Męski radar
Wczoraj wróciłam do Warszawy. Pierwsze co mi sie rzuciło w oczy, to mój zmarnowany ,,ogródek" balkonowy. ,,Zdechł"...:(Zostały tylko smutne kikuty i kilka zielonych listków. Szkoda, bo to było moje oczko w głowie, duzo energii i pieniędzy zainwestowałam w rosliny.Trudno...Moja siostra nie spisała się jako ,,podlewaczka". żZreszta ona tez wyjeżdżała, nie mogę mieć do nikogo pretensji.
Dziś dopiero udało mi się wrócic do mojej wagi jaką miałam ,,przed szarlotką". 1 dzień obzarstwa, a potem 3 dni spalania. Muszę wyciagnąć z tego wnioski. 1 juz mam. To nic odkrywczego: od czasu do czasu pozwolić sobie na deser, ale zmniejszyć porcje.
Od kilku dni obserwuję dziwne zjawisko: dzwonią do mnie lub wysyłają smsy moi ex. Wszyscy orientują się jaka jest moja obecna sytuacja, doskonale wiedzą, że jestem w związku. Zdumiewajace jest,że nie kontaktowalismy się od dawna i teraz wszyscy trzej próbują nawiązaćze mna kontakt w tym samym czasie. Mają jakis radar, czy co? Czy kobieta w związku jest bardziej atrakcyjna niz ta wolna? Nie rozumiem tego..Jeden jest obecnie w zwiazku, drugi własnie sie rozstał, z trzecim nawet nie chciałam rozmawiac ( dzwonił o mnie po północy z pytaniem: ,,Co słychać?").Kiedyś kazdy z nich miał szanse ( nawet kilkakrotnie). Zmarnowali je na swoje własne życzenie. Przebolałam, popłakałam i idę dalej..
Dzisiejszy dzień przeznaczam na przyjemności ,,sklepowe", bo brakowało mi już tego:) Poszperam w ksiegarni i może pójde do kina.
Dobrego dnia:)
Nowy tydzień=kolejny kilogram do zrzucenia
Wczoraj nieco pofolgowałam sobie...W domu pojawiła się szarlotka i uleglam. Nie jednemu kawałkowi....Tłumaczyłam sobie,ze to przecież jabłka i tylko ,,odrobina" ciasta. Efekt był widoczny dzś na wadze:/ Ciało swój rozum ma i ciężko je oszukać.
Do wczorajszej aktywności zaliczam godzinę ,,rowerowania" po polnych wybojach. Dupsko porządnie wytrzęsło...
Cel: do końca tygodnia zrzucić kolejny kg i TO co zyskałam przez 1 dzień grzeszenia. Przez 1 dzień można bez trudu przybrać prawie kg, ale w druga stronę nie idzie już tak łatwo...
Jutro wracam do Warszawy i spróbuję kupić jakiś bilet do Frankfurtu. Obiecałam Alrikowi,że przyjadę do niego na kilka dni. Planowaliśmy wyjechać na kilka dni nad morze, ale d..a z tego...Nie może zrobić sobie urlopu, bo jego pracownica złamała kończynę dolną i musi zastępować ją w pracy. Trudno, tak też bywa..
Boję się tego wyjazdu z 1 powodu..Jedzenie w Niemczech jest jakieś dziwne...Sztuczne, chemiczne, nie smakuje mi i strasznie od niego tyję...Będąc tam ostatnio wróciłam z waga 72kg (nigdy tyle nie ważyłam). I cóż, ze jeździlismy na rowerach i ,,gimnastykowalismy się"?
Lubię wieś, ale stęskniłam się trochę za miastem. Chętnie pójdę do kina i odwiedzę księgarnię.Tutaj nawet porządnych gazet nie ma:)
Menu na dziś:
śniadanie: owsianka z 3 łyżkami jogutu naturalnego, kawa.
Co dalej?
Jest tak gorąco,że nie mam ochoty nawet myśleć o jedzeniu. Może kalafior, ogórki, barszcz czerwony, pomidory, maliny, nektarynka i jajecznica?Coś się stworzy;)
hmm...
Chyba faktycznie jedzenie zbyt małej ilości nie jest dobrym wyjściem. Od wczoraj nie schudłam nic, ale nic tez nie ćwiczyłam ( chyba,ze 2 godziny pracy w ogrodzie i sprzątanie domu można zaliczyć do ćwiczeń;)Może to kiepska wymówka, ale mięśnie brzucha tak bardzo mnie bolały, ze nie byłam w stanie. Co do wieczornego biegania- burza i też nic z tego...Na ćwiczenia nie miałam ochoty, ale bieganie zaczęło mi się podobać:)Chyba po powrocie do miasta nabędę jakieś fajne motywacyjne buty ,,bieganiowe" i spodnie. Myślę też o jakimś sprytnym urządząnku ,które mierzyłoby przebyte kilometry. Tylko jak to się nazywa i gdzie to kupić?
Co do gotowania..Nie przepadam, nie mam chęci...Zwłaszcza jeśli jest upał.Wolę szybkie i proste sałatki.
Co dzisiaj?
Śniadanie: jajecznica z 2 jajek ze szczypiorkiem, pomidor i kromka razowca
II śniadanie: mały jogurt, brzoskwinia
Obiad:fasolka szparagowa lub kalafior
podwieczorek? hmm..nie mam pomysłu..
kolacja:2 plastry szynki i sałatka z pomidorów
W ciągu ostatniego tygodnia udało mi się planowo zrzucić 1kg. Myślę,że to rozsądnie. nie miałam wielkiej ochoty na słodycze, bo był upał i nie chciało mi się wybierać z domu,żeby je nabyć:)
Jeszcze parę dni będę na wsi i mogę cieszyc się własnymi warzywami, a te uwielbiam pod każdą postacią:)
leniwy poranek
Uwielbiam takie...Mogę je celebrować do południa;)Obowiązkowy kubek kawy, gazeta i gapienie się na ogród pełen kwiatów, które tak mozolnie od 3 tygodni podlewam. A żeby się ,,utrudzić" nie podlewam kwiatów woda z węża, a noszę ją w 10 litrowych konewkach z rzeczki. Po takiej godzinnej ,,operacji" jestem zziajana jak pies.
Od kilku lat weszło mi w krew, że po porannej wizycie w toalecie ląduję na wadze. Wiem,że codzienne ważenie się nie jest do końca miarodajne, ale już tak mam..
Co na to waga? Dziś 0,5 kg więcej choć swojego programu przestrzegałam. Może nie strasznie ,,sztywno", ale strasznie nie nagrzeszyłam.
Boli mnie brzuch (zakwasy) po wczorajszych ,,brzuszkach", ale za to łatwiej poszło mi z bieganiem:)Zobaczymy co będzie jutro..:)
Menu na dziś:
śniadanie: pół serka homogenizowanego ( na więcej nie miałam ochoty) i kawa
II śniadanie: połowa serka i kawałek arbuza
obiad: sałatka z pomidorów i mozzarelli
podwieczorek: garść malin
Kolacja: 2 jajka na miękko, mała kromka chleba razowego. ogórek
No i oczywiście dużo płynów, ale na szczęście z tym nigdy nie miałam problemów:)
Ruszyło...
Po pierwszym dniu dietowania i ,,wygibasów" z przyjemnością obejrzałam wynik na wadze.Jest 68,90 , znacznie mniej niż wczoraj:) Myślę,że moje próby biegania i ćwiczenia miały w tym swój udział.
Dziś runda 2.
śniadanie: kawałek sernika i kawa
potem sałatka z pomidorów
obiad:zupa ogórkowa
podwieczorek: 2 szklanki soku jabłkowego
kolacja:galareta z kurczaka z warzywami. Oczywiście nie zapominam o wodzie:)
ps. I tak sobie myślę,że jeśli zdołam tracić 1 kg tygodniowo to do 15 września osiągnę swój cel!:)
Tak sobie myślę...
Witam
Ostatniego wpisu dokonałam około 3tygodni temu. Do winy się przyznałam, poprawę obiecałam...I co?Schudłam około 2 kg ( to znaczy wróciłam do swojej ,,startowej" wagi). Mam wrażenie, że po przekroczeniu 30ki faktycznie jest trochę trudniej...Nigdy nie miałam nadwagi, ale teraz muszę najpierw pomyśleć, a potem dopiero coś jem. Kurczę, ciężko jest..Waga stoi lub pokazuje wynik nie taki o jakim marzę...
Dziś 1 sierpnia. Za miesiąc wracam do pracy ( jestem nauczycielem), za 6 tygodni wybieram się na wesele kuzynki...I gdzieś tam z tyłu głowy siedzi mi moja wymarzona waga, czyli 63kg...hmm..tylko jak?
Przez 2 ostatnie tygodnie byłam na wsi.jadłam niewiele słodyczy, pieczywa,dużo warzyw z własnego ogródka, pracowałam sporo w ogrodzie. Wróciłam do wagi wyjściowej. Dziś waga pokazała 69,70. Dużo...
Muszę zrobić jakiś plan działania. Wiem,że ze wszystkich kulinarnych przyjemności nie zrezygnuję, bo kocham smaki.Może zacznę ćwiczyć? Ze sportów preferuję jedynie rower i szybkie chodzenie, ale ostatnio chodzi mi po myśl o bieganiu i ćwiczeniach na brzuch.Spróbuję...
A teraz plan żywieniowy na dziś:
- śniadanie (9.00): kawałek sernika ,,mamowej" roboty i kawa
- hm..jest prawie południe, trzeba coś zjeść. Zaraz pobiegnę po fasolkę szparagową do ogrodu
- potem sporządzę sobie sok jabłkowy
- na kolację ogórki z jogurtem
Co do aktywności..spróbuje pobiegać z pół godziny i z pół godziny porobić jakieś ćwiczenia na brzuch ( nie za bardzo wiem jakie, ale mam nadzieje, że internet mi w tym pomoże).
ps. Dla zainteresowanych historia nieszczęsnego pierścienia...Powiedziałam,że widziałam i że mi się nie podoba...Chłopak był nieco zbity z tropu i troche zły, ale szybko mu przeszło i powiedział,że to tylko taki ,,zwyczajny" pierscionek, a nie zaręczynowy;)
yyy...
W dalszym ciagu w Niemczech.Tesknie za Polska. Za polskim jezykiem,jedzeniem, moja klawiatura, ktora uwglednia wszystkie ,,ogonki".W czwartek wracam do Warszawy, a potem wyjezdzam na 2 tygodnie na wies, gdzie mieszka moja mama.Stesknilam sie za ,,ocowizna"
Wagowo?Chwilowo przemilcze temat....Mam problem innej natury...Dzis robiac porzadki w domu Alrika odkrylam male czerwone pudeleczko.No coz..zajrzalam do srodka. Domyslam sie , ze to pierscionek zareczynowy dla mnie. Yyyyyy.....W ogole mi sie nie podoba ( zolte zloto z rozetka z diamencikow). To nie moj styl, nie podoba mi sie i juz:( Jak teraz postapic?Przyznac sie, ze widzialam, czy udawac, ze nic nie widzialam i miec (ewentualnie) brzydki pierscionek?
drugi dzien na obczyznie
waga stoi, a nawet nieznacznie sie podniosla...nie ogarniam tego..jadlam zdrowo, bylam 3 godziny na rowerze i nic...to strasznie zniecheca.
wczoraj ,,grzebalam" w ogrodzie ,,tesciowej".nudzilo mi sie, a ze ogrod wymagal odchwaszczenia, to z przyjemnoscia sie za to wzielam.,,tesciowa" zyczliwym okiem na mnie spojrzala..
pierwsza doba na obczyznie
Witam po kilkunastu dniach ,,niebytu" na VITALII:
na wstepie przepraszam za literowki, ale nie do konca ogarniam niemiecka klawiature.od wczoraj jestem u alrika i musze to wykrzyczec: wkurwia mnie jego matka!!!!mam dosc jej ciaglego gadania(chwala bogu ze nie wszystko z tej jej ciaglej paplaniny rozumiem).wkurwia mnie, wnerwia, drazni.....cos mi w niej nie pasuje.biedny chlopak dwoi sie i troi,zeby zadowolic obie panie....nie chce wyjsc na wiedzme, ale szlag mnie trafia!!!jestem po okresie, wiec nie moge usprawiedliwiac napieciem przedmiesiaczkowym. maialam tu zostac tydzien, ale jak wytrzymam 3 dni to bedzie sukces.wczoraj musialam spedzic z nia 7 godzin w aucie (jechalismy z polski). Kurwa, jeszcze teraz jestem zla.wrrr...wrrr...wrrr..
waga stoi sobie w miejsu. jest nieczula na to co jem i ile jem..to tez mnie wkurwia.
dawno juz tyle nie klelam, ale jest mi lepiej.
środa
Zaczynam ogarniac wagę. Dzis ,,szklana pani" pokaała 70,90. To ponad 1 kg mniej niz wczoraj a jadłam w miarę normalnie. Dziwne...Nie powiem jednak,że nie ciesze sie:) Jednak ,,bezpieczniej" poczuje sie gdy zobaczę na wyswietlaczu 67kg. Do tego daleka droga..
Udziela mi się piłkoszał:) Szczególną fanką piłki noznej może nie jestem, ale flagę na aucie zamontowałam:)