Dzień drugi
Waga trochę spadła, ale i tak jest za duża. Dlaczego człowiek jest taki głupi? Najpierw tyle wyrzeczeń i wysiłku, a potem przychodzą święta lub jakaś impreza i wszystko bierze w łeb.
Trudno mi było utrzymać dietę przez te ostatnie dwa dni. To dlatego, że siedzę w domu. Chodzę z miejsca w miejsce i czuję co chwilę głód. Zastanawiam się dlaczego tylko do południa. Po obiedzie już mi się nie chce jeść.
Trochę ćwiczyłam, choć z tym też jest raczej ciężko. Zrobiłam jakieś 200 brzuszków i 0,5 godziny hula hop.
Dzień pierwszy - cd.
Zapomniałam dodać, że waga na pasku jest nieaktualna. Dzisiaj waga wskazała 64kg, po świątecznym obżarstwie i miesiączce.
Dzień pierwszy - rocznica
Dzisiaj mija rok odkąd się tu zalogowałam. Dzięki Wam udało mi się schudnąć do kwietnia 12 kg. Po wakacjach odrobinę wróciło. Teraz po Świętach pewnie też.
Dlatego zaczynam od nowa (nie wiem który już raz), bo uważam, że to świetny termin na rozpoczęcie diety. Po prostu nie mogę patrzeć na jedzenie, choć trochę mi burczy w brzuchu. Jak nic rozepchałam żołądek więc początek może być trudny, tym bardziej, że nie pracuję tylko mam kilka dni wolnego.
Obiecuję, że będę systematycznie prowadziła pamiętnik, choć będzie to trudne. Po prostu nie lubię pisać. Chętnie czytam Wasze wpisy i one mnie motywują.
Chciałabym poznać kogoś o podobnej wadze i wzroście, bo uważam, że taka rywalizacja przynosi najlepsze rezultaty, przynajmniej w moim przypadku. Wtedy bardziej się staram i zrobię wszystko, aby waga choć trochę spadła.
zła dieta
Stwierdziłam, że ostatnio zrobiłam błąd w mojej diecie. Chyba za mało jadłam, bo waga stała w miejscu, jak zaklęta. Przeczytałam kilka waszych pamiętników i zauważyłam, że niektórzy jedzą więcej. Zaczęłam zatem trochę więcej jeść, no i waga pomalutku zaczęła spadać.
Nie zmieniam paska, bo nie chcę zapeszać, a po następne boję się świąt. Zauważyłam, że w tygodniu nie mam problemu z dietą, bo mam sporo zajęć, ale wystarczy niedzielne popołudnie i waga wzrasta. Wcale się wtedy nie objadam, nie jem słodyczy. Wystarczy, że zjem jakiś normalny posiłek (nie ten z mojej diety) i w poniedziałek jest kilo więcej. A co dopiero będzie po 3 dniach świętowania? Ciekawe jak planujecie przetrwać święta?
rezygnacja
Chyba przestaję się odchudzać. To zupełnie nie ma sensu. Od 5 tygodni jestem na diecie i ćwiczę i żadnych efektów, a po sobocie i niedzieli wręcz waga wzrosła. Nie mam problemu z napadami głodu czasami coś podjem, ale uważam co. Zresztą córka mnie pilnuje i dopinguje mi. Przez moje odchudzanie też schudła o 5 kg. Cieszę się z tego, bo jest młodziutka a w dodatku ma cukrzycę, więc w jej wypadku waga jest bardzo ważna.
Ale ja już zupełnie nie mam siły.
3
Mam już wszystkiego dosyć!!!!!! Im bardziej się staram, tym mi mniej wychodzi. Już prawie głoduję a waga wcale nie spada. Ja nie wiem jak udało mi się zrzucić tyle kilogramów na wiosnę, jak teraz waga nie drgnie. To znaczy w sobotę pokazała mi 61,7 a już w poniedziałek 62,7. Wiem doskonale, że waga może trochę skakać, ale ja już nie mam siły. Jestem załamana, bo nawet w centymetrach nic się nie zmienia.
spadek wagi
Nareszcie coś ruszyło. Jak pisałam wcześniej, zmodyfikowałam trochę swoją dietę. Zastąpiłam grahama pieczywem chrupkim, przeszłam wyłącznie na mięso gotowane, po południu wycofałam węglowodany.
Bardzo chciałabym osiągnąć sukces do świąt. Będzie bardzo trudno, ale może się uda. Teraz czeka mnie ciężki okres, ze względu na nadmiar obowiązków, więc przypuszczalnie powinnam mniej jeść i więcej się ruszać. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Nowa dieta
Znowu nie pisałam nic od kilku dobrych dni. To wszystko przez wyszywanie. Wróciłam do niego po 8 latach i tak mnie wciągnęło, że tylko siedzę i liczę krzyżyki. Przez to mało się ruszam, ale równie mało jem, bo nie chce przerywać pracy. Nawet jak zrobię herbatę to piję ją zimną.
A ta jeśli chodzi o odchudzanie. Wróciłam do niego na początku listopada. Trzymałam cały czas dietę i najpierw spadło mi jakieś 800 g a potem nie wiadomo czemu wróciło ponad 1 kg. Załamałam się naprawdę trzymałam dietę a tu wielkie nic. Dlatego od poniedziałku próbuję jeszcze raz. Teraz zmodyfikowałam swoją dietę i zobaczymy co z tego wyjdzie. jak w ciągu 2 tygodni nic nie spadnie, to chyba już nie będę się odchudzała.
złość
Jestem strasznie wściekła. Cały poprzedni tydzień trzymałam dietę. Trochę mniej ćwiczyłam ze względu na chorobę. Myślałam, że na wadze zobaczę trochę mniej, a tym czasem jakieś 400 g więcej. Jestem załamana. Od dziś próbuję jeszcze inaczej się odżywiać. Zobaczymy.
Trzymajcie za mnie kciuki.
Dalej chora
No i wczoraj w końcu nie poszłam na te stepy. Tak się cieszyłam, bo lubię te ćwiczenia, ale po pierwsze dalej fatalnie się czuję, to znaczy nie boli mnie już gardło, ale mam straszny kaszel i wczoraj dostałam kaszel. Po drugie, po pracy pojechałam po córkę do szkoły, odebrałam ją, zrobiłam zakupy, wsiadam do mojego Clio, a on nie chce zapalić. Zepsuł się i koniec. Późno wróciłam więc do domu i nie miałam już czasu, żeby zejść do miasta na ćwiczenia, a powrotu około 22.00 już sobie nie wyobrażam.