Od czasów szkoły średniej miałam problem z paznokciami. Nie było szans, żeby były długie: albo się łamały, albo rozdwajały, albo jedno i drugie. Do tego skórki wiecznie mi się zadzierały, pękały i krwawiły. Malować paznokci też nie bardzo mogłam bo jak je potraktowałam potem zmywaczem, to tak zaczynały się rozdwajać, że trzeba było je obciąć do skóry.
I oto... zaczęłam stosować dietę z bardzo urozmaiconym programem posiłków. Jadam wyłącznie ciemne pieczywo, mnóstwo jarzyn (w życiu nie wynosiłam takich ciężkich toreb z warzywniaka
) i sporo nabiału (to i wcześniej, ale trochę w mniejszych ilościach), prawie wcale nie jadam cukru i po dwóch tygodniach po prostu oniemiałam, kiedy zobaczyłam, że moje paznokcie są w całkiem niezłym stanie, mimo, że sporo już urosły. Nie zaszkodziło im nawet malowanie i zmywanie najtańszym zmywaczem acetonowym. Normalnie po czymś takim mogłam już sięgać po nożyczki.
Uff, a ja się głowiłam nad odżywkami, kremami i innymi olejkami a wystarczy po prostu zdrowo się odżywiać... Ja wiem, może to banalne, co piszę, ale przedtem
wydawało mi się, że odżywiam się zdrowo! Byłam o tym przekonana. A tu jednak niespodzianka.