Na początek chciałam się odnieść do wczorajszego wpisu. To nie jest tak, że ja nic nie robię, a chciałabym efekty. Kiedyś tak było. Rzucałam się na ćwiczenia, dietę na tydzień i wkurzałam, że nie ma efektów. Teraz staram się być bardziej cierpliwa. Ćwiczę codziennie. Z dietą bywa różnie, czasami w 100% jest wszystko ok, czasami zjem za dużo. Cóż nie jestem robotem i zdarzają mi się wpadki. Staram się nie popadać w paranoję i wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi. Mój nowy styl niedługo będzie miał okrągłą 3 miesięczną rocznicę:) dobrze mi z tym, waga trochę spadła, czuję się lżej, mam więcej energii, szkoda mi czasu na siedzenie, wolę być w ruchu. Od 08.02 ćwiczę regularnie, na początku nie mogłam znaleźć dla siebie ćwiczeń, męczyłam się strasznie. A teraz po 2 miesiącach regularnych ćwiczeń? Otóż:
-moja sylwetka się zmienia,
- poprawiła mi się kondycja,
- mam więcej energii,
-wejście na 3 piętro na uczelni nie jest dla mnie wyzwaniem,
- mam lepszy tyłek,
- zaczynam zauważać zarys mięśni,
- jestem silniejsza fizycznie, bardziej wytrzymała.
Cieszę się z tych zmian ogromnie, wszystkie one są na plus. Ale nie zmieniło się we mnie to, że chciałabym wszystko już natychmiast, chociaż podświadomie wiem, że na wszystko potrzeba czasu. Stąd też mój wczorajszy wpis, odnośnie nóg. Ale tym razem się nie poddam. Nikt nie odbierze mi tego co już osiągnęłam i nie zabroni popychać się do przodu. I tego właśnie chcę i oczekuję od wszystkich, którzy mnie otaczają, dopingu, motywacji, napędzania do dalszego działania. Bo jak mówi Jillian Micheals, jeśli czujemy się wygodnie, tzn że nie pracujemy wystarczająco mocno. Jeśli nie będziemy się popychać do przodu nie osiągniemy celu.
Pomimo tego, że mam chwile zwątpienia, gdzie rzuciłabym to wszystko w diabły, to się nie poddaję. Jeżeli jedzeniowo upadnę jednego dnia, następnego wracam na właściwy tor. Wygram sama ze sobą i swoimi słabościami. A WY mi w tym pomożecie. Prawda?
-moja sylwetka się zmienia,
- poprawiła mi się kondycja,
- mam więcej energii,
-wejście na 3 piętro na uczelni nie jest dla mnie wyzwaniem,
- mam lepszy tyłek,
- zaczynam zauważać zarys mięśni,
- jestem silniejsza fizycznie, bardziej wytrzymała.
Cieszę się z tych zmian ogromnie, wszystkie one są na plus. Ale nie zmieniło się we mnie to, że chciałabym wszystko już natychmiast, chociaż podświadomie wiem, że na wszystko potrzeba czasu. Stąd też mój wczorajszy wpis, odnośnie nóg. Ale tym razem się nie poddam. Nikt nie odbierze mi tego co już osiągnęłam i nie zabroni popychać się do przodu. I tego właśnie chcę i oczekuję od wszystkich, którzy mnie otaczają, dopingu, motywacji, napędzania do dalszego działania. Bo jak mówi Jillian Micheals, jeśli czujemy się wygodnie, tzn że nie pracujemy wystarczająco mocno. Jeśli nie będziemy się popychać do przodu nie osiągniemy celu.
Pomimo tego, że mam chwile zwątpienia, gdzie rzuciłabym to wszystko w diabły, to się nie poddaję. Jeżeli jedzeniowo upadnę jednego dnia, następnego wracam na właściwy tor. Wygram sama ze sobą i swoimi słabościami. A WY mi w tym pomożecie. Prawda?
Karo8912
11 kwietnia 2013, 19:16Ja też prostuję, bo inaczej nie mogę wyjść z domu:)
Charlee
11 kwietnia 2013, 19:07Ja ogólnie nie dbałam o włosy bo prostowałam , suszyłam i jedynie po myciu dawałam odżywkę i tyle z mojej pielęgnacji ale teraz zaczęłam dbać :)
qusiq
11 kwietnia 2013, 14:28Ja tam lubię sobie popatrzyć na obrazki jedzenia, szczególnie (a może tylko)jak jestem na diecie:P ,oj tak cierpliwość to cnota ,ale niestety nie w obecnym świecie!
laauraa
11 kwietnia 2013, 09:06oj wiem coś o tym, też bym chciała efekty teraz, już!! a tu trzeba czekać... :/
Wstydnisiaa
10 kwietnia 2013, 21:51Fajny wpis ;) Pozytywny
NigdyNieKochalam
10 kwietnia 2013, 21:00Rzeczywiście zalety ćwiczeń są ogromne ! ;)) Jaki wniosek ? Naprawdę WARTO !! ;*
Karmelkowaaa
10 kwietnia 2013, 20:26Jilian mowi czysta prawde! bedzie super jesli troszke sie pomeczymy! ;) fajnie ze zmienilas tryb zycia :) a spadajace kg to efekt uboczny ^^
mona26r1
10 kwietnia 2013, 20:18Pomożemy Obywatelko ! :)