Dzisiejsze ważenie wzbudziło nieogarnioną radość. Musiałam jednak trzymać te pokłady pozytywnej emocji na wodzy, ponieważ poranna pora nie sprzyjała podskokom i okrzykom szczęścia.
3 kilo mniej
Wystarczyły regularne posiłki.
Wystarczyło gotować te posiłki samemu.
Wystarczyło nie jeść przed snem.
Wystarczyło wykluczyć wszystkie świństwa z jadłospisu.
Wystarczyło trochę mobilizacji do ćwiczeń.
Niby dużo, niby ciężko, niby nie ma czasu.
TO WCALE NIE JEST DUŻO.
Trzeba zawalczyć z leniem, uspać tego gościa, nie pozwolić mu się uzewnętrznić.
LENIA ZASTĄPIĆ SILNĄ WOLĄ I SAMOZAPARCIEM!!
Ekhm
Może nie jest tak super kolorowo. Ale wystarczy sypnąć brokatem, żeby zamaskować te małe niedogodności.
W tym pierwszym tygodniu diety chałupa zarosła. Oj tak... Zarosła bardzo. Zarosła kupkami nie złożonego czystego prania. Niedopitymi butelkami z wodą. Pieskowymi zabawkami. Kwiaty proszą o piciu. O matko, tutaj prawy kapeć. Tam lewy (dobrze, że są tylko dwa, bo kolejnego mogłabym już nie znaleźć). No co tu dużo gadać. Bajzel jak ta lala.
Całe szczęście jutro niedziela. Jedyny taki dzień w tygodniu, kiedy się odpoczywa.
Dzień idealny na sprzątanie.
Ale tak po prawdzie: początki nigdy do łatwych nie należały. Musi wszystko wejść w krew. Człowiek musi się przyzwyczaić do takich nowości. No i z czasem nauczy sie lepiej zarządzać czasem.
Co do tych ćwiczeń. Okazuje się, że nie wystarczy tylko posiadać kartę z benefitu. Trzeba się wziąć i jeszcze pójść. Na jakąś siłownie czy inny basen.
No właśnie.
Ja się nie mogę coś wziąć. Nie że daleko, bo blisko. W moim bloku. Przechodzę zawsze z psem kolo okien siłowni, słyszę bojowe okrzyki trenerek prowadzących zajęcia grupowe. Wzdycham wtedy w duchu, w głowie widzę tą karte benefit leżącą na stoliku "a może ją schowam do portfela, niech w portfelu se leży".
Coś ja się jakby chyba wstydzę tam pojść. Albo nawet może i boję. Kiedyś człowiek chodził, jako tako korzystał. Ale już zapomniał. A te wszystkie przyrządy tak się będą krzywo na mnie patrzeć. A ja na nie. Do czego to niby służy, jak się tego używa? Jeszcze przy moim szczęściu i gapkowatości jestem w stanie zrobić tam krzywdę sobie i otoczeniu.
I tak to ze mną. W domu ćwiczę. Cóż za bezsens. Może iść na siłownie, ale nie. W domu ćwiczy.
Może macie jakieś pomysły jak wybudzić w sobie tego drzemiącego kulturystę
Pozdrawiam serdecznie!
krolowamargot1
17 października 2021, 18:35Potraktuj to jak nowe doświadczenie, takie nieznane i ekscytujące. Pytaj. Mrugaj rzęsami. Próbuj wszystkiego i pytaj. Z nikim sie nie porównuj, tylko ze sobą samą. I nastaw się pozytywnie, hej, będzie fun!
Milosniczka!
17 października 2021, 17:35Gratuluję spadku! Marzę o 3 kg mniej 😀 w jakim czasie Ci się to udało?
tyskaja
17 października 2021, 18:07Pierwszy tydzień przyniósł tak spore żniwo
Milosniczka!
17 października 2021, 20:53Robi wrażenie! 😀
ognik1958
17 października 2021, 09:21Hmm ostatnio dochodzę do wniosku że wydajność zwalnia kalorii w siłowni jest słaba bo traci się czas na dojazd natryski i przebieranie się przed i po ćwiczeniach no i jakieśtam pogaduszki z rówieśnikami którym trudno odówic i jednak chód z kijkami do pracy jest najbardziej efektywny bo mało że jest efektywny 400 kcal na h to jeszcze wskakuje w czas jazdy samochodem do pracy z rannymi korkami powodzenia tomek
krolowamargot1
17 października 2021, 18:36A jeśli się pracuje z domu? Wyłącznie, albo od klienta, z biura w Abu Dabi? To tez polecasz kijki?
ognik1958
17 października 2021, 21:28Koleżanko 😜zawsze od reguł są wyjątki i trudno robi się wtedy wymóg chodzenia zastępczy np odwiedzanie grobu bliskich czy jak jak ja chód nad brzeg morza by morsowac o odcinek 10 km w dni gdzie niema pracy a tak na marginesie chód z kijkami zamiast przedzieranie się samochodem w korkach to... strzał w dziesiątkę bo suma sumarum czasowo nie zyskuje się jadąc autem😁
Himawari
17 października 2021, 09:17A może właśnie ba początek wybierz jakieś zajęcia, które będą łatwiejsze (żeby zawalczyć ze wstydem), albo ulubione z przeszlosci? A potem małymi krokami do przodu :) Jej, ale bije od Ciebie dużo pozytywnej energii, zazdroszczę i powodzenia!
Missai
17 października 2021, 08:08Z tą siłownią musisz zrobić tak, jak napisałaś na początku: "to wcale nie jest dużo", "zastąpić lenia";-D. Chyba że tego tak naprawdę nie lubisz i się zmuszasz. Ćwiczenia w domu też są spoko;-).
tyskaja
17 października 2021, 08:41Nie jest tak, że nie lubię. Jakąś blokadę mam. Przede wszystkim ćwiczenia cardio jest dużo łatwiej zrobić na siłowni niż na przykład biegać po domu naokoło pokoju 😅
dzanulka
17 października 2021, 07:40Hm, ja też siłownię mam bardzo blisko i.. nigdy tam nie byłam.. Ja się chyba wstydzę.. Mam wrażenie, że są tam wszystkie osoby takie fit i ja będę się tam źle czuła.. W związku z czym w domowych pieleszach jeżdżę na rowerku stacjonarnym i 3xtyg robię trening z YT. Ale też wiem, że siłownia jest dla wszystkich, każdy coś tam znajdzie dla siebie, że czasem potrzeba, żeby ktoś pokazał, wyjaśnił, a potem pójdzie z górki..
tyskaja
17 października 2021, 08:39No dokładnie. Wszyscy tam są tacy piękni, w super strojach. I przyjdzie taka gruba ja w leginsach i szerokim tshircie i sapiąca za kazdym krokiem. Mam poczucie, że tam nie pasuję. Najlepiej by chyba znaleźć siłownie 24h i po nocach chodzić, jak wszyscy fit śpią 😆
Milosniczka!
17 października 2021, 17:41Wiecie co, ja kilka lat temu chodziłam dość często na siłownię, tak 2-3 razy w tygodniu, a zanim zaczęłam, to obawiałam się tego samego co Wy: że ktoś szczupkutki w super leginsach będzie krzywo patrzył. Ale nic takiego nigdy nie miało miejsca. Te osoby, które naprawdę zasuwają, mają w nosie, jak wygladają inni. Jest jeszcze bardzo wąska grupa osób (zwłaszcza kobiet) patrzących tylko na siebie (np dziewczyny doklepujące sobie podkład przed treningiem). Moim zdaniem to super jak grubsza osoba jest na siłowni, bo to znaczy, że coś ze sobą robi. Tak że idźcie na siłownię i w ogóle nie patrzcie na nic 😀