Powiem Wam szczerze, ze ja tez bym nie wiedziala jeszcze, co to jest wozek, komoda do przewijania i inne takie bajery, ale kierownikowi najwyrazniej sprawia to przyjemnosc, wiec niech ma chlopak:) Poza tym zupelnie przypadkowo mamy dosyc kasy na koncie, a te rzeczy i tak trzeba bedzie kupic, czekalismy tylko na ten screening i zakupy sie zaczely:) Teraz czekamy tylko, zeby dzidzia zdradzila, czy chlopak, czy dziewczynka, i zaczna sie dalsze zakupy. Ja tez potrzebuje jakichs zakupow dla siebie, do tej pory kupilam sobie tylko balsam na rozstepy, ale zaczyna mi sie pomalu robic ciasno. Co dziwne, spodnie zjezdzaja mi z tylka jeszcze bardziej, niz wczesniej, paska nie uzywam, bo mnie cisnie nie tam, gdzie trzeba, chyba sobie szelki zainstaluje, ale bluzki i swetry tak jakos zaczynaja mi sie niebezpiecznie opinac, tak wiec w piatek jade sobie do miasta i popatrze, moze cos dla siebie znajde.
Tak, rodzic bede w Niemczech, na tego typu fajne rzeczy mam dodatkowe ubezpieczenie, dostane jedno -, maksymalnie dwuosobowy pokoj, opieke ordynatora, co nie jest dostepne dla wszystkich, i w ogole szal cial. No i dobrze, moja bardzo dobra znajoma niecaly miesiac temu rodzila w Polsce. Przyjeli ja do szpitala ponad miesiac wczesniej, bo odeszly jej wody, ale potem zostawili samej sobie, i gdyby nie postawila na nogi wszystkich znajomosci, to pewnie rodzilaby do dzisiaj, bo po jakims czasie okazalo sie, ze rodzi od dwoch dni, tylko nie bylo rozwarcia. Zrobili cesarke, dziecko zabrali do inkubatora, szczesliwy tata poszedl robic zdjecia, potem poszli razem, a pielegniarka ich wywalila z sali, bo jakim to prawem robia zdjecia obcemu dziecku. Okazalo sie, ze pierwsza pielegniarka pokazala mu inne dziecko. Potem lekarze powiedzieli, ze dziecko ma zapalenie pluc i oni nie daja na nic gwarancji, po czym wieczorem tego samego dnia wycofali sie z tej diagnozy. A teraz chrzani jej sie rana po cesarce, bo tak byle jak ja zszyli. Normalnie az ciarki mi przechodza po plecach, przepraszam, ktory my teraz mamy wiek?
Przez te szkole mam wrazenie, ze ledwo dzien mi sie zaczyna, to juz jest jego koniec. Nie mam czasu usiasc nawet na sekunde, caly czas latam, biegam, otwieram, zamykam, tlumacze, szukam... Wczoraj mialam do pomocy milego pana praktykanta, musze powiedziec, ze facet to wcale nie jest taki zly pomysl, zwlaszcza jezeli chodzi o chlopakow, a zwlaszcza mlody facet, od razu nawiazal z meska banda kontakt i nie bylo problemu. Musze zasugerowac Sabine
Gangrena wczoraj nie przyszla, poinformowala dyrektora, ktory nie byl zdziwiony, powiedzial, ze widocznie sie obrazila, bo cos na w-fie nabroila i jako dodatkowa prace domowa musi napisac, po co sport w szkole czy cos w tym stylu. On sam - mam wrazenie - nie wie, co z nia zrobic. W ogole wczoraj byl u nas przez chwile, widze, ze te dzieciaki nie maja szacunku do nikogo i przed nikim nie czuja respektu, nawet przed dyrektorem szkoly. Bosz, gdzie te czasy, gdy ja sie trzeslam ze strachu na widok jakiegos nauczyciela???
Nigdy tutaj jeszcze nie pisalam o mojej malej Tali z drugiej klasy, corce policjantow, a uwierzcie mi, ze jest o czym pisac. Ale to dluga historia, wiec tylko maly update. Mama jest w chwili obecnej w domu, nie pracuje, z tego, co sie orientuje, to jest w trzeciej ciazy, wiec teoretycznie zaraz po szkole Tala moglaby wracac do domu, zjesc w domu, odrobic lekcje w domu, pobawic sie w ogrodku i generalnie fajnie spedzic dzien. Otoz nie. Tala po lekcjach idzie do mojej "zastepczyni", gdzie spedza godzine lub dwie, potem, o 12:45, przychodzi do mnie i ciagniemy full program do 15:45. Potem, mama moglaby ja teoretycznie z tej szkoly odebrac, ale nie, Tala ma byc samodzielna, wiec musi wracac do domu autobusem. Problem w tym, ze na autobus Tala musi czekac jeszcze dodatkowe pol godziny (!!!!!), podczas gdy szkole sa tylko sprzataczki i Hausmeister. Dlatego zeby sama nie czekala na przystanku, otwiera sie jej jedna klase, gdzie przez te nastepne pol godziny Tala siedzi sama i czyta. Tak wiec nie ma jej w domu od 7 rano do 17 po poludniu. Bosko, nieprawdaz? Ja osobiscie nie zrobilabym swojemu dziecku czegos takiego. Firma autobusowa poszla o tyle na reke, ze wiaza ja prosto do domu, bo na poczatku bylo tak, ze nie dosc, ze czekala na ten autobus pol godziny, to jeszcze musiala nim objechac cale miasto, przesiasc sie na dworcu i dopiero wtedy jechala do domu. To jakas masakra.
Malo tego. Przedwczoraj Tala przyszla do mnie z placzem na koncu nosa, zebym zobaczyla jej T - shirt, bo on sie zepsul, troche mu pomogla, ale mama nie potrafi szyc, wiec co zrobila? Wodoodpornym mazakiem napisala na tej koszulce, ze Tala sama ja zniszczyla, zeby wszyscy inni widzieli i sie z Tali smiali. Halo??????????? Ja rozumiem, ze dyscyplina i wychowanie dyscyplina i wychowaniem, ale sa granice. To dziecko ma niecale 8 lat. Ja osobiscie nie chcialabym dorastac w takiej rodzinie.
Oprocz tego wkurzyli mnie wczoraj niesamowicie, bo bylismy na boisku, grali w milion pilek i innych rzeczy, po czym jedna pilka zginela i oczywiscie nikt nic nie wiedzial. Mieli pecha, bo widzialam, kto ostatni sie ta pilka bawil i troche nam zeszlo na jej szukaniu. Oczywiscie, pilka sie nie znalazla i maja teraz mega przechlapane, zwlaszcza te dwa gagatki, jeszcze musze im dzisiaj wytlumaczyc dlaczego: moze jestem staromodna, ale prawda jest jednak fajniejsza i lepsza od klamstwa. Wygladaloby to zupelnie inaczej, gdyby do mnie przyszli i powiedzieli, co i jak, a tak... Moga miec pretensje do siebie i tyle.
Wczorajsze jedzenie wygladalo nastepujaco: na sniadanie chlebus z szyneczka i rzodkiewka, mialam mega film na almette, ale kierownik mi normalnie ukradl, wzial i zabral do pracy, zaraz natychmiast dostal maila pisanego na czerwono i od razu kupil dwa rozne rodzaje. Potem talerz müsli z bananem i mlekiem. Potem jedna kanapka w szkole, z szyneczka i ogorkiem, na obiad makaran z sosikiem i pieczonym kurczakiem z marynowana marchewka. Na wieczor dopchalam tylko malutka garstka smarties, ale generalnie to by bylo na tyle. Widzicie? W tygodniu nie mam czasu na myslenie o glupstwach, kurcze.
Dzisiaj tylko troche nabroilam od rana, bo zjadlam gotowana kielbase, zostala mi ostatnia i gdybym jej nie zjadla, to musialabym ja wyrzucic, a nie lubie tego robic, i zapchalam ja ptasim mleczkiem, nie wiem, dlczego, bo nawet nie mialam na nie ochoty, i teraz juz czuje, jak mi to rosnie w zoladku i powoli wraca do gory. No coz, samam sobie winna, wiec nie bede juz dluzej stekac i pozycze Wam milego dnia:) Ciekawe, kto dotarl do konca:)