Chciałam ostatnio kupić jakąś konfiturę, którą dodawałabym do naleśników z kaszy manny, niestety wszystkie znalezione w sklepie miały tragiczny skład. Zarówno te polskiej produkcji jak i angielskiej. Np. na 100g produktu aż 65g to cukier a jedynie 35g to owoce. Jeszcze inne miały w składzie gumę guar, syrop glukozowo-fruktozowy oraz pół tablicy Mendelejewa. Niestety z przykrością stwierdziłam, że polskie dżemy miały gorszy skład od tych angielskich, a byłam pewna że nasze dżemiki będą ok. Rozczarowana postanowiłam po raz kolejny zdać się na swoją radosną twórczość i przygotować konfitury samodzielnie
Przepisu dokładnego nie podam bo wszystko było na oko
Kupiłam śliwki, w domu miałam trochę jabłek. Śliwki wypestkowałam, jabłka obrałam i pozbawiłam gniazd nasiennych, całość gotowałam w garnku z niewielką ilością wody (tylko, żeby się nie przypaliło). Gdy owoce się rozpadły dodałam szczyptę cynamonu, trochę gorzkiego kakao i 4 łyżki cukru. Wystudziłam a następnie znów zagotowałam, chodziło mi o uzyskanie w miarę gęstej konsystencji. Wsadziłam gorącą masę do słoiczków, postawiłam do góry dnem i finał
Dziś już smakowałam i jestem zadowolona, słoiczek też powędrował do koleżanki.
Ostatnio mam misję na twaróg (na słodko z miodem do naleśników, lub wytrawnie z warzywami) i łososia wędzonego. Co mi się skończy to kupuję znowu.
Jedzonko:
MOTYWACJA: