Nowy raport rządowy opisuje przypadek dziewięciu mieszkańców wiosek znajdujących się nieopodal Missouri, których ciała zostały zaatakowane przez pasożytnicze, małe robaczki, znane jako paragonimus kellecotti.


Wszyscy zostali zarażeni robakiem pomiędzy rokiem 2009 i 2010. Wcześniej odnotowano jedynie siedem przypadków na przełomie lat 1968/2008. Raport ten został opublikowany w czasopiśmie „Emerging Infectious Diseases, a Centers for Disease Control and Prevention”. Skąd ten nagły wzrost liczby zainfekowanych? Okazało się, że ludzie z okolicznych wiosek lubią chłodzić się, spływając w dół rzeki, gdzie spotkać można mnóstwo raków. Jak to zwykle bywa: ktoś, gdzieś, wpadł na genialny pomysł wyzwania znajomego do zjedzenia żywego zwierzaka.


- Zaobserwowaliśmy, że ludzie zamieszkujący tę okolicę lubią sobie wypić i zdarza im się robić rzeczy, których normalnie by nie uczynili - powiedział współautor badania - Michael A. Lane, asystent profesora medycyny w Szkole Medycznej przy Uniwersytecie Waszyngtońskim.


- Widzieliśmy niewielką grupę ludzi jedzących surowe raki i traktujących to jako wyzwanie po wypiciu kilku piw.


Jeśli masz problem z wyobrażeniem sobie kogoś jedzącego żywego raka, wpisz w wyszukiwarce YouTube’a słowa „eating raw crawfish”. Zobaczysz mnóstwo osób oddających się tej wątpliwej przyjemności. W końcu najlepiej uczynić to na pusty żołądek!


Naukowcy odkryli, że wiele z raków w rzece Missouri, a także jej dopływach jest zainfekowanych wspomnianymi wyżej robaczkami. - W niektórych miejscach rzeki Missouri aż 40% raków jest robaczywych - powiedział Lane - W dopływach liczba ta sięga aż 70%. Zatem jeśli wyciągniesz raka z wody, istnieje duży stopień prawdopodobieństwa, że jeden z robaczków dobierze się do ciebie.


- Paragonimusy, dopóki żyją w raku są wielkości ziarnka ryżu - twierdzi Lane - Jednak gdy znajdą się w ludzkim ciele mogą urosnąć do wielkości 2,5 cm.


- Od momentu zjedzenia raka, robaczki przedostają się do twojego organizmu i wędrują poprzez przeponę - tłumaczy Lane- Wędrują przez ściany jelita, mając nadzieję, że to pozwoli im dostać się do płuc, gdzie będą mogły w pełni rozwinąć się i rozmnażać. Czasem jednak gubią się w drodze do płuc i kończą swą podróż w innych miejscach. Jeden z naszych pacjentów ma zainfekowany mózg, u innego osiadły w policzku.


Lane prowadził badania obserwując ludzi przebywających w jego klinice, jednak Missouri nie jest jedynym miejscem, gdzie panuje ciepły klimat, istnieją rzeki i raki.


- Paragonimuzy zostały odnalezione w różnych miejscach w kraju - zauważył Lane - Wykryto je u zwierząt znalezionych w Ohio, Kolorado, a także w innych częściach Stanów.


Z tego względu Lane przewiduje, iż może być więcej przypadków ludzi zainfekowanych przez te stworzonka. Objawy ich obecności w organizmie to: kaszel, gorączka, spłycony oddech, zwiększona ilość białych krwinek, płyn w płucach. Niestety wielu lekarzy może doszukiwać się w objawach tych chorób takich jak gruźlica, pneumonia, czy nawet rak.


Błędne diagnozy mogą wyrządzić więcej szkód niż sam robak. Jeden z pacjentów Lane’a był leczony na raka, ponieważ jego lekarz postawił taką właśnie diagnozę.


- Wielokrotnie powtarzał procedurę odsączania płynu z jego płuc, co przyczyniło się do zapadnięcia jednego z nich -powiedział Lane.


Dobrą wiadomością jest to, iż istnieje skuteczna terapia! Pacjent powinien przyjmować praziquantel przez trzy dni. Istnieje realna szansa 100% wyleczenia - dodał Lane.


- Prawdopodobnie najlepszą metodą diagnostyczną, będzie zapytanie pacjenta, czy nie jadł przypadkiem surowego raka - reasumuje Lane.


źródło: ScienceNews.pl