juz nie moge patrzec w lustro
jestem taka brzydka ze az mnie wzdryga.
chyba tak pozostanie do konca zycia. tzn, ale ze mnie optymistka, napewno bedzie gorzej i gorzej! :)
nie wiem, czy znajde sily zeby walczyc. wydaje mi sie ze skoro przez tyle lat nie osiagnelam tego czego chcialam, to teraz tez mi sie nie uda. jakos nie mam odwagi do diametralnych zmian.
stresuje sie tym ze mi czasu nie wystarczy na sprzatanie i gotowanie jak zaczne cwiczyc.
chcialabym tak raz a dobrze.. ciezka sprawa.
moje nudne zycie
wydaje mi sie ze moje zycie jest nudne. ze nic sie nie dzieje.
dziecinstwo mialam wspaniale, choc duzo plakalam.
dorastanie bylo okropne. znienawidzilam siebie i wszystkich dookola.
czulam ze wszyscy oczekuja ode mnie wiecej niz moge im dac.
chcialam sie odciac od wszystkich i mojego dotychczasowego zycia wiec wyjechalam po maturze do Irlandii na 3 m-ce a potem do agnlii.
mialam moja najlepsza przyjaciolke u boku. borykalam sie z depresja. cielam sie.
zakochalam sie. buntowalam sie. pracowalam.
moj zwiazek sie rozpadal. ludzie gadali za moimi plecami.
jednym slowem, bylam coraz blizej konca.
i wtedy taki zwrot wydarzen. poznalam mojego meza. pomogl mi sie ogarnac. zakochalam sie bez pamieci.zamieszkalismy razem, slub po roku, wyjazd do australii, nowi ludzie, nowe miejsca, nowe doswiadczenia.
stracilam przyjaciolke na wlasne zyczenie. z zazdrosci, z nieakceptowania jej wad.
2,5 roku w australii, decyzja podjeta, wyjazd na stale do kraju meza - Brazylii.
zamiast cieszyc sie zyciem, ja sie martwie ze ludzie mnie nie akceptuja, ciagle uczucie swiadomosci, nie potrafie sie cieszyc. mam kamienna twarz. jakbym bala sie ze gdy przestane sie martwic i zaczne delektowac zyciem to karta sie odwroci.
martwie sie na zapas, i nadal przez caly ten czas nienawidze siebie.
jestem taka dziwna.
sprobuje wziac sie ponownie w garsc. z kazdej porazki wynosze nauczke i czuje sie silniejsza kolejnym razem. wiem, ze nie moge sie poddac. bo widze, ze to jednak robi roznice.
czuje taka pustke.
:/
kolejny dzien do d***.
maz oglada odcinek serialu ktory juz wczesniej widzial tylko nie pamieta :/ a mnie to nie mogloby bardziej wkurzac.
kloci sie i kloci ze mna. ja sie nie pytam czy on pamieta, tylko mu mowie ze juz go widzial :/
czy ludzie nie moga sluchac dokladnie co sie do nich mowi?
tyle razy pytam sie o jedno a ktos mi odpowiada cos innego.
szwagra wczoraj okradli. stracil cala swoja wyplate. + roztrzaskali mu telefon. napad w bialy dzien z bronia.
maz mi mowil ze kiedys kiedys matka znajomego ze szkoly tak zmarla, bo chcieli ukrasc samochod a ona cos sie szamotala wiec ja zastrzelili.
czemu o tym pisze?
bo gdyby mi sie to przytrafilo to bym sie cieszyla gdyby mnie zabili. taki mam wspanialy humor:/
a jeszcze bardziej mnie wkurza to , ze teraz mi przyznal racje, ze jednak juz widzial ten odcinek.
ja mam zawsze racje, tylko on jakos nigdy mi nie wierzy. conajmniej 5 razy codziennie po pracy czyli miedzy 18 a 24 tak sie dzieje:/
czy on sie nigdy nie nauczy zeby mnie posluchac?
serio, kulka w leb, problemy z glowy. co to za pyrzjemnosc zyc w takim porombanym swiecie.
powrot motywacji
dzis na sniadanie - dwie lyzeczki siemienia zmielone, garsc musli i jogurt naturalny.
przez ostatnie kilka dni bylo zle. bardzo zle. juz nie kupilam tych ciastek po ktorych myslalam ze umre z bulu brzucha na kiblu. naprawde myslalam ze umre.
za to jadlam inne swinstwa.. tu w brazylii nie maja dobrych slodyczy. no maja te popularne na calym swiecie ale nie moge sobie pozwolic ze wzgledu na ich cene. nawet taka milka(100g) kosztuje R$6.00 (w porywach do 9). wiec nawet bys sobie pomyslala, a zgrzesze sobie, raz mozna! i ze bedzie warto! -nie bedzie. jest obrzydliwe, sprawia ze czujesz sie do D*** i to obrzydzenie do siebie samej..
z innej beczki- moja mama uzaleznila sie od cwiczen!!!!!!!!!!!!!! i jej poprostu ZAZDROSZCZE. jest w lepszej formie niz ja. musze nadrobic;P musze zaczac, powinnam powiedziec..
Edit:
wlasnie zrobilam pierwszy raz skalpel Ewy. cwiczenia sa dosc latwe i niewiele jest powtorzen (tzn robilam kiedys inne cwiczenia z plyt i bylo duzo ciezej, tak ze nie dawalam rady, musialam odpoczywac). bede je robic dopuki mi sie nie znudza:) a zeby to nie nastapilo zbyt szybko, bede robic na przemian z innymi cwiczeniami.
przeczekam
od odstawienia tabsow minely moze ze 4 mce. okres mi sie rozregulowal. poszlam do lekarza przepisal badania hormonow.. we'll see..
co sie dzieje ze mna? nie mam apetytu, od wszystkiego mnie odrzuca. zrobilismy jajka raz na kolacje a ja po prostu NIE MOGLAM ich zjesc. lezaly sobie na talerzu a mnie odrzucilo. czasem tak mam z kurczakiem, z lososiem tez ostatnio.
i jak zawsze bywalo - dieta dieta dieta, okres(koniec diety) a potem znow dieta dieta dieta..
a teraz juz nie ma diety. juz od bardzo dawna. jem ciastka, czekolady, wszystko co najgorsze i czuje sie bezsilna. nie moge przestac choc wiem ze bede na siebie klac za kilka tygodni.
nie umiem tego rozgryzc. jak mozna byc tak bezsilnym i stracic motywacje zupelnie? jak mozna spogladac na siebie i widzac ze sie przytylo myslec - kiedys to zgubie i wiedzac z kiedys zawsze pozostanie kiedys.
czasem mam ochote porzdnie sobie dac po pysku. wyrwac sie z tego stanu.
czekam na nowy rok, do tego czasu sobie odpuszcze odchudzanie, pozamykam inne sprawy.
pms
co za zycie.
5 dni temu zaliczylam chyba najgorszego dola w zyciu (bylo gorzej niz kilka lat temu) a wszystkiemu winny pms!!!! nie mam zadnych fizycznych objawow, ale za to emocjonalnie - ....... Tylko wspolczuje mezowi bo jemu sie najwiecej zbiera.
uwielbiam zdrowo jesc :)
od kiedy maz dal sie namowic na zdrowsze odzywianie, moje i tak zdrowe juz sie bardzo poprawilo.
codziennie jakis owoc,
brazowy ryz, brazowy chleb, kasza gryczana, salatki warzywne, kurczak, wolowina, jajka, mleko, jogurty, sery, wszystkiego po trochu.
najgorzej kiedy widujemy sie z tesciem, bo on mimo iz ma cukrzyce to za kazdym razem jak tam jestesmy(2xtydzien) to albo pizza, albo hotdogi, bulki normalne no a na deser lody.
zazwyczaj jem przed, ale kiedy jedziemy tam na caly dzien to glodnieje, wiec zjem 1 czy 2 kawalki pizzy.
poniedzialki cale schodza mi na sprzataniu... niestety nie mam zlewu w kuchni :/ jest tak jakby za zakretem, i w dodatku malutki. wiec naczyn mam po pachy :D a na zmywarke nie mamy miejsca. cale szczescie ze to tylko na 2 lata. (tylko hehe)
kota nie moglismy odebrac bo cos mu sie na uchu zrobilo, ale pojechalismy go zobaczyc:) slodziak maly, dwa tygodnie i jest nasz;P
uwielbiam
wszystko idzie swietnie!
na slodkie nie mam nawet ochoty. mam ochote na salatki:D
w sobote jedziemy po kociaka w koncu!!! i zrobie tez kurczaka z przepisu od mamy.
mieszkamy kolo parku. uwielbiam tam chodzic. maja tam kury(mnostwo i wszedzie), koty, ryby, pawie, nawet malpki:)
od piatku
od piatku (19/10) zaczelam od nowa.
tym razem jest inaczej.
nie bede jadla slodyczy. jakby one nie istnialy. z fast foodami nie mam problemu, jem tylko od swieta(co tez sie zmniejszy do minimum).
menu dzisiejsze:
-wolowina z ryzem brazowym i fasolka zielona i groszkiem zielony
-winogrona
-szkl soku pomaranczowego swiezo wycisnietego
-salatka:tunczyk, salata, marchewka, seler naciowy, cebula, papryka, olej lniany
tyle na dzis, ide sprzatac:)
moje
kiedy nie rozumialam gdy ktos cos tlumaczyl, uwazalam ze jestem zbyt glupia.
kiedy przymierzalam jakis ciuch w sklepie i nie lezal dobrze, myslalam ze to z moja figura cos nie tak.
kiedy ktos na mnie krzyczal, myslalam ze jestem najgorsza osoba na swiecie.
teraz, po latach, juz wiem.
nie kazdy moze wszystko pojac i zrozumiec, i nie wolno sie obwiniac.
nie kazdy ciuch bedzie na mnie dobrze lezach, chocby nie wiem jak idealna byla moja figura
kiedy ktos na mnei krzyczal - stracil kontrole nad soba.
niestety dowiedzenie sie tego niewiele zmienilo. a moze wiele. ciezko przewidziec, co byloby gdyby...
ludzie tak juz maja. powiedzenie ''najtrudniejszy pierwszy krok'' jest w 100% prawdziwe.
a potem juz jak po masle..
agresja
klamstwa
ponizania
wobec siebie.
nie mam na nic sily