Tak więc aby się mocniej zmotywować a nie jeździć na siłownię(na co nie mam czasu przez remonty) kupiłam orbitreka i zamierzam od dnia dzisiejszego dzielnie na nim ćwiczyć(plus rowerek, kardio i ćwiczenia na pośladki). Zamierzam jeść przez połowę mniej co nie powinno być trudne bo jadałam dużo więcej niż potrzebowałam. No i chcę ograniczyć do minimum słodycze co będzie dla mnie największym wyzwaniem.
Na dzisiaj tyle żeby Was nie zanudzić na samym początku. W następnych postach które będę zamieszczać tak co drugi/trzeci dzień pochwalę się jak wyglądała druga rocznica ślubu, jakie są pierwsze efekty remontu no i najgorsze jak teraz wyglądam...
Pozdrawiam i dziękuję za pamięć o mnie;*