Zakwasy
Oj te zakwasy. Dzisiaj szczególnie przeszkadzają mi wszelkie schody. Zdałam sobie sprawę, że niektórych nie zauważałam aż do dziś. Ćwiczę od września ubiegłego roku i miałam tylko tydzień przerwy, a zakwasy straszne. Chyba, że zostały rozruszane mięśnie, które ostatnio odpoczywały.
Dietka dzisiaj utrzymana, choć mąż kusi mnie grysikiem. mam nadzieję, że wytrzymam.
zaległości
Idę dzisiaj trochę później do pracy, więc nadrabiam wczorajsze zaległości dotyczące wpisu do pamiętnika. Wczoraj byłam taka słaba i tak mnie wszystko bolało, że prawie całe popołudniu leżałam w łóżku. Dopadło mnie jakieś przeziębienie. A do tego miałam takie zakwasy na udach i pośladkach po poniedziałkowych ćwiczeniach, że wchodząc po schodach trzymałam się ściany. Mam nadzieję, że do jutra mi trochę przejdzie, bo na jutro instruktorka zapowiedziała stepy.
Z moją dietą wszystko jest OK. Wczoraj dużo nie jadłam przez ból gardła i katar (nie czułam smaku), choć w brzuchu czułam ssanie.
Udany dzień
Mogę powiedzieć, że dzień jest bardzo udany. Z dietą wytrzymałam. Na śniadanie jak zwykle płatki z jogurtem, na drugie śniadanie kanapka z grahama z warzywami, na obiad makaron ze szpinakiem a na kolację jajecznica i mała kromeczka chleba. A co najważniejsze 1,5 h intensywnych ćwiczeń. Miałam już na nie nie iść, bo chyba mnie coś bierze, ale w ostatniej chwili się zdecydowałam i teraz z tego się cieszę.
Najbardziej jednak ucieszył mnie dzisiaj widok mojej wagi -62,2 kg.
drugi dzień
Ciekawe jak długo wytrwam z tym wpisywaniem swojego jadłospisu. Zawsze się dziwiłam córce, że nie chce spisywać tego co zjadła (ma cukrzycę) ale teraz ją rozumie.
8.00 - 2 kromki grahama z pastą z tuńczyka
11.15 - koktajl z babana i mleka + otręby
13.30 - pół ziemniaka, rolada z ogórkiem i papryką, surówka z pekińskiej
17.00 - garś mieszanki różnych orzechów, jabłko
18.30 - jeszcze nie było, ale zaraz będzie - serek wiejski
Postanowienia
Postanowiłam częściej zaglądać do mojego pamiętnika. Nigdy nie pisałam w nim mojego jadłospisu, ale może to mnie bardziej zmobilizuję i szybciej schudnę.
8.00 - płatki jogurtowe + jogurt naturalny
11.00 - banan + jabłko
14.00 - filet z indyka + surówka z kapusty pekińskiej
19.00 - 2 kromki grahama + pasta z tuńczyka
W liczeniu kalorii jestem słaba, ale wydaje mi się, że jest około 1000.
Podsumowanie tygodnia
Waga po tygodniu drgnęła nieco do przodu, choć szczerze mówiąc miałam nadzieję, że spadnie więcej. Bardzo się pilnowałam z dietą, trochę gorzej z ćwiczeniami, bo nie lubię sama ćwiczyć w domu, a przez te dni wolne nie było aerobiku.
Dzisiaj zaliczyłam małą wpadkę dietetyczną. Robiłam dzieciom na obiad frytki, no i oczywiście musiałam ich trochę zjeść. Stwierdziłam, że jak czegoś nie spróbuję to się obędę bez tego, a jak coś spróbuję to potem to wciąga i można jeść bez końca.
ważenie
I nawet człowiek się nie obejrzy, a tu już połowa tygodnia. Postanowiłam, że będę częściej robiła wpisy do pamiętnika, choć szczerze mówiąc nie bardzo to lubię. Po prostu nie potrafię pisać.
Jestem zadowolona z ostatnich dni. Trzymam się diety, a i byłam w poniedziałek na aerobiku - 1,5h. Kusi mnie, żeby się zważyć, bo ostatnio ważyłam się prawie codziennie. Teraz postanowiłam, że będę stawała na wagę raz w tygodniu.
rozczarowanie
Od stycznia do kwietnia schudłam 12 kg. Niestety od kwietnia znowu przybyło 4. Nie chciałam przestawiać swojego paska, bo miałam nadzieję, że szybko wrócę do mojej upragnionej wagi, ale niestety. Jest mi teraz trudno wrócić do diety, choć bardzo się staram. Znowu zaczęłam regularnie chodzić na aerobik, ale czuję, że bez waszego wsparcia nie dam rady!!!!
witam po wakacjach
Jak ja dawno tu nic nie pisałam. To niesamowite jak czas szybko biegnie. Przez wakacje troszkę mi się przybrało (naprawdę troszkę). Specjalnie nie zmieniłam paska, żeby mnie motywował. Zmieniłam jedynie cel jaki chcę osiągnąć. Najpierw napisałam tam 60 kg. Gdy osiągnęłam tę wagę zmieniłam na 56, ale uważam, że tej wagi nigdy nie osiągnę. To już chyba nie ten wiek. Chciałam od pierwszego wrócić do odchudzania, ale jakoś mi ciężko. Może wy mnie zmotywujecie. Jeszcze tylko a może aż 4 kilogramy.
zmiana paska
Miesiąc temu osiągnęłam swoją oczekiwaną wagę 60 kg. Bardzo się z tego cieszyłam. Jest to bardzo widoczne, bo ludzie zaczepiają mnie na ulicy i pytają co zrobiłam, że tak schudłam.
Trochę się ostatnio przestraszyłam, bo straciłam okres, ale już chyba wszystko wraca do normy. Zmieniłam dzisiaj pasek, bo powiem szczerze, że patrząc do lusterka dalej czuję się gruba. Chcę jeszcze zrzucić kilka kilogramów. Rzadko piszę swój pamiętnik, bo nie potrafię i nie lubię pisać, ale zaglądam na Vitalię codziennie i bardzo mnie mobilizujecie. Myślę, że bez Was nigdy bym nie schudła.