witam mam 30 lat i jestem słodyczoholikiem ;) no cóż, śmieszne to, ale dzięki temu wyglądam jak wyglądam. a że mam już tego dość, i marzy mi się kupowanie ciuchów nie tylko dlatego, że się w nie mieszczę, ale tych, które mi się podobają. Postanowiłam wziąść się za siebie.
a jednak tłusty czwartek nie skończył się w czwartek. co dzień chyba było coś, jakaś plama na diecie. ale dzisiaj przeszłam samą siebie, kompuls jakiego dawno nie miałam. ehhh.
nie chcę pocieszania, opiepszania etc. no chyba, że ktoś jakieś konkretne rady ma, to poproszę.
tiaa, a że jestem tradycjonalistką, to i u mnie był tłuuuusty. Nie będę wyliczać co i ile zjadłam, ale mam po kokardki. yyyyyyy. jak się doturlam do orbiego to chociaż ze dwa pąki spalić się postaram, no chyba, żeby jednego. o boshe!! ja nie gotowa jestem na tykanie takich rzeczy, bo pojęcie umiaru nadal jest mi obce. jedyne pocieszenie, że tym razem ten dzień nie przeciągnie się na tłusty tydzień, czy miesiąc. mam nadzieję, że wy nie zgłupiałyście jak ja, przy dzisiejszej okazji.
Na RTL II dzisiaj chyba jakiś wieczór z Rockim jest, bo chyba wszystkie części pod rząd lecą. Dziś koło południa pobiegałam godzinkę, popołudniu namówiłam jeszcze lubego na niemal godzinny spacer. Wieczorem stwierdziłam, że jak na wolny dzień to trochę mało, na dodatek Rocky tak cięzko trenuje do starcia z Iwanem z IV części , haha. Więc wskoczyłam na Orbiego i machnęłam jeszcze 40 minut na połowie maksymalnego obciążenia. O łał, dzisiaj po raz pierwszy zwróciłam w ogóle uwagę na to jak cięzkie miał treningi. Jak robił brzuszki zwisając głową w dół w jakiejś stodole, zawisając poziomo w powietrzu... (w 4 minucie)
I kiedy widziałam jego wysiłek, jak dążył do celu przez wyrzeczenia, wysiłek i ból, myślałam sobie o swoim celu. O tym, ze warto codziennie, systematycznie (dotąd obce mi pojęcie) pracować nad soba. Że to przyniesie efekty. Już przynosi :) ale tym razem dotrwam do końca i dam z siebie ile tylko jestem w stanie!! Daję.
Walczcie dziopki jak Rocky!!!!
Ps. Z wieści ukraińskich. Ulga wielka, że sytuacja się uspokoiła, wierzymy, że teraz będzie już szło ku lepszemu. Kiedyś wam może napiszę o trudnościach w życiu codziennym, o kłodach pod nogi jakie państwo rzucało na co dzień zwykłemu człowiekowi. O przepaści jaka rzuca się w oczy osobie nawet tak mało zagłębionej w ich sytuację jak ja. Iwaszkę (Iwana) faktycznie zastrzelono strzałem prosto w serce, infomacje się potwierdziły. Nawet nie doszedł jeszcze na Majdan. Luby pokazywał mi jego profil na Odnoklasnikach ( coś jak Nasza Klasa) Sympatyczny gość, szczęśliwe rodzinne obrazki, gość z jajem , przystojny, radosny... jak mój luby. kto to ogarnie... Dzisiaj był pogrzeb. Przyszło koło 5 tysięcy ludzi. Wczoraj gdy ciało do jego rodzinnego miasteczka wiozła karetka, na trasie do miasteczka ustawił się szpaler ludzi ze świecami. Aż ciarki przechodzą. Jedynym, wątpliwym pocieszeniem jest to, że śmierć tych ludzi nie poszła na marne.
ps. przepraszam za tak pomieszany tematycznie i emocjonalnie wpis, ale cóż życie.
wczoraj układając się do snu zaczęłam myśleć o tym jak to będzie jak schudnę, jak wypracuję swoje ciało. Zaczęłam obliczać ile szacunkowo mogę zrzucić miesięcznie, zarówno w wersji optymistycznej jak i takiej z kłodami pod nogi. No i jakby nie patrzeć to wyszło mi , że do wakacji, będę miała wagę co najmniej ( a raczej -najwyżej) koło 68kg. czyli jakiej nie widziałam od ponad 10 lat :o przyznam, że te wizualizacje były bardzo przyjemne :) w prawdzie nie potrafiłam sobie wyobrazić dokładnie jak wyglądam, ale zasnęłam na pewno z uśmiechem na ustach .
plany wyjazdu do polski uległy zmianie. Na szczęście okazało się, że dla naglących spraw urzędowych istnieje alternatywa i załatwię co jest do załatwienia na spokojnie, przy okazji najbliższej planowanej wizyty w pl. Tą też planowałam sobie we wczorajszych wizualizacjach :) I wstępnie zamierzam się wybrać w połowie Lipca. Odwiedzić rodzinkę, pobujać sie z przyjaciółmi przez weekend, załatwić co jest do załątwienia i uderzyć w te góry moje wymarzone :) na tydzień, chętniej dwa. Zależy ile mi czasu zostanie.
Udanej i słonecznej Niedzieli wam życzę:) niech mi się tylko śniadanie ułoży, to pobiegam.
Jesteśmy przerażeni, zszokowani, bardzo zmartwieni, bezsilni ...
Mój luby jest Ukraińcem.
Wczoraj zastrzelono jego kolegę, miał na imię Iwaszka i miał 40 lat. Wczoraj Iwaszka pokłócił się z żoną, nie chciała żeby jechał. Ledwie zdążył wysiąść z pociągu, podobno strzał snajperski prosto w serce.Z żoną zostało dziecko z jego pierwszego związku.
Brat cioteczny mojego Gienia, który był u nas kilka razy, mieszkał z nami przez chwilę pojechał dziś znowu do Kijowa. Boimy się o niego bardzo.
Jak widzę doniesienia w tv nie mieści mi się w głowie, nie ogarniam wyobraźnią , jak to możliwe!!!? Strzela nie tylko Berkut ( jakby policja) ale i snajperzy ukryci na budynkach. Jestem przerażona.
się ucieszyłam wczoraj, że hoho. że 77,1 ujrzałam. że jak to możliwe, że wow. A dzisiaj, zimny prysznic 1,40kg + hahaha, w jedną, perfekcyjną dobę. 78,5. ale nic to, robię swoje, wiem że i takjestem na najlepzej drodze. a waga widocznie na pogodzenie się z ubytkami czasu potrzebuje ;)
dzisiaj za aktywność wystarczyć musi mi jedynie cały dzień harówki. odetchąć potrzebuję. ale jutro na The biggest looser pośmigam na orbim i "podywanię"
o booooziu, jak ja bym była kurą domową, to byłabym chyba laska, że hoho. Dzisiaj znów luźniejszy poniedziałek , który po luźniejszym piątku daje 4 niemal wolne dni. toż to prawie jak urlop :)
dzisiaj już 8,20 km za mną :) wspaniale się biegało w tak słoneczny i ciepły dzień . Nad sadem wysoko krążył jakiś drapieżny wielki prak. Jak orzeł prawie;) Muzyczka dodawała powera. booosko :) biegając słucham zwykle radia "zet do biegania" ale na całe szczęście włączyłam sobie "zet fitness" i pasuje mi zdecydowanie bardziej, bardziej skoczne i popowe są te kawałki, w tym do biegania jakieś takie metalowe mam wrażenie często lecą.
po bieganiu prysznic, obiad, relaksik przy serialu. Teraz do pracy. A wieczorkiem jeszcze na fitness uderzę. Boziuu ,jak to wspaniale jest mieć tyyyle czasu:)
a dzisiaj na wadze zobaczyłam 77,1 :O aż nie mogłam uwierzyć. paska jednak jeszcze nie zmieniam, poczekam z tym aż się upewnię co do realności tej cyfry :) jednak to prawda, że tuż po okresie ma się największe szanse na chudnięcie. Tak więc wykorzystuję tą szansę na maxa. Bo wiem, że w dalszych fazach cyklu nie będzie już tak łatwo.
no i znów po weekendzie, za szybko ... na szczęście jutro też luźny dzień,jak na mnie. więc wykorzystam darowany przez los czas na fitness. weekend też minął sportowo, dzisiaj znowu brzuch-nogi-pośladki i bokwa. to jest mega skoczne cardio, powiedziałabym.
humor dzisiaj mi nie dopisywał, aż mnie z tego głowa rozbolała. trzeba to przespać, przeczekać... jutro może wstanę prawą nogą.
dziewczyny, widzę już zmiany, widzę już różnicę... jeszcze nie powalającą, ale zauważalną, jest git :):)
za trzy tygodnie jadę do Polski :):):) wybierałam sie wprawdzie dopiero w wakacje, ale terminy mnie przymusiły do pośpiechu. no nic, mam nadzieję, że mnie to wyrwanie z rutyny nie rozwali dietowo, jak to zwykle u mnie bywa. a fajnie będzie się spotkać z rodzinką i znajomymi. a dzięki tej wizycie może w wakacje już tylko w góry uderzę. Marzą mi się tydzień lub dwa łażenia po górach, może któraś z was się pisze ?