Krok do przodu:)
56 kg. Krótko mówiąc posuwamy się powolutku do przodu, a i regularne ćwiczenia zrobiły swoje. Zawsze się obawiam ważenia, a tym razem bałam się podwójnie bo mam za sobą paskudny tydzień. Zaczęłam się zastanawiać jak to będzie w święta....ze świadomością, że wokół mnie będzie tyle różnych przysmaków... To dopiero będzie próba woli:)
Jednego jestem pewna, po prostu nie jestem w stanie wytrzymać zbyt długo bez kofeiny. Normalne funkcjonowanie bez niej wydaje się niewykonalne, tym bardziej przy moich aktualnych spadkach ciśnienia.
Sakuro, nie masz pojęcia jak się cieszę z twoich sukcesów:) Buziaki:*:*:*
To się tak musiało skończyć :D
Oczywiście, po dzisiejszych pomiarach i ważeniu stwierdzam, że moje rezultaty się cofnęły, ale byłam na to psychicznie przygotowane więc nie ma tragedii;) Walczymy dalej:)
Grzeszki mniejsze i większe:)
W ten weekend strasznie nagrzeszyłam, a co gorsza w ogóle tego nie żałuję!:) Przychodzi taki czas w życiu kobiety kiedy potrzebuje ona się napić z przyjacielem. Tym sposobem sprowadziłam na złą drogę Kochaną Sakurę :)
Mój tydzień bez kawy oczywiście szlag trafił, ale za to regularniej ćwiczyłam. Zaczęłam też pracować z ciężarkami. Więc chyba bilans się zeruje.
Strach się bać, na myśl o tym co mi jutro pokażą waga i miara .....:)
Efekt motyla
Dzisiaj rano podczas upinania włosów coś mi przy ramionach zatrzepotało. W pierwszej chwili nie dotarło do mnie co. Powtórzyłam ruch, i zdałam sobie sprawę, że zrobiły mi się skrzydełka!!
Przeprosiłam się z moimi ciężarkami i zaczęłam etap ujędrniania. Akcja biceps rozpoczęta ;)
Poza tym jestem z siebie dumna, bo wytrzymałam cały dzień bez kofeiny :)
Stuck in a moment
Utknęłam. Wciąż 69 kg, ale bardzo się cieszę, że nie więcej, bo strasznie się bałam tego ważenia. Teraz będę miała dużo spokojniejszy tydzień, więc bardziej o siebie zadbam. Przede wszystkim ograniczę spożycie kawusi.
Co do mierzenia to powinnam być zadowolona, bo mimo zastoju wagi w pasie ubyły mi 2cm.
Zobaczymy co będzie dalej, jednak ten rodzaj pracy nad sobą bardzo mi się podoba;)
Panika
Postanowiłam się ważyć raz w tygodniu, i strasznie się boję tego co mi w poniedziałek wyświetli waga. Oszukiwać się, że jest zepsuta? Odpada - przecież jest nowa.
Dziwne uczucie, z jednej strony mam wrażenie, że dzięki ćwiczeniom moje ciało zaczęło twardnieć, jędrnieć. Z drugiej strony wcale nie jestem pewna czy oznacza to utratę na wadze...Pocieszające jest to, że do poniedziałku jeszcze zostało troszkę czasu.
Swoją drogą ten poniedziałek będzie sądnym dniem, nie tylko ze względu na ważenie.
Sakuro Kochana, cieszę się, że mnie znalazłać!!!!;) Buziaczki i Good Luck !!:)
Zaczynam od poniedziałku. => 56.9/50
Nie wiem, ile takich poniedziałków już w moim życiu było. Jednak dzisiaj jest inaczej, od dzisiaj zaczynam walkę. Ktoś powie, że 57 kg to wcale nie tak dużo, ale ja przestałam czuć się dobrze w swoim ciele. Wiem, że w tym tygodniu będę nadmiernie grzeszyć spożywaniem kawy, ale sam fakt, że zaczęłam coś robić ze sobą to już dla mnie dużo:)