Powrót do diety zaczęłam wczoraj czyli w niedziele. W poniedziałek nie wychodzi wiec zaczęłam do niedzieli. I o dziwo wyszło. Dziś jest już 2 dzien i poki co zaliczam go do udanych. I mam nadzieje ze tak będzie do końca dnia jak również do końca diety.
Ogólnie i życiowo padam na ryjek. Wstaje o 6 wracam po 18 i tak prawie codziennie. Ale za to nie mam zbyt dużo czasu aby zastanawiać się nad moim marnym grubym życiem . Wiec fakt ze nie mam czasu wychodzi mi na dobre.
Mój były nie doszły dziś się do mnie odezwał. Totalnie nie wiem jak mam to rozumieć. Nagle zaczęło mu mnie niby brakować. Wesze cos niedobrego. Faceta się nie wierzy. Ale za kilka dni wyjdzie czego gamoń chce. Bo ze cos chce to na pewno.
Miałam dziś test z anatom i bardzo czarno widzę jego wyniki. Był mega trudny. A jaki trudny będzie drugi termin to już nie mam wyobraźni sobie to wyobrazić.
Menu z niedzieli
Śniadanie: 3 kromki chleba razowego z jakimś mięsem Salata lodowa pomidor ogórek kubek herbaty
II śniadanie : grejpfrut
Obiad wraz z kolacja : makaron ze szpinakiem kotlet mielony surówka z kapusty białej
Późno wstałam wiec wszystko godzinowo się przesunęło. A ze rono znów wstać musiałam to spać już poszłam po 21.
Menu z dziś
Śniadanie: 2 kromki chleba razowego z sałata lodowa papryka jedna kanapka z żółtym serem druga zaś z serkiem kanapkowym
Obiad: 2 tosty kubek zielonej herbaty a nawet 2 kubki lovciam zielona herbatę
Kolacja: makaron ze szpinakiem kotlet mielony
Miłego wieczorku życze..... :)