Dwójka dzieciaków do ogarnięcia, ale może jakiś ciekawy plan uda się zrealizować.....
Szaro za oknem ale mnie na razie nie dopada chandra - cieszę się, że jeszcze październik jest :))))
Nie wiem jak u was ale u mnie w serduchu tak jak na zdjęciu :))
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (14)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 80264 |
Komentarzy: | 613 |
Założony: | 3 stycznia 2011 |
Ostatni wpis: | 12 sierpnia 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Dwójka dzieciaków do ogarnięcia, ale może jakiś ciekawy plan uda się zrealizować.....
Szaro za oknem ale mnie na razie nie dopada chandra - cieszę się, że jeszcze październik jest :))))
Nie wiem jak u was ale u mnie w serduchu tak jak na zdjęciu :))
Po praz pierwszy od rozpoczęcia włosomaniactwa tj. od 20 sierpnia zaczynam widzieć realne efekty - włosy przyspieszyły, a nowe włoski rosną jak szalone.
Chyba jeszcze nigdy nie miałam tyle małych, świeżych włosków - jestem w szoku. Po prostu busz :)
Dietkowo to słabo, bo @ się zbliża i w weekend byłam trochę niespokojnym duchem. Ale dziś już jestem znów grzeczniejsza :))
Oprócz tego zdrowo się odżywiam. Pasuje mi to. Nie mam ogromnych chęci na słodycz choć do małej kawki popołudniowej chrupnę mały gryz ciasteczka. Nic więcej.
Jestem w ogromnym szoku, że udało mi się rzucić dziwne nawyki i przestawić na dobra drogę.
Czuję się bosko:)))
Nie mam presji, by wyglądać super. Wyglądam jak wyglądam, zdrowie jest ważniejsze niż jakieś dziwne widzimisię. Oczywiście, fajnie byłoby powoli, zdrowo dość do np. 57 kg. Ale nie mam ciśnienia. Się zrobi, albo i nie. Ważne, żeby nie było więcej niż mam teraz :))))
Nadal cieszę się październikiem:)
Walczę dalej.Moje włosy w końcu muszą się poddać
Nie kupiłam Radicalu, ale wyciąg ze skrzypu z witaminami, o wiele tańszy. No cóż, kieszeń nie jest bez dna... do tego zakupiłam natkę pietruszki, zmiksowałam z jabłkiem i wypiłam. Dziś pora na drożdże. Nie dam się, o nie.
Figura jakoś ładnie się wyszczupla, nie wiem czy zasługa codziennej owsianki czy całej reszty, ale zaczynam być zadowolona z efektów.
Mówiłam, że październik jest super, jakoś zawsze chudnę jesienią!
Dziś rano po umyciu włosów stwierdziłam, że one nic nie robią sobie ze mnie i postanowiły zejść z mojej głowy czym prędzej. Zamarłam.... nowe małe włoski są i owszem, ale kiedy one urosną??? Do tej pory wszystkie pozostałe wypadną.
Postanowiłam działać bardziej radykalnie, dosłownie - zamierzam kupić Radical w tabletkach... bo dosłownie jestem załamana .
Schudłam:) wczoraj było 58,9 kg, dziś 59,1 czyli około 1 kg poszło. Hurrra
Gdyby do 1-11 zeszło do 58 byłabym bardziej niż szczęśliwa.
Kontynuuję zdrową dietę dla włosów i dla wagi. Staram się jak mogę.
Mój plan dnia jedzeniowo wygląda tak:
śniadanie : owsianka na mleku z dodatkiem kaszy jaglanej, posypana słonecznikiem i pestkami dyni oraz zarodkami pszennymi, herbata z pokrzywy
Przekąska: jabłko lub inny owoc
II śniadanie : kilka chlebków chrupkich z (wędliną lub serem lub serkiem) pomidor
Obiad: zwykłe obiady - staram się nie najadać do syta, czyli zgodnie z zasadą MŻ.
Kolacja: Zazwyczaj kromka chleba z czymś, ostatnio robię soki warzywne więc i szklanka soku .
Jaki piękny ten wrzesień - żyć się chce.
Zmieniam powoli moje codzienne życie, nowe nawyki weszły już w krew - te związane z włosami, jak i te z wagą :)
Jestem w szoku, patrząc z bliska ma mnóstwo baby hair, które pojawiły się od momentu rozpoczęcia kuracji włosowej. Jest ich tak dużo, że za każdym razem jestem zdziwiona i mam wrażenie, że ich przybywa, co mnie niezmiernie cieszy:)))
Zawalczę o tę moją czuprynę i o 57 kg też:))
Poza tym cieszę się jesienią, zajadam świeże jabłka i śliwki, które są chyba moim ulubionym owocem. Odkryłam je na nowo i wcale nie mam dość. Cudowne.
O, po wpisie widać, jak bardzo mi dobrze jesienią i jak ją uwielbiam :))
Rozchorowałam się i poszłam na zwolnienie. Dziś pierwszy dzień w pracy.
Schudłam trochę - w domku jednak inaczej się je - spokojniej i normalniej.
Biegałam - jak już poczułam się lepiej.
Zrobiłam swoje dżemy, chodziłam na spacer z dziećmi, sprzątałam zakamarki, i ogólnie cieszyłam się z września. Choć początek przeziębienia był straszny, to jak poczułam się lepiej, było znośnie. Zresztą przy małych dzieciach i tak nie da "się leżeć" i chorować.
Ale odpoczęłam jakoś - ciało się zbuntowało i trzeba było zostać w domu i zająć się swoim zdrowiem.
No i jest - pierwsze wrześniowe przeziębienie:))
Zawsze, co roku, niezmiennie jestem przeziębiona we wrześniu i potem w marcu - na zmianie temperatur.
Wróciłam wczoraj do domu i mnie rozłożyło, ból gardła, ból głowy i do łóżka. Prawdę mówiąc, jeszcze bym sobie w nim została....
Poza tym dziś wypada moje bieganie...hmm. Ciekawe co zrobię?
Oczywiście pobiegnę.
No nareszcie jest - wrzesień! Szkoda tylko, że wita nas ponuro, sennie. Ale ma być lepiej....
Mój humor odpowiedni do aury, czyli pochmurny i nieco upierdliwy dla ogółu, także i dla mnie.
Nie lubię tego nastroju, tak więc postaram się rozchmurzyć jakoś, nie wiem jeszcze jak....
Wczoraj biegałam, formę mam coraz lepszą, nie męczę się tak... oczywiście bieg łączę z marszem, ale trasę wydłużyłam. Jedyne co mnie zastanawia, to to, że pod koniec biegu mrowia mi palce u jednej ręki - nie wiem co to może być...może to od kręgosłupa, który ostatnio mi dokucza.... albo krążenie, nie wiem.
Włosy rosną, zakupiłam Humawit Z oraz olej kokosowy - genialny!