Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Olcia1975

kobieta, 48 lat, London

164 cm, 68.60 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 października 2011 , Komentarze (5)

Kalorie: 1628,13
Białka: 58,19
Węglowodany: 261,93
Tłuszcze: 35,14

W tym:
czekolada pomarańczowa Aero, ciasteczka korzenne, żelki, Activia Intensive Creamy, pół plastra schabu w sosie, łyżka ziemniaków, ogórek kiszony, kawa z mlekiem i słodzikiem i napój z czerwonych grapefruitów Caprio (w innej kolejności)

Niby powinnam jeść skoro organizm potrzebuje sił do walki, ale TYLE słodkości?!



Do du...py!Właśnie się rzuciłam na ciasteczka korzenne. Zważyłam je, ale opisu na nich nie ma i podawałam kaloryczność na oko, wg innych producentów i prawdopodobnie dobiłam dzisiaj kalorii do 2200! Zgroza! Pierwszy raz od ponad półtora miesiąca tyle zjadłam ... Szok!











17 października 2011 , Komentarze (12)

W końcu się przemierzyłam ... totalna porażka
61,7kg (waga zadowalająca)
"talia" - 80cm,
biodra - 97cm,
pod biustem - 78cm,
biust - 104 (tu zleciało mi najwięcej, bo 12cm),
udo - 53cm,
łydka - 35cm,
biceps - 28cm,
szyja 32cm

 ... wciąż niezły wielorybek ze mnie, a to przez to, że nie ćwiczę :(



Kalorie: 1120,15 + 250kcal = 1370,15 kcal
`
Białka: 53,38+36,75=90,13
Węgle: 110,40+57=167,40
Tłuszcze: 48,69+1,5=50,19

Poległam ... o godzinie 23:00 pożarłam
75g żelków = 250kcal
(masa węglowodanów)


16 października 2011 , Komentarze (4)

Przez to wczorajsze złe samopoczucie waga poleciała w dół 500g, czyli względem zeszłej niedzieli 800g (waga 61,7 kg)
Niedobrze, że aż tyle na raz, bo pewnie wróci
Straciłam apetyt i moja masa pomysłów na pyszne niedzielne obiady, nagle uleciała mi z głowy ...
Rodzinka ma rosół drobiowo-wołowy z makaronem i schabowy + ziemniaki + mizeria a ja ... jeszcze nie wiem.
Grupa wsparcia, którą założył Mike pięknie rozkwitła, co bardzo mnie cieszy. Wierzę, że w grupie damy radę mądrze się odchudzić i do Wigilii osiągnąć cel  :)



Kalorie: 1235,25
Białka: 47,26
Węglowodany: 140,75
Tłuszcze: 54,47

15 października 2011 , Komentarze (5)

Dzisiaj makabryczny dzień - jak to w soboty, po chemii :(
Mdłości, drgawki i boleści ... buuu! Wyniki mam świetne i nie tracę włosów, więc powinnam się cieszyć, ale w takie dni jak dzisiaj naprawdę ciężko
Zbyt mało zjadłam i obawiam się o mój metabolizm, ale bądź co bądź dopiero 17:00, więc może zjem jeszcze jakiś owoc ...

Kalorie: 630,70   zjadłam jabłko, więc jest 703,20
Białka: 27,52                                                       27,90
Węglowodany: 52,82                                           69,36
Tłuszcze: 33,51                                                    33,76


Do zaglądania: naprawdę wart uwagi blog 




Motywujące cytaty 

14 października 2011 , Komentarze (5)

HAKUNA MATATA!


MYSZA


Kalorie: 1237,10
białka: 18,65
węgle: 163,80
tłuszcze: 55,66

13 października 2011 , Komentarze (4)

Kolejne 300g mniej! Yuppi! Tylko szkoda, że takim kosztem - złe samopoczucie i brak apetytu po lekach, ech ... Leżę ...
 
Kalorie: 1066,46
Białka: 41,04
Tłuszcze: 31,27
Węgle: 153,64

Ku pamięci:
orzechy: laskowy 5kcal, włoski 25kcal, migdal 6kcal, pistacja 5kcal

"Pokusa silniejsza niż rozum,

czyli dlaczego ludzie nie radzą sobie z nałogami"

Dariusz Soliński

 

"Ronald Reagan, były prezydent Stanów Zjednoczo­nych, nie cieszył się opinią wybitnego intelektualisty. Amerykańscy studenci mawiali o nim nawet, że nie jest w stanie równocześnie iść i żuć gumy. Czynności te, każda z osobna, wymagają bowiem od nie­go pełnej koncentracji. W istocie umiejętność równoczesnego wykonywania różnych działań jest koniecznością każdego ży­wego organizmu. Organizm najbardziej złożony - człowiek - wykonuje w każdej chwili wiele działań jednocześnie. Na przykład oddycha, poci się, myśli, spogląda na zegarek i idzie. Czasami zdarza się jednak, że człowiek musi wybierać między dwoma różnymi działaniami: nie może równocześnie napić się wódki i nie pić alkoholu, powstrzymać się od palenia i rozko­szować się wdychanym dymem, zjadać wielkiego ciastka z gó­rą bitej śmietany i utrzymywać surowej diety. We właściwych wyborach pomagają nam podmiotowe mechanizmy samoregulacyjne.

Prawidłowa samoregulacja to proces, w którym to, co sam podmiot uznaje za obiektywnie ważniejsze, bierze górę nad tym, co uznaje za mniej ważne. Oczywiście nie zawsze człowiek sięgający po kieliszek alkoholu, po papierosa czy wysokokalo­ryczne ciastko musi odczuwać jakikolwiek konflikt decyzyjny.

Zdarza się jednak, że robi to niejako wbrew sobie, ma świado­mość, że postępuje niewłaściwie, a potem żałuje swego czynu. W takim właśnie przypadku mamy do czynienia z procesem zaburzenia podmiotowej samoregulacji. Nałóg jest klasycznym przykładem takiego zaburzenia: osoba czuje, że górę w jej dzia­łaniach biorą impulsy, pokusy, chwilowe chęci, a przegrywają prawdziwe wartości i cenione przez nią standardy.

Dlaczego ludzie nie potrafią poradzić sobie z własnymi nało­gami? Powodów jest oczywiście wiele. Tak wiele, że nawet nie podejmuję się tu wymienienia wszystkich. Skoncentruję się tyl­ko na tych, które mają związek z zaburzeniami samoregulacji.

Samoregulacja wiąże się z posiadaniem przez działający pod­miot (człowieka) pewnych standardów - wizji tego, jak powin­no być. W grę wchodzą wizje zarówno na temat tego, jaki stan byłby najlepszy (optymalny), jak i tego, jaki stan uznać można za jeszcze dopuszczalny. Aby owe standardy mogły efektywnie wpływać na podejmowane przez podmiot decyzje, musi on ukie­runkować na nie swoją uwagę, zdawać sobie sprawę, że podję­cie określonego działania oznaczać będzie wystąpienie rozbieżności między tymi standardami a stanem faktycznym. Jeśli zaś roz­bieżność taka już wystąpi, koncentracja na niej powinna motywo­wać podmiot do jej usunięcia. Tak więc odchudzająca się osoba, zanim sięgnie po ciasteczko, powinna pomyśleć, że działanie takie jest w konflikcie z akceptowanymi przez nią standardami własnej sylwetki. Jeśli natomiast już ciasteczko zjadła, to myślenie o od­daleniu się od standardów powinno zmotywować ją do spalenia kalorii, na przykład do intensywnej przebieżki wokół domu. Pro­blemem, jaki często dosięga osoby pozostające pod wpływem na­łogów, jest jednak tak zwane niedostateczne monitorowanie. Po papierosa, ciasteczko, piwo czy żeton w kasynie sięgają one bo­wiem zazwyczaj mechanicznie i bezrefleksyjnie. Nie zastanawiają się nad tym, w jakiej relacji do akceptowanych przez nie standar­dów pozostają takie działania. Standardy zaś przybierają w takim przypadku formę utajoną i nie spełniają swoich funkcji.

Sprawowanie efektywnej samoregulacji wymaga pewne­go wysiłku. Roy Baumeister udowodnił w serii pomysłowych eksperymentów, że właściwie każda forma podmiotowej samoregulacji wiąże się z utratą energii. W jednym z nich osoby badane proszone były o przybycie do laboratorium na czczo. W laboratorium unosił się wspaniały zapach dopiero co upie­czonych ciasteczek czekoladowych. Na stole stała misa z ty­mi ciasteczkami i druga, wypełniona rzodkiewkami. W zależ­ności od warunków eksperymentalnych, badanych zachęcano do zjedzenia kilku ciasteczek, prosząc o niesięganie po rzod­kiewki, lub do zjedzenia kilku rzodkiewek, prosząc o nie się­ganie po ciasteczka. Po przedstawieniu tej instrukcji ekspe­rymentator wychodził, pozostawiając badanego samego w la­boratorium. O ile rezygnacja z rzodkiewek była dla osób badanych bardzo łatwa, o tyle powstrzymywanie się od sięgnięcia po wspaniale pachnące ciasteczka było mało przyjemnym i - jak za­kładał Baumeister - wyczerpującym energetycznie przezwycię­żeniem pokusy. Następnie obie grupy uczestników eksperymen­tu poproszono o rozwiązywanie anagramów. Mniej wysiłku w to zadanie włożyły osoby, które wcześniej zwalczały w sobie poku­sę sięgnięcia po zakazane ciasteczko. Zdaniem Baumeistera bra­kowało im już na to energii.

Wyczerpanie energii nierzadko towarzyszy nałogowcom. Niezwykle często muszą oni bowiem zwalczać pokusy sięga­nia po "zakazane owoce". Męczyć mogą ich również niepowo­dzenia zawodowe, zawody miłosne, kłopoty finansowe, a tak­że hałas czy kłopoty ze snem. Wszystko to sprawia, że w klu­czowym momencie często po prostu brakuje im energii, by po­wiedzieć "nie".

Wspomniane zmęczenie wiąże się też zwykle ze złym na­strojem. Ulegnięcie pokusie oznacza wprawdzie w bardziej odległej przyszłości przeżywanie silnych negatywnych emo­cji (poczucia winy, wstydu, własnej niskiej wartości itp.), ale w krótkiej perspektywie czasowej wiąże się z dostarczeniem sobie emocjonalnej przyjemności wynikającej z zapalenia pa­pierosa, wypicia piwa czy sięgnięcia po wielki krem sułtański. W artykule opublikowanym w "Journal of Personality and Social Psychology" Dianne Tice i jej współpracownicy udowad­niają, że ludzie bardzo często ulegają różnym pokusom, ponie­waż sądzą, że dzięki temu poprawią sobie nastrój. Grupie ba­danych Tice przekazywała (nieprawdziwą) informację, że ich zły nastrój jest niezmienny - będzie się przez jakiś czas utrzy­mywał bez względu na to, jakie działania podejmą. Okazało się, że osoby, które otrzymywały taką właśnie informację, zdecy­dowanie rzadziej ulegały różnym pokusom.

Standardy, jakimi kierują się ludzie w swoim codziennym funkcjonowaniu, nie dotyczą, rzecz jasna, tylko kwestii związa­nych z powstrzymywaniem się od pokus kojarzonych z nałoga­mi. Większość osób chce mieć dobre zdanie o swoich kompe­tencjach i pragnie, aby korzystnie oceniali je inni. Paradoksal­nie takie potrzeby mogą w pewnych warunkach narażać ludzi na popadniecie w nałóg. Edward Jones i Steven Berglas mó­wią, że ludzie skłonni są czasem do przejawiania działań, które zmniejszają ich szansę na osiągnięcie sukcesu, ale zarazem po­zwalają im tak wyjaśnić ewentualną porażkę, by mogli zacho­wać dobre mniemanie o sobie i pozytywny image w oczach innych. Pójście na egzamin na tak zwanym kacu czy pod wpły­wem narkotyku w oczywisty sposób zmniejsza szansę na suk­ces. Zarazem jednak dostarcza takiego wytłumaczenia ewen­tualnego niepowodzenia, które nie obciąża samooceny. Eg­zaminowany nie musi mówić sobie: "Nie zdałem, bo jestem mało inteligentny". Nie pomyślą tak też o nim inni. Wszyscy przecież wiedzą, że nie zdał, bo był skacowany, lub też znajdo­wał się pod wpływem narkotyku. Badania pokazują, że do takich działań - Jones i Berglas nazywają je samoutrudnieniowymi skłonni są przede wszystkim ludzie, których samoocena jest niepewna. Działania takie nie muszą wprawdzie polegać na sięganiu po alkohol czy narkotyki (często przybierają po prostu formę niewkładania wysiłku w przygotowanie się do zadania), ale jeśli tak właśnie się dzieje, mogą niepostrzeżenie przerodzić się w nałóg. Zdaniem Berglasa wielu starzejących się sportowców i aktorów sięga po alkohol najpierw wybiórczo, by bronić swej samooceny, a potem niepostrzeżenie piją przy każdej bez mała okazji.

W większości terapii uzależnień przyjmuje się tak zwaną opcję zerową. Alkoholikowi nie wolno sięgnąć po choćby jed­ną szklankę piwa, narkoman nie ma prawa do ani jednego skrę­ta, hazardzista powinien zapomnieć nawet o totolotku. Pozor­nie taka opcja zerowa jest rozwiązaniem ze wszech miar słusz­nym. Każdy, komu na sercu leży własna szczupła sylwetka, wie z doświadczenia, że jeśli ma się przed sobą talerz pełen ciaste­czek, to jedynym sposobem, aby ich nie zjeść, jest powstrzymanie się od sięgnięcia po pierwsze. Zjedzenie owego pierw­szego ciasteczka sprawia bowiem, że sięgamy bezwiednie po drugie, trzecie, czwarte... by w końcu stwierdzić, że nie ma sensu zostawiać na talerzu tych kilku ostatnich. Choć więc zje­dzenie jednego tylko ciastka samo w sobie nie jest przecież na­ganne, lepiej jest nie sięgać po nie. Alkoholik też by nie cier­piał, gdyby wypił jedno piwo czy kieliszek koniaku. Problem w tym, że i tu uruchamia się efekt śnieżnej kuli. Nie kończy się na jednym kuflu czy kieliszku. Co gorsza, nie kończy się na dwóch, czy też trzech... Opcja zerowa, skuteczna jako stan­dard samoregulacji, okazuje się mieć jednak swoje poważne minusy wtedy, gdy jest podstawą terapii. Praktycy leczenia al­koholizmu bądź narkomanii wiedzą doskonale, jak zatrważa­jąco mało skuteczna jest większość programów terapeutycz­nych. Większość alkoholików i narkomanów wraca do nało­gu. Jedną z przyczyn może być właśnie przeświadczenie o bez­względnym zakazie sięgania po zakazany owoc. Taki standard jest bardzo trudny do osiągnięcia. Tak trudny, że w wielu przy­padkach nałogowiec dochodzi do wniosku, że nie ma szans na wyzdrowienie. Co gorsza, jakiekolwiek niepowodzenie powoduje poczucie totalnej klęski, beznadziei i braku perspektyw. Alkoholik, któremu zdarzyło się sięgnięcie po kieliszek, dochodzi do wniosku, że wszystko zostało stracone -} Wypił, prze­grał. Nie ma więc znaczenia, czy teraz będzie pił do wieczora, do rana, czy też przez kilka następnych dni. Narkoman, który nie wytrzymał i zapalił "marychę", może dojść do wniosku, że znów przekroczył granicę i znalazł się po ciemnej stronie. Te­raz już nie ma znaczenia, czy napełni on lufkę kawałkiem "zie­la", czy też przerzuci się na heroinę.

Terapeuci coraz częściej zdają sobie sprawę z pułapek tkwią­cych w opcji zerowej. Dlatego też coraz większe zainteresowa­nie budzą programy odchodzące od tej idei. Alkoholicy ucze­ni są między innymi kontrolowanego picia - by na przykład na­uczyć się wypijać jedno piwo i na tym poprzestawać. Jeśli zaś zdarzy im się "pójść w cug", to oczywiście nie można przejść nad tym do porządku dziennego, ale nie należy też dochodzić do wniosku, że wszystko (to jest cały dotychczasowy trud wal­ki z nałogiem) zostało stracone. Choć programy tego typu nie są jeszcze powszechne, wiele wskazuje na to, że są znacznie bardziej skuteczne od tradycyjnych."


12 października 2011 , Komentarze (3)

Mam kolejne 300g mniej i nie mogłam oprzeć się pokusie by nie zaznaczyć tego na pasku wagi :)
Mam za sobą 13kg :) jeszcze jakieś 7-8kg i będę spokojnie wchodzić w moje ukochane ciuchy sprzed roku!

Kalorie: 825 za mało, ale absolutnie nie mam apetytu i bardzo źle się czuję :(
Białka: 11,40
Węgle: 119,95
Tłuszcze: 33,19

11 października 2011 , Komentarze (1)

Kalorie: 1261,18
Białka: 34,53
Węgle: 133,12
Tłuszcze: 62,74 - wszystko przez czekoladę



Październik miesiącem walki z rakiem piersi

www.raknroll.pl 

10 października 2011 , Komentarze (3)

Naprawdę źle się czuję ... Nie mam na nic siły ani ochoty. Dieta ok, bo apetytu raczej brak.
Spadek -700g względem zeszłego tygodnia - uff! Myślałam że będzie gorzej bo się opychałam.

9 października 2011 , Skomentuj

Wczoraj i dzisiaj nie liczyłam kalorii, ale nie przekroczyłam 1200kcal. Apetytu nie miałam, więc jedzenie nie było problemem ...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.