Weekend znowu słabo z dieta niby nic takiego nie jadłam ale nie czuje się z siebie zadowolona. Na pewno za mało piłam i posiadałam słodycze. Waga wczoraj pokazała 67,3 wiec spadek niewielki ale jest. Dzisaj za to zaczęłam dzień kawa i talerzem ciasteczek ( delicje i francuskie z cukrem) nie mogłam się oprzeć do tego kilka zelek.
Jakoś to wszystko idzie słabo. Do tego cera mi się strasznie pogorszyła a włosy wypadają pasmami. Wiem ze to wina hormonów bo to już 3 miesiąc po porodzie i karmie piersią ale jak tak dalej pójdzie to za kilka tygodni będę łysa. Wczoraj zrobiłam sobie maskę z oleju arganowego i kupiłam szampon i odżywkę Alttera ( naturalne kosmetyki z Rossmana) niby w składzie Alkohol i jakiś środek łagodniejszy od Sls. Zobaczymy czy się sprawdzi.
Dzisaj wyślę mojego kochanego do apteki po jakieś witaminy. Położna poleciła mi Biotynę 5000 ale w necie różnie o tym piszą. Sama nie wiem czy kupować to czy coś specjalnie dla matek karmiących.
Do pediatry idziemy dopiero w przyszła Środę i nie wiem czy z decyzja o suplementacji witamin nie wstrzymać się do tego czasu.
Nic mi się nie chce rodzinka w weekend wyssała ze mnie wszystkie siły a dziś od rana taka cisza i spokój. Kruszyna śpi już 2 godzinki a ja nadrabiam zaległości serialowe. Dzisaj chyba nie wyjdziemy bo dano strasznie zimny wiatr wiał i teraz mimo słońca tez wieje.
Obiad mam zrobiony zostaje ogarnąć trochę mieszkanie kurze poscierac poprasować i odkurzyć i popołudnie będzie wolne. Mam zaległości w angielskim i czytaniu i ten tydzień planuje sobie to nadrobić tym bardziej ze dostałam od mojego ukochanego książkę Becoming moja historia - Michelle Obama i jestem jej bardzo ciekawa.
Ten tydzień dietowo ( oprócz dzisiejszych grzeszków) stawiam na warzywa i owoce no i oczywiście litry wody. Marze o tym żeby waga drgnęła ale troszkę więcej niż 0,5 tygodniowo. Liczę na 1 kg na końcu tego tygodnia i taki mam cel.
Trzymajcie za mnie kciuki.
Powodzenia Vitalijki!