Sluchajcie, mowie stanowcze dosc, koniec i kropka. Wczoraj sie tak obzarlam, ze nie moglam sie ruszyc. Wstalam rano z mocnym postanowieniem poprawy, ale juz na dzien dobry zrobilam sobie dwa tosty - jeden z miodkiem, ale za to drugi z nutelka, i nutelki sobie nie pozalowalam. Potme milo byc pieknie, ale kierownik zabral mnie na obiad do knajpy, no to co, mialam odmowic? No i potem poszlo z gorki, jeszcze sobie otworzylam torcik wedlowski, lalalala, tararara, zagluszam wlasnie wyrzuty sumienia.
Jestem otwarta na wszelkie besztanie, gromy, wyrzuty, mozecie zloic mi tylek.
Od dzisiaj waracam, z pelna stanowczoscia, na stara sciezke cnoty. Nie bedziemy sie odchudzac, o nie, bedziemy sobie ladnie tyc, ale zgodnie z wszelkimi zaleceniami. Przysiegam, ze postaram sie ograniczyc slodycze. Wracam do chlebka razowego, jogurtow naturalnych, twarozkow i innego bialego mieska. Koniec z bialym pieczywem i ziemniakami, jak makaron, to tylko razowy.
Jedyne, co mnie martwi, to ze dzisiaj jest poniedzialek. A ja zawsze zaczynalam od poniedzialku, taaa...
Ale z drugiej strony, wiem, ze potrafie, jak by nie bylo, wytrwalam na diecie blonnikowej i wiem, ze dam rade. No to spinam dupsko, zaciskam zeby i do przodu, do przodu.
Sluchajcie, koniec z mila i kochana mna, koniec. W piatek pogadalam sobie od serca ze szwagierka, napisze o tym wszystkim na blogu, bo czuje potrzebe wylania tego z siebie, i wiem, ze moze tez nie we wszystko powinnam wierzyc, ale prawda lezy zawsze posrodku. Tak jak zawsze bronilam moja tesciowa, staralam sie ja usprawiedliwic, tak teraz koniec, kropka. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jej reakcja na ciaze, jest obrazona i nie pojawia sie u nas, a jak kierownik jest u nich, to albo z nim nie rozmawia, a jak juz cos powie, to wielce obrazonym tonem, i juz mu powiedzialam: mnie u siebie ona nie zobaczy. Swieta, urodziny, nie swieta, mam to gdzies. Smutne to, ale prawdziwe. Powinnam jej juz wczesniej pokazac drzwi, albo powiedziec, co mysle, ale nie, ja to ja, mila, grzeczna, dobrze wychowana, niech to szlag, lepiej zacisnac zeby i dac soba pomiatac, niz zranic cudze uczucia. Jasne.
A w ogole to przyszly paczki z ciuchami dla mnie i jestem naprawde zadowolona, bo pasuja, pasuja, tadam. Jeszcze pare rzeczy musze sobie dokupic, a najsmieszniejsze jest to, ze w rozmiarze L naprawde sie topie i musze go odeslac. Leje jak z cebra, a ja w dalszym ciagu nie mam kurtki na jesien, w piatek pojade do miasta i mam nadzieje, ze cos znajde, nie mam w ogole pojecia, co sie nosi i ci powinnam kupic. A, i bylismy w sobote na Johnny'm English, hehe, przynajmniej sie troche posmialismy. A na moj nowy zlew nie moge juz patrzec, nie lubie go jeszcze bardziej niz starego, wcale takiego nie chcialam, tylko inny, ale znowu sie ugielam, bo kierownikowi sie zachcialo ze stali nierdzewnej, no i okej, ale dlaczego nie matowy? Tutaj na tym to kazda kropelke od razu widac i tylko stoje nad tym zlewem i go poleruje, bo nie moge na te kropelki normalnie patrzec. Ech. Ide na zdrowe sniadanko. Milego dnia, kochane:)
gi.jungbauer
10 października 2011, 08:55Ty tak zawsze z dietą, ale jeden dzień chyba nie zaszkodzi. Pociesze Cię, że nadchodząca zima i zmiana pogody u mnie też powodują pokusy - głównie tłuszczyk i czekolada. A na teściową rady nie ma - będzie potomek będzie inna - zobaczysz! Tylko nie daj się zwieść, bo jak zacznie Ci się wtrącać ... No cóż, musisz się nauczyć asertywności co do niej.