czekolada....
Wczoraj mnie nie było bo świętowałam 10 lecie małżeństwa (oczywiście swojego.....)obżerając się słodkościami każdego kalibru i popijając winem.....a teraz siedzę popijam kawkę i objadam się czekoladą.....fajnie.....cały tydzień dbałam osiebie jak Bóg przykazał a tu klops....do tego mój mały syneczek co chwila pasie mnie płatkami....No cóż takie jest życie i mam tylko nadzieję że za bardzo nie przytyję.....ale bardzo potrzebowałam czekolady....zaraz biorę się za sprzątanko, trzeba ugotować jakiś obiadzik, spacerek i obowiązkowo ćwiczenia z fat free......jutro staję na wadze więc wszystko się wyjaśni....jeszcze ostatni kawałeczek czekolady popity łykiem kawy i już koniec opychania.....miłej sobotki......I TAK KOCHAM ŻYCIE, BO JEST CUDOWNE......
waruję.....
Jak mam wolne od ćwiczenia to wariuję i nie mogę usiedzieć w miejscu....Już poprasowałam, ugotowałam barszczyk dla chłopaków, wypiłam dwie kawunie, morze wody i nic nuda.....Bo w domu porządeczek i roboty nie ma.....chyba zaraz pójdę na dłuuuuuugi spacer z syneczkiem, poszukamy oznak jesieni,a przy okazji odbiorę starszyznę z zerówki.....i tak właśnie zrobię.....to do następnego.....
pełna energi.....
Deszczy deszczykiem a ja pełna energii nawet teraz....Już z rana małe porządki domowe, po malutkim relaksiku z kawunią ćwiczenia z Fat free( 60 min ćwiczeń i około 400kal. spalonych...) Na obiad czyszczenie krzeseł po lecie + zabawy z młodszym syneczkiem.....po południu spacer po starszego syneczka i tłumaczenie mu zasady dobrego zachowania w grupie...(straszna gaduła.....i przeszkadza...)....Żeby się nie zestresować bardziej chwila relaksu u sąsiadki przy małej białej.....następnie literki i czytanie jedną stroną ze starszym a drugą rysowanie z młodszym......i wczesnym wieczorkiem upragniony step-up( 55min i spalone 400kal....)to dzisiaj se poćwiczyłam.....jedzonko WZOROWO......
Lepszy wtoreczek.....
Już z samego rana słoneczko świeci....waga przestała się buntować i pokazała malutki spadeczek...a to już coś......jedzenie dziś wzorowo....ćwiczenia 60 min z fat free( ale wycisk.. oczywiście pozytywny, no i oczywiście czuję go w kościach i na skórze...)Wieczór spokojny i błogi bo pociechy już śpią i ja też klapnę....
Katastrofa....
Katastrofa.....dziś stanełam na wadze i buuum...waga pokazała +1kg....Nie wim co się dzieje .. Niby dbam o siebie ( jedzenie o stałych porach, zdrowo,regularnie ćwiczę...)I niby jest w porządku ale coś jest nie tak....czuję to w kościach.....Postanowiłam że nie poddam się tak łatwo i walczę ze zdwojoną siłą....za ciężko pracowałam przez ostatni rok by koszmar powrócił.....wiem że mam za dużo o 7kg i za wszelką cenę muszę się ich pozbyć....dla lepszego samopoczucia wymienię baterię w wadze by upewnić się że wszystko jest ok....ale za to pogoda dziś przepiękna i jak wypiję kawunię to lecę wdychać witaminę D3.....do boju........
koniec sobotki....
Ijuż koniec sobotki bardzo pracowitej....zebrało mi się na porządki a teraz padam na ryjek... ćwiczonka wykonałam jeszcze tylko prysznic i spać.....czy u was też zaczęły się chorubska w domu? bo u mnie już jedną nogą są ...Mój starszy syneczek troszeczkę podziębiony a to kaszelek się pokazuje a to katarek wycieknie....się chłopina nachodził do szkoły.....Jutro myślę że będzie piękne słoneczko i lepszy dzionek bo leniwy....tego mi trzeba....dobrej nocki chudzinki.....
zakupy....
Jestem padnięta....Dziś wybrałam się z synem do stolicy na zakupy....masakra....ale i na małą chwileczkę mogłam zapomnieć o pieluchach..fakt że odzwyczaiłam się od W-wki to i tak miło było powspominać stare dobre czasy.....plus dzisiejszego dnia to że przemaszerowałam dość spory kawał z dzielnym mym syneczkiem,a minus że w portwelu spore ubytki.......najważniwjszy uśmiech i zadowolenie dziecka.....
wykupiłam ćwiczenia....
Właśnie skończyłam ćwiczyć z moim osobistym trenerem( wykupiłam ćwiczonka na vitali...) i muszę przyznać że są ok.....dziś rozgrzeweczka +cardio na steperze + rozciąganie = 31min...a rano oczywiście był rowerek 30 min...zastanawiam się jeszcze nad brzuszkami.... męczy mnie troszeczkę sumienie ,bo zjadłam garstkę cukiereczków........a resztę posiłeczków ok...twarożek z dżemikiem, fasolka po bretońsku na drobiu, grejfrut,jabłko, śliweczki, śledzik z melonem, woda , kawa, i zielona kilka kubków.....a teraz spać bo jutro znów dyżur przy piaskownicy.....dobrej nocki....
śzczęśliwa.....
I już koniec dnia....szczęśliwa bo kolejny dzionek udany...śniadanko: szprot w pomidorach z cebulką + naleśnik z dżemem truskawkowym i zielona z imbirem.....po śniadaniu rowerek, woda, kawa z mlekiem.....i małe sprzątanko....Na przekąskę jogurcik z brzoskwinią i wypad z dziećmi na dworek.....szybki obiadzik czyli flaczki light i znów podwórko.....na podwieczorek woda,jabłko, i kilka śliwek, a na kolację już w domu pokrzywka, rybka wędzona , jabłko, serek, i zielona....wieczorne czwiczonka czyli brzuszki i pompki i zaraz trzeba iść spać bo jutro znów ruchliwy dzień......
Brawo...
wielkie brawa....dla mnie,bo wytrzymałam bez słodyczy,a są wokół mnie i krąża i kuszą w postaci mych ukochanych syneczków.....drugie brawa za to że w końcu po miesiącu leniuchowania bez ćwiczeń....skusiłam się na mojego rumaka i przepedałowałam aż 30min... zaraz zaliczę brzuszki....szybki prysznic i spać bo jutro też jest dzień pełen nowych wrażeń.....dobrej nocki życzę....