Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym uparciuchem. Dążę do ideału, chociaż tak naprawdę nie wiem czym jest ten ideał, ale mam w głowie zarys "mnie idealnej". Jestem straszną pesymistką. Jeżeli chodzi o moje zainteresowania to przede wszystkim sport, odżywianie człowiek, jeżeli coś mnie naprawdę interesuje staram się zawsze dowiedzieć się czegoś nowego. A co mnie tak naprawdę skłoniło do odchudzania, prawie wszystko, zgryźliwe komentarze na temat mojego wyglądu, za małe ciuchy, albo te w których widać każdy dodatkowy kilogram, kłopoty ze zdrowiem i problemy z moją kondycją. Zawsze chciałam być szczupłą dziewczyną, która nie wstydzi się swojego ciała.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48295
Komentarzy: 576
Założony: 27 czerwca 2010
Ostatni wpis: 25 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Carmellek

kobieta, 33 lat,

160 cm, 65.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Chciałbym się z wami pożegnać. Wyjeżdżam na wieś, najprawdopodobniej wracam za dwa tygodnie. Na ćwiczenia nie będę miała czasu, akurat jadę tam do pracy, na pewno nanoszę się tych skrzynek i spalę troszeczkę kalorii . Nie mam pojęcia co będzie z dietą, nie mam możliwości zabrać ze sobą mojego 'dietetycznego' jedzenia, tak więc będę jeść wszystko ale w mniejszych ilościach, tak aby nie przytyć, tylko schudnąć, mam nadzieje, że się uda.



Zostało mi jeszcze tylko 46 dni, w ciągu których chciałbym się maksymalnie zmienić, może w końcu przestanę być postrzegana jako szara myszka . Gdy wrócę zamierzam maksymalnie przyłożyć się do ćwiczeń, tak aby stracić kilka centymetrów. Postaram się również aby moja waga była znacznie mniejsza, aktualnie ważę 66,5 kg, a to zdecydowanie nadal dużo.



Czeka mnie ciężka walka, zrobię wszystko aby tym razem wygrać... . Trzymajcie się dziewczyny i przede wszystkim nie poddawajcie się, bo jest o co walczyć. W końcu będziemy szczupłe, szczęśliwe i piękne .

11 sierpnia 2011 , Komentarze (13)

Waga na szczęście spadła, co prawda minimalnie, bo tylko o 0,1 kg. Obawiałam się, że wzrośnie, a to wszystko przez to, że wczoraj cały dzień stołowałam się w McDonald's. Od kilku dni czuje się fatalnie, brzuch jak balon, jest mi niedobrze, jem dość dużo, choć wcale nie mam ochoty na jedzenie. Planuje przejść na dietę 1 200 kalorii, ściągnęłam sobie kilka fajnych jadłospisów, więc nie będę musiała liczyć każdej kalorii . Teraz muszę tylko nauczyć się gotować, bo jestem totalnym anty-talentem w kuchni .



Cały wczorajszy dzień straciłam aby wszystko załatwić. Z samego rana pojechałam na badania, spędziłam tam aż pięć godzin, a byłam tylko w czterech pokojach. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że lekarze byli bardzo mili, przynajmniej dla mnie, z reguły nie są w humorze. Wszystkie badania wyszły w miarę dobrze, dostałam zaświadczenie, choć lekarka powiedziała mi, że mam małą wydolność płuc i nie potrafię prawidłowo oddychać. Kazała mi zapisać się na pilates lub jogę .



Później poszłam zrobić zdjęcia do indeksu i legitymacji. Zupełnie nie byłam przygotowana aby iść do fotografa, miałam mokre włosy, bo padał deszcz, zero jakiegokolwiek makijażu, wyglądałam jak po dobrej imprezie. To chyba moje najgorsze zdjęcie, na szczęście poprosiłam aby były one czarno-białe, ale i tak nic to nie pomogło. A to wszystko przez to, że wczoraj dowiedziałam się, że to ostatni dzień aby złożyć papiery na studia bez wpisowego, które wynosiło ponad 200 zł. Więc byłam lekko zdesperowana . Na szczęście mam to już za sobą, złożyłam papiery, podpisałam umowę, teraz muszę czekać na list z uczelni, aby wpłacić pieniądze i od października zaczynam studia .



Teraz muszę znaleźć sobie jakąś pracę, bo rodzice powiedzieli, że nie będą płacić za moje studia, eh... ciężko będzie .

7 sierpnia 2011 , Komentarze (7)

W końcu osiągnęłam wagę z przed wyjazdu. Pozbieranie się po tej porażce zajęło mi ponad miesiąc, a odchudzam się ponownie od dwóch tygodni. Naprawdę się cieszę, a to dlatego, że dzisiaj waga pokazała 66,7 kg , uff... powoli zaczynam wychodzić na prostą.

Ten tydzień nie należał do udanych, zaplanowałam sobie mnóstwo rzeczy do załatwienia, jednak nic z tego nie wyszło. Weekend do najgrzeczniejszych nie należał, ciasto i napoje z alkoholem, normalnie wstyd i to na diecie .



Powoli już zapominam o ćwiczeniach, ogólnie to strasznie się rozleniwiłam. Powinnam teraz intensywnie ćwiczyć, aby jakoś w miarę wyglądać i nie mieć wiszącej skóry. Wrr... na razie cierpię na brak motywacji, ale mam nadzieje, że szybko ją odzyskam. Obiecuję sobie i obiecuję, że zacznę więcej ćwiczyć, a i tak nic z tego nie wychodzi. Powinnam być bardziej konsekwentna wobec siebie.



Byłam ostatnio na zakupach i kupiłam sobie rękawice do masażu, działa podobnie jak peeling i ma pomóc w walce z cellulitem, już ją przetestowałam i jestem zadowolona . Zainwestowałam też w kilka maseczek i peeling enzymatyczny, podobno idealny dla mojej cery. Już dwa tygodnie stosuje maseczki jajeczne na włosy, moja siostra twierdzi, że włosy są mocniejsze i grubsze, ja widzę minimalny efekt. Stosuje dwie maseczki w tygodniu, jedną zwykłą dla włosów zniszczonych, a drugą z piwem, aby włosy były bardziej sprężyste.



Jutro jadę do punktu rekrutacyjno-informacyjnego uczelni, by upewnić się czego potrzebuje aby dostać się na studia i czy będę mogła studiować wybrany przez siebie kierunek. Papierów jeszcze nie będę składać, na razie jadę zasięgnąć informacji .

2 sierpnia 2011 , Komentarze (24)

Teoretycznie od dziewięciu dni jestem na diecie i ćwiczę, a praktycznie to nie ma żadnej diety, do codziennego menu wkradają się słodycze i masło orzechowe. Na szczęście zawsze odnajdują się wspólnicy (moje pieski) do wspólnego jedzenia masła orzechowego , przynajmniej dzięki temu jem go o połowę mniej. Nie wiem jakim cudem ale waga dzisiaj pokazała 67,4 kg, z czego bardzo się cieszę. Tak szczerzę to ważę się codziennie, wiem, że nie powinnam, ale same wiecie jak to motywuje gdy na wadzę jest mniej niż wczoraj.



Podjęłam decyzję, idę na studia zaoczne. Chodzenie na dzienne byłoby bez sensu tym bardziej, że chcę dodatkowo pracować. Wszystko fajnie, tylko, że teraz mam kolejny dylemat, nie wiem na jaki kierunek iść . Ostatni dzwonek by składać papiery na studia, a ja się zastanawiam co chcę studiować. Mam do wyboru zdrowie publiczne, transport lub mechanika i budowa maszyn. Wszyscy mi mówią, abym wybrała taki kierunek, który będzie mnie interesował, zgadzam się z tym, tylko, że w każdym z tych kierunków jest coś co mnie interesuje. Czas mam do końca tego miesiąca .



Jeśli chodzi o ćwiczeń to codziennie kręcę hula hoopem, jeżdżę na rowerku i wykonuje buns i arms. Od dzisiaj zamierzam ponownie rozpocząć trening cardio, tylko tym razem każdy etap będzie trwał dwa tygodnie, wtedy będę miała lepszą kondycję.



Zamierzam do końca września ważyć 58 kg, tak więc więcej ćwiczeń, mniej użalania się nad sobą i damy radę .

29 lipca 2011 , Komentarze (10)

Od poniedziałku zaczęłam ponownie walczyć z tymi nieszczęsnymi kilogramami. Jak na razie nie mam żadnej konkretnej diety, na początek ograniczyłam tylko jedzenie. Jem zdecydowanie częściej niż przedtem, żadnych specjalnych odstępów czasowych tylko sięgam po jedzenie jak jestem głodna. I przede wszystkim staram się codziennie zjeść kilka owoców i warzyw. Oczywiście aż tak zdrowo nie jest, bo ostatnio często piję Pepsi, ale kończę na szklance. Wszystko zapisuje w swoim zeszyciku , tak więc w miarę to wszystko kontroluje.



Ćwiczeń jest niewiele, posłuchałam się rady bardziej doświadczonych i rozłożyłam sobie to wszystko w czasie. Ten tydzień jest przeznaczony na kręcenie hula hoopem i jazdę rowerkiem co drugi dzień. Chyba znowu zacznę przygodę z 8 min. buns i arms, po miesiącu buns'a były ogromne efekty, ćwiczenia tylko na początku wydają się ciężkie, ale z czasem można się przyzwyczaić .



Coraz częściej zastanawiam się nad metamorfozą. Na początek chciałabym zająć się swoimi włosami, które są bardzo zniszczone. Dość sławne są maseczki jajeczne na włosy, wczoraj sobie jedną z nich przyrządziłam, efektów raczej nie widzę, hm... może potrzeba na to zdecydowanie więcej czasu. Muszę się jeszcze zaopatrzyć w naftę kosmetyczną i olejek rycynowy.



Muszę się w końcu wybrać na uczelnię i złożyć papiery na studia, zastanawiam się tylko nad jednym studia dzienne czy zaoczne .

25 lipca 2011 , Komentarze (9)

Długo nie pisałam, ale raczej nie miałoby to sensu. Ostatni czas to totalny brak diety i ćwiczeń, wszystkie utracone kilogramy wróciły. Normalnie pięknie, jakoś ciężko mi zmotywować się do tego aby ponownie zacząć się odchudzać, o ćwiczeniach już nie wspomnę. Najtrudniejsze jest dla mnie aby znów zacząć. Jednak muszę się szybko pozbierać i tak już wiele czasu straciłam więc teraz nie mogę sobie pozwolić na żaden dodatkowy kilogram.



Wczoraj wieczorem wzięłam kartkę i długopis, poszłam do kuchni i spisałam wszystkie produkty jakie mam w lodówce i w szafkach, przede wszystkim ile mają kalorii. W pokoju ułożyłam sobie jadłospis na dzisiaj, wszystko dopasowałam pod swój limit kaloryczny. Aby wytrwać w odchudzaniu postanowiłam sobie, że dzień przed będę planować swoje menu i wszystko będę zapisywać w jakimś zeszycie. Do tego wszystko podzieliłam na etapy, a dla zmotywowania się wyniosłam wagę do łazienki tak aby codziennie ją widzieć i ważyć się zdecydowanie częściej.



A teraz idę ćwiczyć, zamierzam poświęcić na to maksimum swojego wolnego czasu, tak aby w miarę szybko zgubić te dodatkowe kilogramy.

14 lipca 2011 , Komentarze (5)

Przedwczoraj wróciłam do domu, po powrocie zrobiłam sobie dzień przerwy i teraz muszę zacząć swoje odchudzanie od nowa. Podczas mojego pobytu na wsi nie trzymałam w ogóle diety, było mnóstwo jedzenia i cały czas zajadałam się lodami, a poza tym jadłam dość dużo późną porą. Zupełnie nie ćwiczyłam, prawie cały dzień pracowałam, więc na ćwiczenia wieczorem nie miałam siły i przede wszystkim nie miałam gdzie ćwiczyć. Efektem tego wszystkiego jest +2 kg , czyli obecnie ważę 68,6 kg i jestem strasznie zła na siebie.



Jakby tego było mało, to jeszcze spaliłam się na słońcu. Pomimo tego, że nałożyłam na skórę grubą warstwę kremu z filtrem SPF +50, było tak gorąco, że normalnie wszystko spływało ze skóry, eh... wszystko przez moją jasną karnację. Doszło do tego, że mam poparzenia słoneczne, mam spaloną skórę na karku, dekolcie, rękach i najgorzej na buzi. Na twarzy, a zwłaszcza na policzkach i nosie pojawiło się mnóstwo piegów, eh... co ich się pozbędę to znowu się pojawiają . Na początku robiłam okłady z zimnej wody, teraz spryskuje skórę Panthenolem. Nie dość, że pieczę i boli to jeszcze strasznie swędzi, wrr.... do tego wszystkiego skóra zaczyna mi schodzić. Normalnie pięknie, mam nauczkę .



Ten krem do opalania jest dość drogi, z tego co ostatnio widziałam kosztuje coś około 55 zł, ja go kupiłam w promocji zapłaciłam niecałe 30 zł. Zawsze pod koniec wakacji są takie wyprzedaże wszelkich kremów i balsamów z dużą ochroną. Krem bardzo dobry, jest dość gęsty, ale w miarę dobrze się rozprowadza, ładnie pachnie, chroni przed przebarwieniami i przede wszystkim świetnie nawilża skórę.

A Panthenol kupił mi brat w aptece kosztował 20 zł, chłodząca pianka, która rozprowadza się równomiernie i wchłania się dość szybko. Z tego co czytałam na kilku forach ludzie używają go do wszelkich podrażnień skóry, jako nawilżający balsam, a nawet jako odżywkę na zniszczone słońcem końcówki. Ja po tym całym opalaniu stosowałam go na buzie, a szczególnie na policzki i pomimo tego, że mam bardzo wrażliwą skórę, naczynkową, to nie wystąpiły żadne zaczerwienienia.



Wracając do odchudzania, muszę zacząć znowu ćwiczyć, po takiej przerwie ciężko mi będzie tak od razu wrócić do moich dawnych ćwiczeń. Więc postanowiłam wprowadzać wszystko stopniowo. Trening cardio zacznę od początku, skończyłam go na drugim tygodniu więc cztery treningi poświęcę na nadrobienie zaległości. Dodatkowo zacznę ćwiczyć na przemian Pilates i Jogę. Poza tym to klasycznie hula hoop, 8 min. buns i arms, rozciąganie i brzuszki.



Postanowiłam sobie, że przez wakacje zarobię i kupie sobie laptopa. Można powiedzieć, że przez ten pobyt na wsi zarobiłam na 1/3 laptopa w najtańszej wersji . Pieniążki są już odłożone, teraz muszę tylko znaleźć jakąś pracę.



Jutro idę do szkoły po wyniki maturalne, chciałam aby moja mama mi odebrała wcześniej papiery, ale odbiór tylko i wyłącznie osobisty. I w taki sposób ominęła mnie wstępna rekrutacja na studia, eh... . A poza tym obiecałam siostrze, że pochodzę z nią po sklepach, będzie mnie kusiło aby coś kupić, ale nie wezmę ze sobą pieniędzy, jedynie na krushersa i bilety.

Zaopatrzyłam się w niezbędne produkty, lodówka jest pełna, teraz tylko rozpisać menu i zrobić plan ćwiczeń i wracam do gry .

2 lipca 2011 , Komentarze (13)

Na początku odchudzania postanowiłam sobie, że zważę się i zmierzę dopiero po miesiącu stosowania diety i ćwiczeń. Miało mnie to zmotywować do tego aby jak najwięcej schudnąć i stracić dużo centymetrów.  Nie mogłam się doczekać tego dnia, bo odchudzanie przez ten miesiąc szło mi bardzo dobrze, czasem zdarzyło się małe potknięcie, ale nie było żadnej większej porażki.

Schudłam 5,4 kg, uważam to za bardzo dobry wynik i do tego straciłam troszeczkę centymetrów z czego jestem bardzo zadowolona. Wiadomo przede mną jeszcze długa droga, ale jak na początek to jest całkiem nieźle.



Dzisiaj miałam naprawdę ciężki dzień, nie dość, że zdenerwowali mnie z samego rana, to nie poszłam na tego grilla do koleżanki. Z jednej strony to dobrze, bo moja dieta na tym nie ucierpi. Kończę już drugi tydzień treningu cardio, nie wiem co będzie dalej, bo najprawdopodobniej w poniedziałek wyjeżdżam do babci, aby tam zarobić troszeczkę pieniędzy. Strasznie nie lubię jeździć na wieś, nie dość, że nie ma dostępu do internetu, to jeszcze mój telefon nie łapie tam zasięgu .



Gdy wrócę do domu mam zamiar kontynuować cardio, nie będę zaczynać tego od początku, bo to nie miałoby najmniejszego sensu. Do tego jeszcze ćwiczenia Pilates, szkoda, że tam nie mogę ćwiczyć , ale z tego co wiem cały dzień będę pracować, więc będę to traktowała jako ćwiczenia .



Teraz widząc te efekty, jestem jeszcze bardziej zmotywowana do ćwiczeń. Chciałam zrobić zdjęcia porównawcze, ale w tym momencie mam zepsuty aparat, i muszę poczekać aż go naprawią. Następne ważenie za dwa tygodnie .

30 czerwca 2011 , Komentarze (6)

W końcu się zmotywowałam aby rozpocząć ćwiczenia Pilates. Po pierwszym treningu czułam się cudownie, jednak na następny dzień strasznie mnie bolały plecy, zwłaszcza dolna część. Akurat w swojej kolekcji znalazłam tylko dwie płyty z tymi ćwiczeniami i będę na przemian z nich korzystać. Chciałabym bardziej rozciągnąć swoje ciało i wzmocnić mięśnie z tego co czytałam ćwiczenia Pilates będą najlepsze.



Jeśli chodzi o dietę to w ostatnich dniach i zwłaszcza dzisiaj pozwoliłam sobie zdecydowanie na dużo. Te słodycze mnie gubią, nie tak dosłownie, bo ogólnie to ja nie przepadam za słodkim, ale gdy ktoś mnie zdenerwuje to zaczynam jeść i najczęściej pada na słodycze, bo mam ich cała szafkę. Nie mam wyrzutów sumienia, bo zjadłam ciasto, to nie o to chodzi. Chodzi o to, że pomimo tego, iż nie miałam ochoty to i tak to zjadłam. Nie chciałabym aby jedzenie było moim pocieszeniem , bo to raczej by mnie zgubiło.



Przez ostatnie dni humor mi dopisywał i to bardzo, a wczoraj jak sprawdziłam wyniki matur to byłam naprawdę szczęśliwa. Pomimo tego, że tak beznadziejnie napisałam angielski to go zdałam, choć moja mama nie jest zadowolona z tego z jakim wynikiem zdałam tą maturę , ale to już nieistotne, teraz najważniejsze jest aby mnie przyjęli na mój wymarzony kierunek.

W sobotę czekają mnie pomiary, do tego zaproszono mnie na grilla do koleżanki. Eh... najchętniej to bym tam nie poszła, na pewno będzie ohydne piwo i kilka osób za którymi nie przepadam, ale skoro obiecałam, pójdę na godzinkę i wrócę do domu.



Czeka mnie jeszcze dzisiaj trening cardio, jestem już w drugim tygodniu, czas jest zwiększony na 4/4. Powoli zaczyna robić się ciężko, ale nie mam zamiaru się poddać, tym bardziej, że mój brzuch zmniejszył się troszeczkę, a to mnie jeszcze bardziej motywuje do tego aby ćwiczyć.

25 czerwca 2011 , Komentarze (14)

Przez ten tydzień skupiłam się tylko i wyłącznie na treningu cardio, który naprawdę wam polecam. Jest to trening wytrzymałościowy dzięki któremu zaczniemy znacznie szybciej spalać tkankę tłuszczową. Do tej aktywności potrzebny jest pulsomierz, ja w tym momencie go nie posiadam, opieram się raczej na czasie. W pierwszym tygodniu trening 3/4 czyli 3 minuty intensywnego wysiłku i 4 umiarkowanego. Aby uzyskać efekty powinniśmy go wykonywać przynajmniej trzy razy w tygodniu przez ponad 30 minut. Oczywiście z tygodnia na tydzień wydłużamy lub zwiększamy intensywność naszego treningu.



Dokładnie za tydzień czeka mnie ważenie i mierzenie, normalnie nie mogę się doczekać , mam nadzieje, że ubyło mi troszeczkę tych centymetrów i kilogramów. Później już będę ważyć się normalnie co dwa tygodnie. Związku z tym, że zaczęłam więcej ćwiczyć to zwiększyłam ilość kalorii.



Dzisiaj nie mogłam spać całą noc i zaczęłam się zastanawiać nad swoim wyglądem, a konkretnie nad tym co mam w sobie zmienić. Doszłam do wniosku, że muszę prawie wszystko zmienić . Ostatnio czytałam artykuł o tym jak z szarej myszki zmienić się w pewną siebie osobę, główne założenie to zmiana wyglądu, więc chyba coś w tym jest .

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.