Wczoraj był dziwny dzień wydaje mi się ze dużo nie jadłam a ciagle czułam się za bardzo najedzona. Zaraz wydaje mi się że takie uczucie najedzenia na bank odbije się na wadze i nie stracę żadnych kilogramów.
Menu:
Śniadanie - sałatka z żółtych pomidorów koktajlowych, pomidora czerwonego ogórka kiszonego i cebulki czerwonej , 1 kromka chleba z ziarnami ( moja mama piekła) z jajkiem plaster szynki i plaster salami
II śniadanie - duża nektarynki , jabłko kawałek domowego Murzynka
Obiad - talerz żurku 1 biała kiełbaska
Podwieczorek - 1 kawałek domowego Murzynka
Kolacja - 2 tosty z szynka i żółtym serem
Wypiłam
0,5 litra wody, 3 czarne duże kawy bez mleka i cukru, 1 czarna herbata, pół kubka zielonej herbaty
Aktywność - zero
Niestety niedziela była bardzo leniwa. Po obiedzie zaczęło padać wiec rozłożyłam się na łóżku i jak malutka spała to trochę poczytałam. Kupiłam wczoraj sobie 2 książki Magdy Stachuli. Dziewczyna taka jak my ma 37 lat dzieci i pisze naprawdę wciągające książki. Jedyny problem to nie wiem kiedy je przeczytam bo mała śpi w ciągu dnia bardzo mało a nicami budzi się tak często ze wole się położyć niż zarwać nockę ba czytanie.
Wieczorem mała nie chciała iść spać i jak zasnęła po 23 to stwierdziłam ze ja już na ćwiczenia nie wstaje i tak zakończyłam niedziele bez aktywności chociaż jestem z tego powodu nie zadowolona. Dzisiaj już nie odpuszczę.
Pogoda robi się piękna wiec może trochę poćwiczę w plenerze teraz biorę się za sprzątanie póki malutka odsypia nocne wojaże. Dzisaj obiecuje pic więcej bo ostatnie dni to jakaś porażka.