waga się zatrzymała
i tak się bardzo cieszę, bo po tym wczorajszym kalorycznym grzańcu byłam przygotowana raczej na wzrost;)przeziębiona jak byłam tak jestem, liczę na to jednak że jutro nastąpi cudowne wręcz ozdrowienie;) dzisiaj kupiłam sobie sporo warzywek, odkryłam że marchewki są świetnym zapychaczem, więc serdecznie polecam;) próbuję się zaprzyjaźnić z książkami, ale różnie to wychodzi;) to dziś tak króciutko:)
a jutro impreza urodzinowa kumpeli i dziki bounce, mam nadzieję że dotrwam;)
i znowu spadeczek
kurcze aż nie mogę uwierzyć, bo zgubiłam 700g, fakt że przez ostatnie dni wpitalałam słodycze równiutko a teraz nie jem ich wcale, ale limitu kalorii ciągle nie przestrzegam, do paska brakuje mi 300g, może jutro doczłapę się do tego wyniku;) wczoraj na pół zdechła, ale jednak na steperku poćwiczyłam, dziś zdrowotnie mam się gorzej więc nie wiem czy dam radę, a w planach jest jeszcze grzane piwo więc mogę się nie doczłapać...wczoraj przez moment miałam wrażenie, że chyba znalazłam miłość mojego życia, ale dziś ta miłość mnie raczej olała, także to tylko wrażenie było...no cóż tak bywa;) pozdro 4all;)
spadeczek
co mnie bardzo miło zaskoczyło, bo limit kalorii przekroczyłam i to dość sporo, a waga zjechała o 800g czyli wyjątkowo dużo;) dziś starałam się być grzeczniejsza, ale limit o trochę i tak przekroczę, no trudno. Wczoraj siły na steper nie miałam, jak narazie też nie mam ale może to się jeszcze zmieni, siostra przeziębiona i mnie też coś bierze, staram się nie dać i mam nadzieję, że wygram z tym przeziębieniem;) za chwilę mykam do książek, bo zaliczenia tuż tuż a ja jak zwykle w lesie... pozdrowionka
urodzinowo i pourodzinowo
przez ostatnie kilka dnie nieźle przyszalałam, szczególnie ze słodyczami, bo były cukiereczki i torcik i w ogóle ogarnąć się i odmówić tej przyjemności sobie nie mogłam;) impreza w klubie była udana, szaleliśmy całą grupą do 4ej nad ranem, także troszkę tłuszczyku się wypaliło, ale sporo zostało, więc narazie moim głównym celem jest dogonienie paska czyli muszę stracić jakieś 2 kg najlepiej do piątku czyli imprezki urodzinowej mojej kumpeli, co może być dość trudne...dzisiaj dietowanie pozostawiło sporo do życzenia, ale mam nadzieję, że już jutro będzie zdecydowanie lepiej;) pozdrawiam wszystkich czytających mnie czasem
p.s.postaram się pisać częściej;)
wczorajsze kino i kolacja
zaowocowały tym,że znowu muszę walczyć o wagę na pasku, jeszcze 400g przede mną. Było całkiem fajnie, kurcze mam wrażenie,że przy J.rozkwitam czuję się piękna i kochana, ale wygląda na to że serce nie zapomniało jeszcze o moim ex, no cóż szkoda, ale czas leczy rany. Dzisiaj ciągle myślę o jedzeniu co nie jest dobrą opcją, ale wygląda na to, że limit kalorii udało mi się zachować;) za chwilkę wskakuję na steper to zawsze trochę kalorii spalę;) pozdro 4all;)
maraton
...zakupowy i nie tylko;) jak wyszłam z mieszkania o 11ej tak wróciłam o 20ej, zastanawiam się właśnie ile kilometrów przeszłam? zakupy udane, kupiłam sobie jeansy, sukieneczkę (oh yeah) i legginsy i w takich cenach,że jeszcze trochę gotówki mi zostało, co mnie jeszcze bardziej ucieszyło z facetami nadal do ładu nie doszłam, zastanawiam się czy to w ogóle jest możliwe hmm... wreszcie naprawili mi mp3, więc będę mogła ćwiczyć i słuchać ulubionych utworków co mnie dodatkowo pewnie zdopinguje;) do wagi na pasku brakuje mi jeszcze 600g czyli jest ok;) za dużo dziś nie zjadłam, ba nawet nie miałam czasu myśleć o jedzeniu także w limicie kalorii się wreszcie zmieściłam;)
martwię się tylko o dziadka, bo dziś źle się czuł, ale staram się być dobrej myśli, że wszystko będzie dobrze i będę się mogłam nim cieszyć jak najdłużej, więc trzymajcie kciuki za Jego zdrówko. Z góry dzięki i pozdrawiam
i zaczęły się schody
bo ja jeszcze nie jestem gotowa na to żeby się z kimś wiązać, a pan J.nie chce dać mi czasu i próbuje to na mnie wymusić, jak tak dalej pójdzie to lepiej będzie zerwać znajomość, będę sama,ale przynajmniej nie będę nikogo wykorzystywać...mimo wszystko wciąż mam nadzieję że znajdę wreszcie to moją prawdziwą miłość, bardzo bym chciała;) zaliczenie poszło dobrze, jutro mają być wyniki;)jutro też chyba skoczę na małe zakupy, w koncu są wyprzedaże, bo potem to już tylko nos w książeczkach;)i może i dobrze;)
dietowo dziś raczej ok, oczywiście byłoby lepiej gdybym ciągle nie myślała o tym jedzeniu, ale może jutro mi się to uda;) mam jeszcze 1kg zapasu świątecznego do zrzucenia i musi mi się udać;)no to wskakuję na steper;)
pozdrawiam wszystkich, którzy mnie czasem czytają;)
i jedziemy ostro w ten nowy rok;p
jeden facet mnie zostawił, a trzech chce ze mną być, normalnie rewolucja w moim życiu, bo jakoś wielkiego brania nigdy nie miałam, a teraz szok;) ale jakoś do żadnego z nich serce mocniej nie zabiło czyli "to raczej nie to", ech i weź tu być mądra teraz mam dzisiaj przed sobą jeszcze trochę nauki i spore trudności ze skupieniem, ale jakoś dam radę;)byłam na zakupach, żeby zaopatrzyć się w warzywa i owoce, bez których ciężko mi wytrzymać (dobry nawyk nabyty w minionym roku) i jadę dalej z dietką, sporo dzisiaj pospacerowałam, ale mam zamiar chociaż 20 minutek na steper poświęcić. Powoli gubię ten "przybytek" ze świąt i sylwestra, jeszcze ok. 1,5kg, ale nie zmieniam paska,żeby się nie dołować;)
P.S. podoba mi się ten nowy rok i myślę, że będzie mi się podobał coraz bardziej
pozdrawiam wszystkich
szczęśliwego nowego roku
i realizacji wszystkich postanowień noworocznych tego życzę Wam i sobie także;) przez te wszystkie świętowania trochę mi się przytyło, co oczywiście powodem do dumy nie jest, ale od dzisiaj wzięłam się za siebie i pilnuje limitu kalorii, ba nawet grzecznie poćwiczyłam;) Sylwester udał mi się extra, jestem mega zadowolona i oby taki fajny i przyjemny był ten rok 2011;)kurcze poznałam nawet swoje nowe oblicze, okazało się że mam super poczucie humoru i jestem bardziej kontaktowa niż myślałam i tak będę trzymać;) postanowienia wypisane, żebym dobrze wiedziała do czego mam dązyć. Nie pozostaje mi nic innego jak solidnie wziąć się do pracy i wreszcie mieć odwagę spełnić te swoje marzenia. Pozdrawiam Wszystkich;)
opitol mi się należy !
jak dziś rano weszłam na wagę pokazała kolejny spadeczek o kolejne 400 gram i pięknie bo wczoraj byłam grzeczna, poćwiczyłam i w ogóle, za to dzisiaj spaprałam sprawę mlekiem z ryżem, a później chrupkami orzechowymi na kolacje. Nie ukrywam że jestem na siebie mega wściekła bo miałam się nie obżerać a tu zonk! ciągle mam duży apetyt i nie potrafię nad nim zapanować, jak tak dalej pójdzie nie wcisne się w moje nowe spodnie, które kupiłam sobie specjalnie na wigilę. Zna ktoś może jakiś sposób żeby nie myśleć o jedzeniu?mam tylko 2 dni na zgubienie nadwyżek i kurcze nie wiem jak ale musi mi sie to udać;)