i od nowa
poniedziałek nawet mi się udał;)
zaliczenie z prawa poszło wręcz znakomicie, co mnie cieszy wybitnie;) nawet już odespałam te nieprzespane godziny;p
dietowo - limit kalorii trochę przekroczyłam, ale mniej niż wczoraj, nie mam mega apetytu, a więc jest lepiej;) przez ostatni tydzień udało mi się zgubić 800 g nie jest to zbyt wielkie osiągnięcie, ale lepszy rydz niż nic;) moje jednak wysokie kości policzkowe wreszcie zaczęły się pokazywać, dołeczki w policzkach też, baa nawet zaczęłam się sobie na zdjęciach podobać;p do 18ski kuzyna jest jeszcze 11 dni także muszę się postarać, do wagi paskowej wciąż brakuje mi 800g, mam nadzieję że wkrótce ją dogonię;p ironia ślimak mi ucieka a ja go złapać nie mogę;)
a teraz nauka TPLu i nie ma przebacz, muszę zdać;)
pozdrawiam wszystkich;)
niedzielson
i mam nadzieję że to będzie mój ostatni dzień nauki prawa bo dłużej tak nie pociągne bleee...
w przerwach obmyślam ambitne plany imprezowe...;p
dietowo- pomimo wczorajszych słodyczy waga stoi w miejscu, chociaż tak szczerze zaczyna mnie to denerwować, zobaczymy co cfaniara pokaże jutro, w każdym razie ze słodyczy dziś zrezygnowałam. Apetyt mam coraz większy i ciągle muszę się czymś zapychać ( marchewki, pomarańcze, jabłka) chociaż z największą chęcią wcięłabym oczywiści bułeczkę...
ćwiczeń ciągle brak...to nie dobrze...
a tak poza tym to pięknieję, bo pięknie jem(dowartościowanie);) żebym jeszcze też mądrzała...
pozdrówki
jest mobilizacja
otóż 11 lutego czyli po moim ostatnim egzaminie mój kuzynek wyprawia 18stkę i chcę wówczas ważyć 63kg!!! i bawić sie na maxa już;)
naukowo dziś lepiej, ale jeszcze sporo do zrobienia przede mną;) żeby to prawo szybciej do główki wchodziło;)
dzisiaj zrobiłam sobie dzień szleństwa i wcięłam 3 cukiery i jogurt nadprogramowo, w każdym razie waga bez zmian...
ćwiczeniowo- w sumie to bezćwiczeniowo...
facetowo - happy singiel;p
zaraz kolacyjka i nauken i nauken i nauken....
pozdrówki;)
transfer come back
znowu net śmiga;) i kamień z serca;)
dietowo - waga stoi, a ja mam dzisiaj mega apetyt i to mnie nie cieszy...
ćwiczeniowo - wczoraj pól godzinki poćwiczyłam, a dziś nie wiem czy zdąże...
facetowo - bez zmian...
muzyczka - jak wyżej...
to tak w skrócie;)
limit przekroczony
Internetowo- przekroczyłam limit i zwolnili mi transfer, teraz net chodzi wolniej niż mój ślimak na pasku, heh ale za to pęd do nauki mam większy i zaoszczędzone jakieś 4 godziny w ciągu dnia...
Naukowo- szału nie ma, porozkładałam materiały także przynajmniej już wiem z czego i jak mam się uczyć, nie pozostaje mi nic innego jak po prostu wziąć się za tą naukę;-)...
Dopadł mnie @@@@@, więc obolała jestem, ale wolę jak jest niż miałoby go nie być...
Dietowo- pomimo okresu spadeczek wagiteraz nawet jak wstanę o 7ej to śniadanko jem koło 9ej i dzięki temu nie brakuje mi porcji posiłku w ciągu dnia;-) nadal wpitalam marchewki jak królik oprócz tego jeszcze jabłko i pomarańczę i mieszczę się w limicie kaloriowym...
Facetowo- bez zmian, a więc singlowo i koleżeńsko...
Ćwiczeniowo- może dziś się zmobilizuję, bo wczoraj mi się nie udało...
Muzykowo- do trance&house dołożyłam disco i dance...remixy na maxa...
Pozdro 4all;)
kolokwium do bani
...test był taki,że wszyscy wyszliśmy mocno wstrząśnięci i zmieszani, normalnie kolejne "chybił trafił" i zgaduj zgadula co układający pytania miał w tej chwili na myśli...no nic zobaczymy, może na tą super trójczynę się uzbiera;p
dietowo nie jest źle, ale mogłabym te kalorie jeszcze trochę ograniczyć, szczególnie jeśli chodzi o bułeczki, które stały się ostatnio moją słabością...
faceci...jedna wielka niewiadoma...chyba na razie lepiej jak pobędę singlem i dojdę do ładu ze sobą i z tym wszystkim, bo w tym momencie to porażka za porażką i mam tego mocno dość...
ostatnio powróciłam do słuchania muzyki klubowej tzn. trance, house, ARMIN i te klimaty sunrise'owe i sensation, nie wiem dlaczego ale tak jakoś za tym zatęskniłam, może one pomogą mi odżyć...zobaczymy...
a naukowo teraz na tapecie prawo i tpl czyli jazda na maxa;p
pozdrawiam wszystkich;)
heh i kolejny zawód...
..."miłosny" ;-( chyba za wczesnie się napaliłam na tego faceta no i wyszło tak jak wyszło, po wiadomościach od niego z dnia dzisiejszego nadal jestem w szoku ale powoli z niego wychodzę, normalnie jazdy w tym moim życiu się zaczęły jak nie wiem, totalnie nie mogę się w tym wszystkim pozbierać...ale muszę to zrobić, dzisiaj z lekka depresyjna jestem....
dietowo elegance, trzymam się dzielnie, ba nawet zgubiłam pół kilograma;)
naukowo coraz lepiej ale szału jeszcze nie ma;)
natomiast ćwiczeniowo cieniutko, ale jutro już myślę że będzie lepiej;)
Cel na ten tydzień; NIE MYSL O facetach!!!
pozdrowionka;)
mobilizacji czas
właśnie wróciłam z uczelni, zaliczenie nawet nieźle poszło ale łatwe nie było...zaraz kawa i znowu nosek w książeczki, chociaż biorąc pod uwagę fakt że spałam, tylko 4 godziny to pewnie szału nie będzie.
Dietowo zdecydowanie lepiej, limit kalorii trochę przekroczyłam, ale za to było zdrowo i bez słodyczy. Na steper nie mam siły, poćwiczę więc jutro. No i nie mam siły pisać dalej...aha a facetów nadal olewam, bo już raz byłam tą polówką której zależało zdecydowanie bardziej...
pozdro4all
porażka po prostu
przyznaję się bez bicia, że pozwoliłam sobie na zbyt wiele: słodycze, jedzenie o później porze, zdecydowany nadmiar kalorii itd itp, nie będę mówiła jak mi źle z tego powodu...choroba praktycznie minęła, dziś już czuję się zdecydowanie lepiej niż wczoraj, myślę że nawet wola walki mi wróciła, więc od jutra jedziem znowu z tym koksem i z nauką bo sesja to sesja;) facetów to ja nigdy nie zrozumiem, więc robię sobie od nich przerwę i totalnie ich olewam, bo jak się za bardzo wczułam to już dostałam za swoje...ech...a teraz ściagam sobie moją ulubioną muzyczkę, żeby się odstresować i obudzić w sobie chęć i entuzjazm do nowego działania...
Tak więc od jutra:
odchudzanko
nauka
cieszenie się życiem na maxa!!!
bo to mój czas, moje życie i nikt go nie przeżyje lepiej niż ja!!!
chora;-(
no to przeziębienie mnie rozłożyło i fajna impreza przeszła koło nosa,ale normalnie ledwo stukam w klawiature;(dietowo też fatalnie, bo zbliża mi się @@@@@ i mam straszne ciągoty na słodycze, więc se przyszalałam tak, że pewnie jutro będzie kilogram więcej ech....z książkami też do tyłu, bo ciągle chce mi się spać, ale jeszcze cały wieczór przede mną, więc może cokolwiek nadrobię...w ogóle się wściekam na wszystko co się rusza, chyba z tej mojej niemocy czy coś...jutro już się biorę w garść...pojawił się nowy facet na horyzoncie, ale im więcej o nim wiem, tym bardziej przestaje mi się podobać, choć na początku byłam nim zachwycona...wiem że maruda jestem dzisiaj straszna.
pozdro 4all;)