Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Trudno schudnąć, a jeszcze trudniej utrzymać wagę. Codziennie uczę się jak jeść zdrowo, nie ulegać pokusom, nie objadać się na zapas i... być szczęśliwa. Od niedawna też piszę blog, który ma być dla mnie motywacją. Chętnych zapraszam do współtworzenia :-) www.zdrowemotywac
je.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43776
Komentarzy: 653
Założony: 21 lipca 2011
Ostatni wpis: 14 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CzarnuszkaHania

kobieta, 40 lat, Gdańsk

163 cm, 65.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 lipca 2012 , Komentarze (13)

Wczoraj wybrałam się do kina na Facetów od kuchni. Film bardzo lekki i pozytywny. Lubię takie. Ale...
Przed kinem miałam zjeść sałatkę. Niestety R. się spóźnił, wpadliśmy do kina w ostatniej chwili, więc oglądanie było na głodniaka. Nie polecam... :/
Sałatkę zjadłam w domu - przed 21, trochę za późno jak dla mnie. Do tego skusiłam się na kawałeczek sera koziego. Nie powinnam tego kupować :)

A dziś kupiłam wspaniałe pomidory. Zjadłam już 5 szt... Mam nadzieję, że mi nie zaszkodzą. Jeśli chodzi o kalorie to się nie obawiam, jednak taka ilość może nie być zdrowa.

W pracy zjadłam też jedną pralinkę. Znajoma przyniosła i sobie pozwoliłam. Jedna! To dla mnie sukces, bo było ich całe pudło.
Oczywiście poza pomidorami i czekoladką też jadłam. Np. na obiad była kasza jaglana z warzywami. Dawno nie jadłam i bardzo mi smakowała. Wyczytałam przy okazji, że kasza ta pomaga w opanowaniu napadów obżarstwa. Fajnie :)

A teraz piecze się eksperymentalna tarta. Ciekawe co z tego wyjdzie :)

Dzień poza tym taki sobie. Niby mocno się nie napracowałam, ale ta praca jakoś tak rozciągnięta w czasie. I to jeszcze nie koniec na dziś. Dziś skończę dopiero o 21.30. Nie lubię tak. Czasem marzy mi się praca od 8-16. Wiem, wiem, zawsze lepiej tam gdzie nas nie ma.

Ech!
Na razie się nie ważę. Niech się dzieje co chce. Może w przyszłym tygodniu podejmę kolejną próbę. Tymczasem idę pilnować wypieku.

Pozdrówki!


17 lipca 2012 , Komentarze (20)

Ostatnio jak się ważyłam to brakowało mi do paseczka 0,6 kg. Jutro podejmę próbę - może uda mi się go pokonać? :) Ale byłaby radość...
A jak nie to poczekam. Uczę się cierpliwości...

Dziś jadłam grzecznie. Chyba nudna ostatnio jestem z tym moim grzecznie :P

Ćwiczeń nieco mniej. Właściwie tylko 15 min o poranku tego co zwykle. Później 1 h rolowania tyłeczka i trochę brzuchów.

A jutro idę do kina na Facetów od kuchni. Może mnie do czegoś zainspiruje? :)

Jutro dla odmiany wymyśliłam sobie placki cukiniowe na śniadanie. Któraś Vitalijka ostatnio robiła i tak mnie naszło.

A póki jeszcze gdzieniegdzie są truskawki polecam:

     

Zdjęcia wielkie, ale już nie chce mi się ich zmniejszać. A koktajl pyszny i zdrowy i sycący :)

16 lipca 2012 , Komentarze (18)

No bo jakiś ten dzień taki se...
Chciałoby się wygadać, ale nie bardzo jest komu. Samo przejdzie... :/

W pracy znów mnie klientka do wiatru wystawiła. Tak na zakończenie dnia mi jeszcze do tego wszystkiego dowaliła. Ech, szkoda gadać.

Dietkowo grzecznie. Zaskakująco jestem grzeczna ostatnio. Aż sama nie mogę w to uwierzyć.  Gotuję zdrowo, nie podjadam, słodycze tylko sporadycznie i w symbolicznych ilościach. Dziś może tylko nieco za późno zjadłam sałatkę, dopiero o 21. To wszystko przez tą babę, na którą czekałam. Wrrr!

Dzisiejsze menu:
-plaster melona i kiwi
-kawa z mlekiem
-banan i 2 śliwki
-7 dużych krewetek ze szpinakiem i pomidorem
-jabłko
-sałatka grecka z kozim serem

Sporo dziś wyszło owoców :)

Ćwiczę też całkiem całkiem. Ciągle co rano (nawet w weekend!) 15 min gimnastyki (Powitanie słońca). Do tego brzuszki, może niezbyt regularnie, ale ćwiczę. W ciągu dnia, jak mam chwilę, rozciągam się. Wczoraj były kije ze sweterkiem, dziś 20 min rowerku stacjonarnego. Chyba nieźle. I najważniejsze, że nie muszę się do tego zmuszać.
A i zapomniałabym - roluję i balsamuję dupkę przynajmniej 3 x tyg przez 1 h.

W ramach relaksu zrobiłam sobie kąpiel z solą pachnącą. Przy okazji zadbałam o wszystkie zaległości, maseczki, golenie, piętki i takie tam. Nareszcie wyglądam jak człowiek. Znaczy się jak kobieta...

Ostatnio ugotowałam zupę rybną z mrożonki:

Tu jest przepis :) 

I pierożki z grzybami:

 
A tu przepis na pierożki :)

Przy okazji pochwalę się moją stroną internetową...
Zdrowe motywacje, czyli jak wytrwać na diecie i nie tylko :)

Ta strona to ostatnio moja największa przyjemność... Znaczy się pisanie tam. Oby dalej mnie tak motywowała jak dotychczas.

Dobranocka!








13 lipca 2012 , Komentarze (14)

Pisałam ostatnio o tym, że dziwi mnie brak napadów obżarstwa w moim życiu. Czekałam na okres, żeby się przekonać czy rzeczywiście zapanowałam nad problemem, czy może to tylko chwilowa poprawa. Właściwie mogę powiedzieć, że już jest po wszystkim, a mi się nie chce jeść. Oczywiście nie stałam się niejadkiem z dnia na dzień, ale umiem nad sobą panować, a jedzenie przestało mną rządzić. Jak to możliwe?

Mam cichą nadzieję, że to już tak na zawsze... Ostatnio dbam, by poziom cukru w moim organizmie nie skakał drastycznie, więc może to ma taki wpływ? Cokolwiek by to nie było, cieszy ogromnie :)
Ciągle niestety gonię paseczek, jednak jestem już coraz bliżej i jeśli tendencja się utrzyma, to wkrótce go prześcignę. Ostatnio też kupiłam sobie nową sukienkę. Chyba zwariowałam - nie mam już gdzie ich trzymać. Poza tym raczej nie często się stroję w sukienki, więc po co kolejna? No cóż, to chyba jakaś dziwna mania.

A co poza tym? Jem grzecznie. Dużo warzyw i owoców w mojej diecie. Codziennie wstaję wcześniej i ćwiczę 15 min. Niby niewiele, ale jednak trochę podkręca metabolizm. Staram się również ruszać po pracy.  I jakoś teraz bardziej dla zdrowia niż odchudzania... A jak przy okazji waga spadnie, to się nie pogniewam :)

Ostatnio zrobiłam sobie koktajl z rukoli i banana. Wyszedł pyszny!

   

8 lipca 2012 , Komentarze (6)

Jak w tytule :)
Ogromnie mnie to cieszy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaka to wielka dla mnie radość. Odkrywam nowe smaki i umiem się kontrolować. Oł jeee!

Dziś na obiad gotuje się zupka rybna z dodatkiem krewetek większych i mniejszych. Pięknie pachnie!

A ostatnio wpadłam na pomysł zrobienia czegoś takiego
     
Kotlety z czerwoną kapustą - mocno odchudzone. Musiałam wykorzystać kapustę, która bezużytecznie leżała w lodówce i tak oto powstało dzieło. Wyszło bardzo smaczne i nawet R. nie narzekał :)

Trzymajcie się! :)

7 lipca 2012 , Komentarze (9)

Przestałam obsesyjnie warzyć się. I powiem więcej - przestałam martwić się wagą. Natomiast bardziej skupiam się na tym, by to co jem było zdrowe. I nie muszę się do tego zmuszać. Nie mam też ochoty na ciasta sklepowe, batoniki, przekąski słone... A wręcz mnie od nich odrzuca
Jak to się mogło stać?
Oczywiście nie jest tak, że nie zjem paluszka, ale to już nie ta sama przyjemność. Ciekawe jak długo potrwa ten nowy jadłowstręt. Może to przez pogodę?

A to mój ostatni obiad :)
A przepis jest tu: Nadzienie z twarogu i fasolki z zielonym sosem. 

4 lipca 2012 , Komentarze (7)

R. wyciągnął mnie jeszcze na kije. Niemalże siłą... :)

A na wieczór pozwoliłam sobie jeszcze na małe co nieco :)


4 lipca 2012 , Komentarze (2)

Wydaje mi się, że w końcu umiem zapanować nad napadami głodu. Nie objadam się i to jest dla mnie wielki sukces. I nie ciągnie mnie do słodkiego... Nawet jak pozwolę sobie na mały kawałek, to udaje mi się na tym poprzestać. Np. dziś zjadłam  2 nieduże ciastka. Jedno owsiane, drugie z amarantusem. I to mi w zupełności wystarczyło. Wcześniej mogłam jeść kilogramami... Tak sobie myślę, że wynika to z wyrównania cukru. Jem regularnie, mam więcej białka w diecie, mniej węglowodanów prostych. Zobaczymy jeszcze jak to będzie przed okresem, bo to będzie prawdziwa próba dla mnie :)                                                Dziś wstałam wcześniej, żeby przygotować obiad do pracy - łosoś na parze, do tego kalafior i brokuł. Mam też miseczkę jagód.                                                                                         Z serii zrób coś dla ciała był balsam, a teraz się roluję, 60' :)

3 lipca 2012 , Komentarze (3)

No i znów jakoś szaro za oknem. Dzisiejsze "powitanie słońca" nie pomogło...
Obiad przygotowany (uf, bo wczoraj poszłam z niczym do pracy, co jest dość ryzykowne - na szczęście zaspokoiłam się sałatką), pranie się kręci, poranna gimnastyka już za mną i w końcu mam chwilę na szperanie w internecie. Od kiedy zmienił się mój tryb pracy, właśnie te poranki są najfajniejsze. Cisza, kawa i ja :)
Wczoraj dla odmiany wyszłam z domu przed 8, a wróciłam po 20. Środa i piątek zapowiadają się podobnie. Niestety po powrocie nie mam już sił na ćwiczenia, a powinnam, chociażby ze względu na kręgosłupek, który wczoraj mocno dał o sobie znać.

Dość marudzenia!
Czytam sobie wasze pamiętniki i widzę, że jakiś zapał wakacyjny się pojawił. Niech mnie ktoś zarazi! :)

P.S.
R dokonał odczytu swojej wagi - nie była łaskawa. Nie życzę mu źle, ale będzie to dla niego znak, że nie można bezkarnie pić piwa i zagryzać paluszkami. Urlop się skończył i czas zabrać się do roboty. Będziemy się teraz wzajemnie wspierać :P

Miłego dnia.

1 lipca 2012 , Komentarze (4)

Przywitał mnie dziś pochmurny poranek i dźwięki jakby zza światów. Wstałam więc o 7, by zacząć dzień od jogi. Pomyślałam, że powitanie słońca to dobry pomysł w tak ponury dzień. I chyba zadziałało! Teraz świeci słońce. A przynajmniej próbuje się gdzieś przebić...

Śniadanie grzeczne - jajeczko gotowane, kromka razowca i warzywa. Później mały deser. Ale o tym później. Mam zdjęcia i na pewno się nimi podzielę. Wygląda apetycznie.

Tymczasem idę się relaksować. Bo niedziela jest od tego :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.